Ile bramek strzelił „Ezi”?!

Dziennikarskie śledztwo z okazji 85 rocznicy jednego z najważniejszych meczów w historii reprezentacji Polski.


Wilimowski, czy Scherfke?

W sobotę 4 czerwca 1938 roku meczem Szwajcaria – Niemcy rozpoczęła się rywalizacja w III piłkarskim Pucharze Świata. Dzień później rozegrano serię kolejnych gier w 1/8 Coupe de Monde. Na boisku w Strasburgu wybiegły narodowe jedenastki Polski i Brazylii.

Prawie 3/4 składu biało-czerwonych, to rodowici Ślązacy. Nawet grający wtedy w Cracovii Wilhelm Góra czy w występujący w Polonii Warszawa Erwin Nyc pochodzili z Górnego Śląska.

Niesamowite spotkanie

Mecz drużyny prowadzonej przez kapitana związkowego, jak zwano wtedy selekcjonera Józefa Kałużę, już wtedy pomnikową postać polskiego futbolu z „Canarinhos”, którzy przypłynęli na Stary Kontynent z silnym składem. z późniejszym królem strzelców turnieju słynnym Leonidasem, który w starciu z Polakami grał przez moment bez butów, przeszedł do annałów światowej piłki.

Kilkanaście tysięcy kibiców na Stadionie Meinau obejrzało znakomity mecz z wieloma zwrotami akcji. Przede wszystkim cudownymi golami zdobywanymi przez artystów piłki. My skoncentrujemy się na opisie samego meczu, ale na tym, kto strzelał bramki w tym starciu dla Polski. Jak się okazuje aż po tylu latach – to nie do końca jednoznaczna sprawa!

Spotkanie w Strasburgu przeszło do historii jako to, że w jednym meczu cztery gole – po raz pierwszy w historii MŚ zdobył jeden zawodnik. Był to genialny napastnik Ruchu Chorzów Ernest Wilimowski. „Ezi” miał wtedy ledwie 21-lat! Swoje strzelanie zaczął w drugiej połowie przy stanie 1:3 dla rywala. W drugiej części zaliczył hat tricka, wyrównując na dodatek tuż przed końcem na 4:4.

Ernest Wilimowski
Ilustrowany Kuryer Codzienny pisał, że dwa gole w meczu Brazylia – Polska zdobył Fryderyk Scherfke! Wtedy pisane Szerfke.

Wątpliwości dotyczą jego czwartej bramki w spotkaniu z Brazylijczykami. Korespondent krakowskiego „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” przypisał to trafienie naszemu środkowemu napastnikowi Fryderykowi Scherfke, który zdobył w tym meczu wcześniej bramkę z karnego. Tymczasem oficjalne źródła stwierdzają co innego.

Kontakt z Fryderykiem Scherfke

Jak było faktycznie z bramką na 5:6 dla Polaków w samej końcówce dogrywki? Rozmawiamy o tym z Teodorem Wawocznym, prezesem Grunwaldu Ruda Śląska, który przez lata przy zbieraniu swoich niesamowitych ankiet, rozmawiał z ogromną grupą jeszcze przedwojennych reprezentantów Polski. Jednym z nich był właśnie Fryderyk Scherfke z Warty Poznań, którego w trakcie II wojny i potem oskarżano – NIESŁUSZNIE – o współpracę z Niemcami.

– W 1972 roku kończyłem studia w Poznaniu. Mieszkał tam Jan Wojciechowski, który rozegrał dwa mecze w reprezentacji Polski, ale jakoś nie chciał poświęcić mi czasu. Ile razy do niego zadzwoniłem, to tyle razy mi odmówił. Kiedy już kończyłem tam swoje studia, to było w kwietniu, miałem jeszcze jeden egzamin do zdania i zadzwoniłem do pana Wojciechowskiego jeszcze raz.

Po głosie go poznałem, ale się nie odezwałem. Wsiadłem do „5”, pojechałem do jego mieszkania, zadzwoniłem, a on mi otworzył. Wtedy wyłuszczyłem sprawę o co chodzi, że zbieram informacje o reprezentantach Polski, a powoli kończę pobyt w Poznaniu i bardzo mi zależy na parominutowej rozmowie. Zgodził się. Była godzina 16.30. Wszedłem do mieszkania i zaczęliśmy rozmowę, m.in. o turnieju piłkarskim, który w 1928 roku odbył się w Pradze. Zacząłem z nim rozmawiać, a był zdziwiony, że ktoś się tym interesuje i coś takiego pamięta.

Zadzwonił potem do swojego przyjaciela, adwokata, pana Sroki, który przed wojną też był piłkarzem poznańskiej Warty. Długa była rozmowa, bardzo długa, bo wyszedłem tam z mieszkania o 5.00 nad ranem! To był mój najdłuższy wywiad. Wtedy dowiedziałem się, że oni co roku jeżdżą do Berlina Zachodniego, na Bitterstrasse 35 do Scherfkego, gdzie mieszka i z którym się przyjaźnią, bo był wspaniałą osobą, w przeciwieństwie do wielu Niemców.

W czasie wojny pomagał Polakom jak mógł. Ostrzegał ich, a zaczęło to nawet podpadać Gestapo, które się nim zainteresowało. Gdyby nie oni, to do Scherfkego nigdy bym nie dotarł. To przez nich nawiązałem z nim kontakt – opowiada nam Teodor Wawoczny.

