Tomek, którego można zazdrościć

Był najlepszym asystentem zespołu, wystąpił we wszystkich 34 meczach, a w dodatku zarobił dla klubu kilkaset tysięcy złotych w klasyfikacji Pro Junior System. Tomasz Wójtowicz po awansie do ekstraklasy chce sprawdzić się w niej w barwach „Niebieskich”.


Takiego młodzieżowca jak Tomasz Wójtowicz mógł Ruchowi zazdrościć każdy pierwszoligowy rywal. Nie dość, że wystąpił we wszystkich 34 meczach (33 razy w wyjściowym składzie), w zależności od ustawienia można go było rzucać między prawą pomocą, prawą obroną, a oboma wahadłami, był najlepszym asystentem zespołu i jeszcze jako młodzieżowiec samodzielnie zarobił dla klubu kilkaset tysięcy złotych. Wedle szacunków portalu naszpicy.pl – nieco ponad pół miliona. Taka nagroda przysługiwać będzie „Niebieskim” za 7. miejsce w Pro Junior System, klasyfikacji prowadzonej przez PZPN celem promowania i nagradzania zespołów stawiających na młodzieżowców.

Nie do zdarcia

19-letni Wójtowicz rozegrał w minionym sezonie 2826 minut – najwięcej spośród wszystkich młodzieżowców Fortuna 1. Ligi. Jako wychowanek punktował dla chorzowian podwójnie, zdobywając do PJS 5652 pkt. W drużynie Ruchu nie było równie mocno eksploatowanego zawodnika z pola, a więcej minut (komplet 3060) spędził na boisku jedynie bramkarz Jakub Bielecki. Gdy na miesiąc przed końcem sezonu, w majówkę, po zwycięstwie z Sandecją Nowy Sącz w Niepołomicach, pytaliśmy o Wójtowicza trenera Jarosława Skrobacza, mówił, że liczy się z tym, iż wkrótce trzeba będzie go zastąpić, bo nie ominie go raczej pauza za żółte kartki. A jednak ominęła – skrzydłowy wytrzymał aż do ostatniej kolejki. Nawet gdy w przegranym spotkaniu z Resovią sprawiał wrażenie kogoś, kto błaga o chwilę wytchnienia, to tydzień później zadał temu kłam w stylu wybornym, zdobywając ładną bramkę z dystansu w Gdyni. A czwarte „żółtko” ujrzał dopiero w meczu z GKS-em Tychy, który dał „Niebieskim” awans do ekstraklasy.

– Po porażce w Katowicach poprawiliśmy kilka taktycznych kwestii. Przede wszystkim jednak każdy z chłopaków dał z siebie 100 procent. Zapieprzał od początku do końca, nie odstawiał nogi, co nie w każdym momencie meczu z GieKSą było. Nikt nie odpuścił, co zaowocowało tym, że zasłużenie weszliśmy do ekstraklasy. Dalej nie dochodzi do mnie, że to zrobiliśmy, że świętujemy trzeci awans z rzędu – dzielił się wrażeniami na gorąco Tomasz Wójtowicz.

Coś więcej niż klub

Świetny nie tylko drużynowo, ale indywidualnie sezon zwieńczył asystą przy złotym golu Daniela Szczepana.

– Nie był to najlepszy mecz w moim wykonaniu, ale nadrabiałem to determinacją od 1 do 90 minuty. W 2. połowie zacząłem się czuć trochę lepiej i w kluczowym momencie dałem dobre dośrodkowanie. „Szczepek” jak zwykle świetnie się znalazł, wsadził głowę, mogliśmy się cieszyć. Wszyscy wiedzieliśmy, o jaką stawkę gramy. Przed sobotnim meczem od wielu osób płynęły w naszą stronę sygnały, że są z nami, że nas wspierają. To dało nam kolejnego motywacyjnego kopa. Emocjonalne więzi w tych dniach jeszcze się zacieśniły. Pokazaliśmy, że Ruch to coś więcej niż klub. To rodzina, na boisku i poza nim – podkreślał Wójtowicz.

Ta rodzina dokonała czegoś niemożliwego. Wywalczyć trzy z rzędu awanse krótko po trzech z rzędu spadkach – takiego przypadku w historii światowego futbolu nigdy nie było.

– Przed sezonem nikt się na ten trzeci awans nie nastawiał. Wiedzieliśmy, że jesteśmy superekipą, ale trudno było zakładać jakąś konkretną pozycję. W trakcie rozgrywek po prostu robiliśmy swoje. A gdy zbliżała się końcówka rundy jesiennej, mieliśmy świadomość, że żal będzie wypuścić z rąk pozycję, którą sobie wypracowaliśmy. W sobotę zrobiliśmy dosłownie wszystko, by tak się nie stało – opisywał rodowity katowiczanin.

Nowe wyzwania. Z Ruchem!

Urodzony w 2003 roku wychowanek „Niebieskich” był jednym z pięciu zawodników, którzy pamiętali niedawne trzecioligowe czasy. A na mecz z GKS-em Tychy decydującym o awansie do ekstraklasy wybiegli w wyjściowym składzie. Prócz niego byli to jeszcze Jakub Bielecki, Konrad Kasolik, Patryk Sikora i Tomasz Foszmańczyk.

– Rozmawialiśmy o tym z chłopakami – gdzie byliśmy jeszcze dwa-trzy lata temu, a gdzie znaleźliśmy się teraz… Łzy same wpadają do oczu, że to zrobiliśmy. To nie tak, że nam się udało. Nic się nie udało! My na to zasłużyliśmy, wywalczyliśmy to sobie, nikt nam tego za darmo nie dał. Pokazaliśmy, że pieniądze to nie wszystko. Jesteśmy w ekstraklasie, na którą chodziłem w Chorzowie jako młody chłopak, patrząc z trybun na Maćka Sadloka czy Łukasza Janoszkę. Teraz do niej wróciliśmy, to niesamowite uczucie – nie krył Tomasz Wójtowicz, który prócz gry w piłkę jest dziennym studentem prawa.


Czytaj także:


Gdyby Ruch nie awansował do ekstraklasy, można by w ciemno obstawiać, że tego lata opuściłby Cichą, by wykonać kolejny krok w karierze. Ale w takich okolicznościach pytanie, czy zostaje w Chorzowie, jest całkowicie zasadne.

– Czy zostanę? Myślę, że tak. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Jestem zawodnikiem Ruchu, kontrakt mam ważny i na razie go wypełniam, robię swoje. Awansowaliśmy do ekstraklasy, będą nowe wyzwania, wyższy poziom. Trzeba się pokazać i sprawdzić, czy będziemy mocni – mówi Wójtowicz, którego czeka bardzo krótki odpoczynek od futbolu, bo selekcjoner Michał Probierz powołał go na czerwcowe (15.06 i 19.06) mecze młodzieżowej reprezentacji Polski z Finlandią i Czarnogórą.


LICZBY

  • 77 MECZÓW ligowych w Ruchu mimo niespełna 20 lat ma już na koncie Tomasz Wójtowicz.
  • 2826 MINUT spędził na boisku w minionym I-ligowym sezonie Tomasz Wójtowicz. Spośród innych młodzieżowców, barierę 2000 minut przebili jeszcze tylko Krzysztof Machowski z GKS-u Tychy (2306) i bramkarz Aleksander Bobek z ŁKS-u (2115).
  • 1 MILION złotych premii (brutto) otrzymać ma drużyna Ruchu z klubowej kasy za awans do ekstraklasy.


Na zdjęciu: Tomasz Wójtowicz (na zdjęciu z szalikiem) ma za sobą fantastyczny indywidualny sezon. Jako młodzieżowiec był czołowym piłkarzem mknącego ku ekstraklasie Ruchu.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.