Trzeba mieć marzenia

Czy Maciej Sadlok odejdzie z Ruchu? Defensor zanotował drugi w życiu awans z „Niebieskimi” do ekstraklasy, a 30 czerwca wygasa jego kontrakt. W sporej mierze od niego samego zależy, czy zostanie przedłużony.


W XXI wieku Ruch dwukrotnie świętował awans do ekstraklasy – w 2007 i 2023 roku. Wspólnym mianownikiem tej historii jest m.in. Maciej Sadlok. 16 lat temu był wchodzącym dopiero do seniorskiej piłki juniorem. Teraz – jednym z liderów zespołu, który w roli beniaminka osiągnął spektakularny i niespodziewany sukces.
– Jak widać, cały czas można mieć marzenia, można dążyć do celu. Duży ukłon dla całej drużyny, bo ten awans zrobiliśmy razem. Tutaj jest fajna banda i każdemu życzę, żeby mógł przebywać w tak zgranej ekipie – mówi obrońca, który w tym miesiącu skończy 34 lata.

Rok temu wrócił do Chorzowa, a teraz notuje kolejny powrót – do ekstraklasy, w której rozegrał 340 meczów, a z której spadł po ośmiu latach spędzonych w Wiśle Kraków.


Czytaj więcej o Ruchu Chorzów:


– Dążyłem do tego żeby wrócić do ekstraklasy, bo w moim przypadku źle to się potoczyło. Spadłem z Wisłą, ale wróciłem z byłym klubem, w którym też spędziłem wiele lat, jak w Wiśle – przyznaje Sadlok. Sukces świętował m.in. kosztem „Białej gwiazdy”, która wyłożyła się na ostatniej prostej, przegrywając w 33. kolejce z Zagłębiem Sosnowiec.

– Ostatni tydzień sezonu to bardzo duże nerwy. Po meczu w Katowicach delikatnie coś pękło, ale dzień później skoczyło do góry, wiadomo – dlaczego. Trzeba było szybko przestawić głowy. Nasza drużyna jest bardzo świadoma, bardzo pokorna. Twardo stąpaliśmy po ziemi. Tonowaliśmy nastroje, ale wierzyliśmy w siebie. Daliśmy radę. Naprawdę to wielka sprawa, że awansowaliśmy trzeci raz z rzędu, tym razem do najwyższej klasy rozgrywkowej – podkreśla Maciej Sadlok.
W szatni Ruchu jego rola była niepodważalna. Na boisku też miał status podstawowego zawodnika, choć z pewnością nie był aż tak silnym punktem zespołu, jak się spodziewano i jak mogłoby to wynikać z jego wielkiego doświadczenia. Kibice pewnie mają jeszcze świeżo w pamięci wspomniane derby w Katowicach, gdy nie radził sobie z Marcinem Wasielewskim.

Czy Maciej Sadlok odejdzie?

W kluczowej fazie rundy wiosennej – ostatnich ośmiu kolejkach, gdy ważyły się losy awansu – Sadlok miał jednak pewne miejsce: czy to jako skrajny lewy stoper w ustawieniu z trójką obrońców, czy na lewej stronie defensywy, jeśli trener Jarosław Skrobacz decydował się na czwórkę. Zakończył sezon z bilansem 22 ligowych występów (i pięknym golem z rzutu wolnego strzelonym Resovii), a trzeba pamiętać, że rok temu wracał do Chorzowa z kontuzją, która wyłączyła go z gry w pierwszych 7 kolejkach. Wtedy podpisał roczny kontrakt, ale deklarował w „Sporcie”, że jeśli wszystko będzie układało się pomyślnie, to nie widzi przeszkód, by zimą nie usiąść z działaczami i nie prolongować go na dłuższy okres.

Ostatecznie nic takiego się nie zdarzyło. Umowa Sadloka wygasa 30 czerwca, ale wedle naszej wiedzy klub jest gotowy na dalszą współpracę i to od zawodnika zależy, czy ją przedłuży. Wydaje się, że zyskałyby na tym dwie strony – dla Sadloka w innym ekstraklasowym zespole raczej nie będzie już miejsca, a Ruch po trzech z rzędu awansach potrzebuje doświadczonych zawodników, dla których elita nie będzie niczym nowym, lecz chlebem powszednim.

(mag, KRIS)


Podpis do zdjęcia: Bez Macieja Sadloka trudno wyobrazić sobie szatnię Ruchu. Również ekstraklasowego.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.