Wskazał na dwa gole!

Co w takim razie wskazał piłkarz w ankiecie przekazanej mu przez zapalonego, a młodego wtedy kronikarza z Górnego Śląska? – W ankiecie, którą miałem okazję może nie jemu samemu osobiście wręczyć, ale została przekazana przez inną osobę, to wypełniając ankietę przekreślił mazakiem przy meczu Polska – Brazylia to, że nie że strzelił jednego gola, a dwa.

Ernest Wilimowski
Ernest Wilimowski. pl.wikipedia

W przeprowadzonym z nim wywiadzie, który był przeprowadzony zaraz po meczu, to też mówił, że zdobył dwie bramki, a nie jedną. Czy tak faktycznie było, to trudno powiedzieć. Z materiałów nie wynika jednoznacznie jak było. FIFA uznaje, że cztery trafienia zaliczył Ernest Wilimowski i nie ma od tego odwołania. Pewnych dokumentów nie ma, jak Scherfke mówił. Z Wilimowskim pisałem, ale nie wyjaśniałem tego czy miał cztery gole na koncie czy nie – tłumaczy doświadczony działacz i ceniony kronikarz polskiego futbolu.

FIFA ostatecznie uznaje, że był to gol „Eziego”, tak pozostało w źródłach i już nic tego nie zmieni. Może i dobrze że tak jest, bo dzięki temu „Ezi”, któremu najlepsze piłkarskie lata zabrała przecież wojna, a potem miał pokręcone losy, ma trwałe miejsce w historii światowego futbolu, na co z pewnością zasługuje!


5 czerwca 1938 rok, niedziela, godz. 17.00, Stade de la Meinau, Strasburg 1/8 MŚ

Polska – Brazylia 5:6 (1:3, 4:4)

0:1 – Leonidas, 18 min, 1:1 – Scherfke, 23 min (karny), 1:2 – Romeu, 25 min, 1:3 – Peracio, 44 min (głową), 2:3 – Wilimowski, 53 min, 3:3 – Wilimowski, 59 min, 3:4 – Peracio, 71 min, 4:4 – Wilimowski, 89 min, 4:5 – Leonidas, 93 min, 4:6 – Leonidas, 114 min, 5:6 – Wilimowski, 118 min

POLSKA: Madejski – Szczepaniak, Gałecki – Góra, Nyc, Dytko – Piec, Piątek, Scherfke, Wilimowski, Wodarz. Trener Józef KAŁUŻA.

BRAZYLIA: Batatais – Domingos, Machado – Zeze, Martim, Affosinho – Lopes, Romeu, Leonidas, Peracio, Hercules. Trener Ademar PIMENTA.

Sędziował Ivan Eklind (Szwecja). Widzów: 15000.


TAK STRZELALI BIAŁO-CZERWONI. SCHERFKE DWA RAZY?!

1:1. „W 23 minucie Wilimowski przebija się, mija Domingosa, który rzuca mu się pod nogi. Powoduje to upadek naszego gracza na polu karnem i sędzia odgwizduje faul. Rzut karny zamienia pewnie w pierwszą bramkę Szerfke”.

2:3. „Szerfke poprawia się znaczni i to jest główną przyczyną metamorfozy w linji naszego ataku. Gra toczy się teraz nawet z nieznaczną naszą przewagą i już w 7-mej minucie [II połowa – przyp. red.] Wilimowski z podania Szerfkego dalekim strzałem do rogu uzyskuje dla nas drugiego gola”.

3:3. „W 13-tej minucie Wilimowski otrzymuje piłkę, przechodzi przytomnie przez lewego obrońcę i dochodzi do Domingosa. Przez ułamek sekundy stają wprost siebie i patrzą sobie w oczy. Nagle Wilimowski rzuca się w bok, mija murzyna ciałem. Myli go i już ma strzelać, gdy pod nogi rzuca mu się bramkarz. Wilimowski jest jednak szybszy od niego, myli go i nad nim przerzuca piłkę do siatki”.

4:4. „Wydawało się, że mecz jest już przegrany. Tymczasem w ostatnich sekundach Piątek przeprowadził piękną akcję, strzela na bramkę, a Wilimowski odbitą przez bramkarza brazylijskiego piłkę dobija. Wynik meczu 4:4 wymaga przedłużenia dwa razy po 15 minut”.

5:6. „W przedostatniej minucie Wodarz ucieka przeciwnikowi, strzela i nadbiegający Szerfke ładuje piłkę do bramki. Wilimowski może jeszcze poprawić rezultat zawodów, ale bramkarz brazylijski broni ostatkiem sił. Na wyraźnem wprost graniu „na czas” Brazylijczyków kończy się ten dramatyczny mecz, prowadzony umiejętnie i obiektywnie przez sędziego Ecklunda [powinno być Eklinda – przyp. red.] oraz arbitrów linjowych Francuzów Kifenbergera i Polssania”.

Opracowano na podstawie „Ilustrowanego Kuryera Codziennego”, 8 sierpnia 1938 rok, nr 156, strona 12.


Podpis pod zdjęcie: Reprezentacja Polski przed meczem z Brazylią. Trzeci od prawej Fryderyk Scherfke. W środku, piąty od lewej, Ernest Wilimowski.

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach. A także marketach, na stacjach benzynowych. Możecie też wykupić nas także w formie elektronicznej. Szukajcie oczywiście na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.