Powrót po czterech latach

Wiślanie Jaśkowice postawili pieczęć na awansie do III ligi, nie rozgrywając meczu.


Faworyt już w zeszłą sobotę wykonał zadanie, ale jeszcze nie mógł świętować awansu. Liderujący w Jako 4. Lidze Małopolskiej Wiślanie Jaśkowice okazali się zdecydowanie lepsi od drużyny z Rabki-Zdroju. Podopieczni [Łukasza Skrzyńskiego] pokonali na wyjeździe Wierchy 3:1 i stanęli na szczycie. Z matematycznych obliczeń wynikało jednak, że Bruk-Bet Termalica II Nieciecza, który w niedzielę pokonał 5:1 Dalin Myślenice, może jeszcze – wygrywając wszystkie swoje mecze – zrównać się z nim punktami, ale lider do końca sezonu nie mógłby zdobyć punktu.

Z koronami na głowach

W środę jednak wszystko stało się jasne. Niecieczanie przegrali u siebie 1:2 z Glinikiem Gorlice, a jaśkowiczanie, dopisując 3 punkty za walkower ze Słomniczanką, która wycofała się z rozgrywek, powiększyli przewagę do 12 punktów i na 3 kolejki przed końcem sezonu mogą fetować powrót do III ligi, z której spadli w 2019 roku.

Na sobotnie spotkanie z Barciczanką piłkarze klubu z Jaśkowic mogą się więc wybrać w koronach na głowach. Ich kibice mogą już układać scenariusz świętowania w przedostatniej kolejce, kiedy do Skawiny – bo tam podejmują rywali Wiślanie – przyjedzie Orzeł Ryczów. – Po ostatnim gwizdku w Rabce-Zdroju nie świętowaliśmy awansu, bo musieliśmy czekać na wynik meczu w Niecieczy – powiedział kapitan Wiślan, Sebastian Ropek.

– Tak się ułożyło, że z sukcesu mogliśmy się cieszyć nie grając meczu. Gdy w środowo-czwartkowej kolejce dopisaliśmy punkty za walkower ze Słomniczanką, nasz bezpośredni rywal je stracił i nie jest już w stanie nas dogonić. Ale nie ściągamy nogi z gazu i mocno pracujemy, by godnie powitać III ligę. Przez trzy lata się nie udało, ale teraz nie było innej opcji. Cały czas trzymamy koncentrację, a radość przyjdzie spontanicznie.

Zdrowa rywalizacja

– W każdym meczu gramy o awans – podkreślił trener Skrzyński, który jako obrońca Cracovii, Polonii Warszawa i Zawiszy Bydgoszcz zaliczył 149 występów oraz 3 gole w ekstraklasie. – Wszystkich rywali traktujemy bardzo poważnie i tak było w spotkaniu z Wierchami. Cieszę się, że chłopcy zrealizowali założenia taktyczne, pokazali dobrą grę, stworzyli dużo sytuacji. Wielu jednak nie wykorzystali i to jest nasza bolączka ostatnich czasów. Nie udało się tego meczu „zamknąć” wcześniej i dosyć długo było nerwowo, ale skończyło się zwycięstwem.


Czytaj także:

Wiślanie na dobrej drodze


W szatni nie padło jednak wtedy słowo „awans”, bo mogły nas wyprzedzić rezerwy Niecieczy, lecz teraz wszystko jest już jasne. Z czystym sumieniem możemy powiedzieć, że wywalczyliśmy awans, i że mamy drużynę godną awansu. Nasi zawodnicy mają umiejętności i odpowiedni charakter. W zespole nie ma gwiazd. Każdy kto dostaje szansę, gra dla drużyny i stara się pomóc w osiągnięciu dobrego wyniku. Ci którzy zostają na ławce, nie marudzą. Jest czysta, zdrowa rywalizacja, a my jako sztab szkoleniowy staramy się sprawiedliwie oceniać zawodników i tak będzie do końca sezonu.

Mamy bowiem do rozegrania jeszcze trzy mecze i do każdego z nich przygotowywać się będziemy w myśl zasady, że każdy najbliższy jest najważniejszy. Od mistrza trzeba wymagać mistrzowskiej gry.


Na zdjęciu: Trener Łukasz Skrzyński (z lewej) liczy, że jego podopieczni nie zwolnią tempa.

Fot. ślzpn


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.