IO w Tokio. Powtórzcie Rio na Fuji!

Michał Kwiatkowski i Rafał Majka znajdują się w szerokim gronie faworytów do medali. Ale będzie o nie piekielnie ciężko.


Do pokonania 234 kilometry o przewyższeniu sięgającym niemal 5000 m n.p.m. Ta bardzo trudna trasa czeka na uczestników wyścigu ze startu wspólnego mężczyzn. Na starcie stanie trójka Polaków: Michał Kwiatkowski, Rafał Majka i Maciej Bodnar. Przypomnijmy, że ta sama konkurencja na poprzednich igrzyskach, w Rio de Janeiro, zakończyła się zdobyciem brązowego medalu przez Rafała Majkę.

Czy teraz Polaków stać na powtórkę? Podczas niedawno zakończonego Tour de France nasi najlepsi kolarze pokazali dobrą dyspozycję, choć wówczas ich zadania były zupełnie inne od tych, jakie mają na wyścig, który rozpocznie się w sobotę o 4.00 czasu polskiego.

Walka na świętej górze

Obaj Polacy do Tokio udali się tuż po zakończeniu „Wielkiej pętli”, prosto z Paryża. Michał Kwiatkowski, który w końcówce francuskiej rywalizacji zdecydowanie się oszczędzał, nie ukrywa, że jego celem jest walka nawet o medal. Już w kwietniu przyznał, że priorytetem na ten sezon jest właśnie start w Tokio. A jeszcze w 2019 roku na własną rękę pojechał wraz z małżonką do stolicy Japonii na rekonesans trasy olimpijskiej. Ale igrzyska zostały przełożone.

W ostatnich dniach, już po dotarciu na miejsce, Polacy zapoznawali się z najeżoną podjazdami trasą. Pierwsze nieco ponad 100 km będzie spokojniejsze, choć droga w ku świętej górze Fuji będzie piąć się nieustannie. Z taktycznego punktu widzenia wydaje się, że w tej części wyścigu ważną rolę powinien odegrać Maciej Bodnar, którego doświadczenie powinno pomóc Kwiatkowskiemu i Majce.

Kluczowe dla losów rywalizacji okażą się podjazdy pod Fuji Sanroku – dłuższy, ale łagodniejszy, a także Mikuni Pass – krótszy, ale sztywny. Trudno powiedzieć, jaką taktykę obiorą – wraz z kończącym pracę z reprezentacją Polski trenerem Piotrem Wadeckim – nasi kolarze, ale jedną z opcji jest… oddanie przysługi Michałowi Kwiatkowskiemu przez Rafała Majkę.

Przypomnijmy, że pięć lat temu w Rio de Janeiro „Kwiato” jechał przez kilkadziesiąt kilometrów samotnie w ucieczce, a w końcówce o medale walczył Majka. Tym razem może być odwrotnie.

Solidne karty kontra asy

Końcówka odcinka, która w znacznej mierze składać się będzie ze zjazdu na tor samochodowy Fuji, bardzo odpowiada kolarzowi Ineos Grenadiers. Ponadto Majka, który bardziej zmęczył się szczególnie w trzecim tygodniu Tour de France, pomagając Tadejowi Pogaczarowi, nie jest wybitnym zjazdowcem, co przecież zobaczyliśmy w Rio de Janeiro. Na zjeździe i płaskim odcinku do mety zawodnik UAE Emirates musiał oddać najpierw złoty, a następnie srebrny medal.

Pogoda w trakcie wyścigu ze startu wspólnego będzie upalna, co z kolei bardziej odpowiada Majce. W Brazylii przed pięcioma laty też było upalnie. Tymczasem gdy Michał Kwiatkowski wygrywał mistrzostwo świata w 2014 roku, a na mundialu przed rokiem był czwarty, było zdecydowanie chłodniej. Tak czy inaczej reprezentacja Polski dysponuje przed wyścigiem dwiema solidnymi kartami. Ale pamiętajmy, że w taliach rywali znajdują się same asy.

Kogo wymienia się w gronie głównych faworytów w tokijskiej rywalizacji? Oczywiście Tadeja Pogaczara, który jest w niewiarygodnej formie i potrafi wszystko. Ponadto będzie miał on wsparcie Primoża Roglicia. Wysoko stoją również akcję Belgów – świetnego na Tour de France Wouta Van Aerta, a także „złotego dziecka”, czyli Remco Evenepoela.

O olimpijskim złocie marzy weteran, Alejandro Valverde. Powalczą z całą pewnością Brytyjczycy i Kolumbijczycy, którzy do startu desygnowali samych świetnych górali. W sumie zainteresowanych walką o medale będzie ok. 20-25 kolarzy. A miejsca na podium są tylko trzy.
Jakub Kubielas

3

Medale w wyścigach ze startu wspólnego na IO zdobyli polscy kolarze. Srebrny w 1980 roku w Moskwie wywalczył Czesław Lang, a brązowe w 1976 roku w Montrealu Mieczysław Nowicki i 2016 roku w Rio de Janeiro Rafał Majka.



Na zdjęciu: Pięć lat temu w Rio de Janeiro Rafał Majka (z lewej) stanął na podium olimpijskiego wyścigu ze startu wspólnego. Powtórka mile widziana.

Fot. Pressfocus