Ile i za co? Trafieni tuż przed gongiem

Jerzy Brzęczek nie doczekał się pierwszego triumfu w roli selekcjonera. Mimo że do swej koncepcji wybrał tym razem innych wykonawców, jeszcze raz przyszło przełknąć nam gorycz porażki. Dwukrotnie na przestrzeni ledwie czterech dni – coś takiego na Stadionie Śląskim boli podwójnie… Oto nasze oceny za mecz Polska – Włochy:

Wojciech SZCZĘSNY(90 minut) – 6

Miał trochę szczęścia, gdy w pierwszej odsłonie piłka lądowała dwa razy na poprzeczce. Wszystko jednak, co szło w światło bramki, padło jego łupem. Cztery bezbłędne interwencje. Po zmianie stron nie znajdował się tak często w opałach, ale ani na moment nie postradał czujności na przedpolu. Przy straconej bramce niewiele mógł zrobić. Okrutnie zawiedli go koledzy z defensywy – tym razem bez kary się nie obeszło…

Bartosz BERESZYŃSKI (90 minut) – 5

Uporał się z bolesnym urazem ze starcia z Portugalią i ponownie zameldował się na murawie. W defensywie tym razem solidniejszy niż w czwartkowy wieczór. Na połowie rywala? Bez zmian, czyli bardziej chciał, niż mógł. Jest daleki od optymalnej formy. Trzeba mieć nadzieję, ze do marcowych potyczek eliminacyjnych zdąży ją odzyskać.

Kamil GLIK (90 minut) – 6

Szybko zapomniał o nieudanym spotkaniu z mistrzami Europy. Znów stanowił mosiężne spoiwo formacji obronnej. Nie dał się oszukać grającym na małej przestrzeni i chętnie dryblującym Włochom. Swoją strefę zabezpieczył bezbłędnie. Skutecznie asekurował również kolegów z bocznych sektorów boiska. Dobrym ustawieniem z lubością łapał rozpędzonych rywali w pułapki ofsajdowe. Na deser celnym strzałem zmusił do wysiłku Gianluigiego Donnarummę.

Jan BEDNAREK (90 minut) – 3

Po jego indywidualnych błędach już do przerwy mogliśmy przegrywać 0:3. Dwa razy ratował nas bardzo przytomny wczoraj Szczęsny, raz poprzeczka. W tunelu lub w szatni musiał otrzymać dosadną reprymendę – jeśli nie od trenera, to od któregoś z bardziej doświadczonych partnerów. Po zmianie stron zaczął grać w piłkę i potrafił utrzymać koncentrację. Długie przerzuty, z precyzją „na nos”, to jednak znów za mało na przyzwoitą notę.

Arkadiusz RECA (87 minut) – 4

Chwile jego gapiostwa mogły nas kosztować bardzo drogo. Zostawił po sobie podobny komunikat jak ten czwartkowy od Rafała Kurzawy – drużyna narodowa to na razie za wysokie progi. Kilka zablokowanych dośrodkowań to tylko elementarz gry na bocznej obronie.

Damian SZYMAŃSKI (46 minut) – 3

Okazyjnie próbował wcielać się w rolę skrzydłowego, ale z mizernym skutkiem. Przed przerwą w niegroźnej sytuacji przewrócił się we własnym polu karnym bez pomocy rywala, czym sprokurował zagrożenie. Na szczęście – bez konsekwencji.

Jacek GÓRALSKI (90 minut) – 4

Najswobodniej robił to, co umie najlepiej – czyli wybijał przeciwnika z rytmu. Niestety często z przekroczeniem boiskowych przepisów. Stanowczo za często rywale mieli odpowiednio dużo miejsca i czasu, by przymierzyć sprzed pola karnego. Tylko brakowi ich precyzji zawdzięczamy, że żadna z tych prób nie skończyła się dla nas źle.

Karol LINETTY (46 minut) – 2

Już wiemy, dlaczego na nikogo się nie pogniewał za brak choćby jednej rozegranej minuty podczas mundialu. Chyba sam już rozumie, że kiedy w reprezentacji dostaje szansę, przygniata go własna bezsilność. Wczoraj znów kompletnie bezproduktywny. Coraz trudniej dostrzec nawet to, że stara się rywalowi przeszkadzać.

Piotr ZIELIŃSKI (90 minut) – 6

Już w pierwszej akcji meczu zdążył doskoczyć do Jorginho, ale… zaniechał interwencji i w efekcie za moment piłka trafiła w poprzeczkę polskiej bramki. Zdecydowanie lepiej poczynał sobie na połowie Włochów. Idealnym podaniem świetnie zdynamizował kontrę, gdy wychodziliśmy do natarcia trójką zawodników. W drugiej odsłonie był bliski asysty po kapitalnym zagraniu do „Grosika”. Potem jednak fatalne podanie pod nogi rywala tylko cudem nie skończyło się stratą gola…

Arkadiusz MILIK (90 minut) – 4

Zbyt często holował piłkę, co kończyło się stratą lub faulem, który oznaczał skasowanie dobrze zapowiadającej się akcji. Po przerwie długo niewidoczny. Ale jak już zaliczył przechwyt, od razu zrobiło się pod bramką Italii gorąco. Kiedy jednak sam znalazł się w dogodnej sytuacji, huknął tylko nad poprzeczką. Do tego nieprzyzwoita liczba fauli jak na człowieka odpowiedzialnego przede wszystkim za egzekucję. W samej końcówce to on nie upilnował rywala, który przedłużył dośrodkowanie z rzutu rożnego i po chwili piłka wylądowała w naszej siatce…

Robert LEWANDOWSKI (90 minut) – 5

Nie potrafił zaistnieć w okolicach pola karnego rywala, więc notorycznie wędrował w głąb pola. Efekt? Głównie chaos i bezładna szarpanina. Ładnie jednak „nakręcił” w drugiej połowie szybki atak, po którym dwukrotnie uderzaliśmy na bramkę Italii. Musimy jednak pamiętać, że w pierwszej kolejności oczekujemy od niego jeśli nie goli, to przynajmniej celnych strzałów.

Kamil GROSICKI (46 minut) – 5

Szybko doszedł do bramkowej sytuacji i przy odrobinie szczęścia mógł otworzyć wynik spotkania. Potem pospieszył się ze strzałem, gdy przed sobą miał już tylko włoskiego golkipera. Szkoda, że dostał tylko 45 minut…

Jakub BŁASZCZYKOWSKI (46 minut) – 4

Tym razem „wejścia smoka” nie było. Włoscy defensorzy widzieli, co zrobił Portugalczykom. I nie zostawili mu cienia swobody…

Artur JĘDRZEJCZYK (3 minuty) – niesklas.