Hokej. Gol na roczek

Gdy Kotlorz strzela, to w jego rodzinie dzieje się coś ważnego – to taka niepisana tradycja.


Rok temu Michał Kotlorz, kapitan GKS-u Tychy, narodziny córki uczcił strzeleniem gola, w niedzielę znów trafił do bramki rywala, świętując, jej pierwszą rocznicę. – Może powinienem mieć więcej dzieci? To więcej bym strzelał rywalom dla dobra naszego zespołu – śmieje się sympatyczny kapitan.

Sporo do poprawy

Obrońcy mistrzowskiego tytułu odnieśli 5. zwycięstwo, a 4. tylko jednym golem. Najważniejsze, że drużyna wygrywa, bo do optymalnej formy jeszcze jej daleko. Tyszanie w piątek wygrali w Nowym Targu 5:4, a dwa dni później z Comarch Cracovią 4:3. – Każdy mecz gramy na styku – dodaje Kotlorz. – Musimy poprawić wszystkie elementy gry, wtedy będzie mniejsza presja. Nie wszystkie założenia taktyczne nakreślane przez trenerów są realizowane i podczas meczów mnożą się problemy.

„Pasy” dwukrotnie obejmowały prowadzenie, ale gdy Kotlorz wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, wydawało się, że opór rywali został złamany. Wtedy jednak Filipowi Komorskiemu przytrafił się błąd – wyłożył krążek Erikowi Nemecowi, który wyrównał wynik. Jednak chwilę potem to on zdobył zwycięskiego gola.

– To było dla podniesienia ciśnienia, bo musiała być szczypta emocji w ostatniej tercji – żartował „Kompra”. Jednak kibice chyba woleliby uniknąć takich emocji…

Przyjaźń, przyjaźnią…

Spotkania przyjaźni – tak nazywane są potyczki między tymi zespołami, kibice są w przyjaźni, zaś hokeiści darzą się szacunkiem. Jednak gdy w 30 min. Jean Dupuy został nieprzepisowo zaatakowany przy bandzie przez Richarda Nejezchleba i sam wymierzył Czechowi karę, nokautując go, to publiczność zgotowała mu owację.

– Takie sytuacje są niewątpliwie atrakcyjne dla kibiców – uśmiecha się Kotlorz. – Może po tym incydencie rzeczywiście zaczęliśmy jeździć szybciej, ale nadal nie wszystko funkcjonowało jak powinno. Irytujące były zwłaszcza straty krążka. Zdajemy sobie sprawę, że Cracovia z meczu na mecz będzie prezentowała się coraz lepiej, ma w swoich szeregach kilku klasowych zawodników, ale my musimy patrzeć na siebie. Nad formą musimy popracować, bo ligowa rywalizacja dowodzi, że na każdy punkt trzeba solidnie zapracować. Niebawem jedziemy do rewelacyjnego lidera z Torunia i trzeba będzie go sprawdzić – mówi na zakończenie doświadczony tyski obrońca.

Cieszmy się!

Rudolf Rohaczek, trener „Pasów”, po spotkaniu w Tychach miał powody do zadowolenia, choć zespół nie zdobył ani punktu. – Zagraliśmy dobry mecz i z podniesioną głową opuściliśmy tyskie lodowisko – przekonuje czeski szkoleniowiec. – Moi zawodnicy zagrali bardzo dobre spotkanie chyba najlepsze w tym sezonie. Nasz zespół jest ciągle w budowie i szukamy zawodników, którzy mogą nas zasilić. Przewagi oraz osłabienia gramy na dwie formacje, a mecz na trzy. Trudno się więc dziwić, że brakuje nam precyzji oraz świeżości w ostatniej tercji. Spodziewałem się takiego początku sezonu, bo przecież do nas zjeżdżali zawodnicy z różnym przygotowaniem fizycznym. Trzeba było nadrabiać zaległości i mieliśmy taką a nie inną grę. Cieszymy się jednak, że gramy, bo przecież wiele lig nie wystartowało…


Na zdjęciu: Michał Kotlorz odbiera gratulacje po golu, którego zadedykował swojej rocznej córce Poli.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus