Nie umiem sobie tego wyobrazić!

– Ja życzę, żebyście znaleźli jakiegoś inwestora, żeby „Sport” się dalej ukazywał, bo to ciekawa gazeta. Śląsk bez „Sportu”, to ja sobie tego nie umiem wyobrazić! – mówi Hubert Kostka.


W OBRONIE SPORTU

Dzisiaj panie Hubercie nie stricte piłkarsko, ale trochę inaczej… Nie wiem czy pan słyszał, ale 30 listopada ma się ukazać ostatni numer „Sportu”. Jak pan to skomentuje?

Hubert KOSTKA: – Mój komentarz może być tylko negatywny. Byłem związany z tą gazetą od samego początku. Jak chodziłem do szkoły, to jedyne kieszonkowe które dawała mi mama, a było to 50 groszy, jeszcze prawie za Stalina, to przeznaczałem na kupno poniedziałkowego „Sportu”. Gazeta wychodziła wtedy trzy razy w tygodniu, w poniedziałki, środy i piątki. Na te kolejne dni nie miałem już pieniędzy, ale poniedziałkową gazetę zawsze kupowałem i co ja wiedziałem o sporcie, to wiedziałem nie z innego źródła, jak właśnie ze „Sportu”.

Trudno zaakceptować taką decyzję…

Hubert KOSTKA: – Mnie na pewno strasznie będzie brakowało tego dziennika, choć w ostatnim czasie kupują już rzadziej, bo tylko wtedy, jak jestem w Raciborzu, w mieście. Tutaj u mnie w Markowicach nie ma kiosku, ale to inna para kaloszy.

Nie raz podkreślał pan, jak ważną rolę odgrywał u pana „Sport”.

Hubert KOSTKA: – Zawsze niesamowicie ceniłem tą gazetę. Z większością dziennikarzy znałem się osobiście. Były to dla mnie autorytety, które mnie ukształtowały jako sportowca, nie że nauczyli mnie grać w piłkę, ale to że tak się interesowałem sportem, to miałem do zawdzięczenia tej właśnie tym ludziom pracującym w tej konkretnej gazecie. Będzie mi jej strasznie brakowało. Początkowo to były, jak sam zaczynałem, tylko dwie gazety sportowe, „Sport” i „Przegląd Sportowo”, potem doszło jeszcze krakowskie „Tempo”. Tu gdzie mieszkam to „PS” nie dochodził, więc kupowaliśmy tylko „Sport”. Przykro słyszeć takie informacje, choć pamiętam, że kiedy zmieniał się system, to też nie było wesoło, a jednak inwestor się znalazł i „Sport” dalej się ukazywał.


Czytaj także:


Też ciekawostka, bo ze „Sportem” związana jest pana niecodzienna ksywka piłkarska czyli „Farorz”. Proszę przypomnieć jak to było?

Hubert KOSTKA: – (śmiech) Nie chciałbym już teraz na ten temat rozmawiać, bo z prawdą to nie ma nic wspólnego, a tak się to rozprzestrzeniło. Ten który to rozprzestrzenił już zresztą nie żyje, a chodzi o Bernarda Gryszczyka, który był takim dziennikarzem-rewolwerowcem, który jak gdzieś tam coś usłyszał, to od razu napisał. Lepiej zostawić to w spokoju. Ja gdybym miał coś wspólnego ze stanem duchownym, albo za sobą jakieś studia teologiczne, to nie protestowałbym, może nawet bym się pochwalił tym, ale tak nie było. Kończyłem przecież gliwicką Politechnikę, potem była katowicka AWF. Wystarczyło tych studiów.

Dalej walczymy o uratowanie „Sportu”, ale różnie może być i być może rozmawiamy po raz ostatni na łamach katowickiego „Sportu”. Co na koniec powiedziałby pan naszym wiernym Czytelnikom?

Hubert KOSTKA: – Mnie osobiście jest strasznie żal i bardzo by mi brakowało tego, że „Sportu” już nie ma. To sportowa gazeta która prezentowała wysoki poziom, a w moich czasach, jak chodziłem do liceum, to organizowaliśmy nawet konkursy na temat znajomości wyników, ale nie tylko tych piłkarskich, co z różnych dyscyplin również, jak pływanie, lekkoatletyka. Tam w „Sporcie” wszystkie te wyniki były, a ten który przeczytał „Sport” w poniedziałek dokładnie, to wiedział wszystko. Będzie mi żal wszystkiego. Ja życzę, żebyście znaleźli jakiegoś inwestora, żeby „Sport” się dalej ukazywał, bo to ciekawa gazeta. Śląsk bez „Sportu”, to ja sobie tego nie umiem wyobrazić!


Na zdjęciu: Legendarny Hubert Kostka jak może wspiera naszą gazetę. Sam jak mówi wychował się na „Sporcie”.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl