Tomasz Tułacz: Nadszedł czas na półfinał!

Rozmowa z Tomaszem Tułaczem, trenerem Puszczy Niepołomice.


Zacznijmy może od środowego sparingu z Miedzią, który legniczanie wygrali 1:0, bo ten mecz wyszedł chyba dość spontanicznie.

Tomasz TUŁACZ: – Wszystko było zaplanowane.

Miedź napisała na swojej stronie o „nieplanowanym wcześniej sparingu”…

Tomasz TUŁACZ: – Nie wiem, ja o tym sparingu wiedziałem od dwóch miesięcy. Było wiadomo, że jeśli mecz pucharowy będziemy grali w środę, to sparing odwołamy, ale nie było takiej potrzeby. Chcieliśmy zagrać zawodnikami, którzy nie wystąpili w Pucharze i przy okazji wykorzystać tych, którzy chcieli się sprawdzić.

Świętowanie zwycięstwa z Lechią Gdańsk zaczęło się w Niepołomicach czy jeszcze w Sosnowcu?

Tomasz TUŁACZ: – Podeszliśmy do tego bardzo spokojnie, choć bardzo się z tego cieszymy, podobnie jak wszyscy kibice z Niepołomic, działacze, piłkarze, członkowie klubu. Wiemy, jak wielkie to jest osiągnięcie dla takiego małego klubu jak nasz, bo na ten moment to jest już co najmniej ósme miejsce w Polsce. Doceniamy to, ale twardo stąpamy po ziemi. Nadal musimy pracować, bo wciąż jesteśmy w połowie okresu przygotowawczego. Ciągle wdrażamy nasz plan, choć trochę go modyfikujemy, bo teraz okazało się, że 2-4 marca będzie datą meczową.

Jakie znaczenie miało dla was to, że formalnie byliście gospodarzem, ale w praktyce graliście w Sosnowcu?

Tomasz TUŁACZ: – Właściwie żadnego. Straciliśmy na pewno handicap gry na własnym boisku, szczególnie jeśli chodzi o potyczkę z rywalem ekstraklasowym. Jednak cieszę się, że zespół dobrze zareagował. Podkreślam także w każdym wywiadzie, że słowa uznania należą się osobom, które przygotowały to boisko, bo przy tej pogodzie stanęły na wysokości zadania i chwała im za to. Myślę, że w praktyce był to teren neutralny, choć wszystko skończyło się pozytywnym dla nas wynikiem i bardzo się z tego cieszymy.

Jaki mieliście pomysł na podejście do Lechii?

Tomasz TUŁACZ: – Pracowaliśmy nad tym na obozie przygotowawczym i przede wszystkim zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że aspekty jakości piłkarskiej mogą być po stronie rywala. Dlatego chcieliśmy to w jak największym stopniu zminimalizować i udało nam się. Mocno pracowaliśmy nad utrudnieniem gry Lechii, przede wszystkim na bokach, chcieliśmy ograniczyć swobodę indywidualnościom i zespół to zrealizował. Zwracaliśmy też uwagę na stałe fragmenty gry, które są bardzo mocną stroną Lechii. Na początku meczu nie udało nam się tego zneutralizować, ale potem udało nam się temu przeciwstawić. Trzeba było też korzystać z tego, co daje gra Lechii, czyli z jej wysokiego ustawienia, dzięki któremu każda piłka za linię obrony to szansa na szybki atak. Na tym bazowaliśmy.


Czytaj jeszcze: Sensacja z Małopolski załatwiła Lechię

W swoich planach braliście pod uwagę możliwość wykorzystania słabej ostatnio formy ligowej Lechii?

Tomasz TUŁACZ: – Lechia to drużyna, która ogólnie prezentuje się na boiskach ekstraklasy bardzo pozytywnie, w ostatnich dwóch latach grała w finale Pucharu Polski i raz go zdobyła. To firma i marka, jednak wiedząc, że ma słabszy moment, nastawialiśmy się na mecz, w którym wiedzieliśmy, jak zagrać i dzięki temu wygraliśmy.

To wasz trzeci awans do ćwierćfinału Pucharu Polski, robicie to regularnie co dwa lata, więc może nadszedł w końcu czas na kolejny krok i dojście do półfinału?

Tomasz TUŁACZ: – Ja myślę, że nadszedł czas. Czekamy na rywala i jesteśmy w takim momencie, że będziemy chcieli wykorzystać tę szansę, aby jeszcze nasz wynik poprawić.


Na zdjęciu: Prowadzona przez Tomasza Tułacza drużyna Puszczy zapisała kolejną piękną kartę historii niepołomickiego futbolu.
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus