IV liga. Lider bez presji

Podlesianka Katowice świetnie zaczęła IV-ligowy sezon i po 5 kolejkach przewodzi tabeli z 19 zdobytymi bramkami.


Strzelili najwięcej goli, zdobyli najwięcej punktów, prócz nich jeszcze tylko rezerwy ekstraklasowego Piasta Gliwice dały radę odnieść 4 zwycięstwa, a rezerwy I-ligowego Zagłębia Sosnowiec – nie ponieść porażki. Piłkarze Podlesianki Katowice świetnie weszli w sezon, choć w gronie faworytów I grupy IV ligi wymieniano nie ich, a raczej sąsiadów z Rozwoju, Szczakowiankę Jaworzno, Ruch Radzionków, MKS Myszków czy wspomniane „dwójki” Piasta i Zagłębia.

– Stwierdzenie, że osiągamy wyniki ponad stan, może nie byłoby do końca właściwe, bo byłoby z naszej strony zbyt skromne, ale z pewnością jesteśmy zadowoleni – mówi Dawid Brehmer, wieloletni kapitan, a dziś szkoleniowiec Podlesianki, który przejął drużynę latem po Damianie Ostrowskim.

– Nie mieliśmy konkretnych oczekiwań co do liczby punktów. Jesteśmy zespołem, który w żaden jasny sposób nie deklarował wysokich aspiracji dotyczących awansu, dlatego taki początek musi być satysfakcjonujący. Staramy się cały czas chłodzić głowy, bo wiemy, że cięższy moment na pewno się pojawi – dodaje szkoleniowiec zespołu z południa Katowic, który dotąd pokonywał Przemszę Siewierz, rezerwy Piasta, Unię Rędziny, Dramę Zbrosławice i zremisował z Ruchem Radzionków, w każdym z tych meczów zdobywając minimum 3 bramki. Seryjnie do siatki trafiają Jacek Jarnot czy Patryk Mendela, sprowadzony latem z Siewierza, a w sobotę w Zbrosławicach (3:0) swoją osobistą listę strzelców zaczął pisać Mateusz Wacławski, 18-letni środkowy obrońca wypożyczony z Ruchu Chorzów, skutecznie uderzając głową po stałym fragmencie gry.

– Jestem bardzo zadowolony z tego wypożyczenia. Mateusz był już w kadrze, gdy chorzowianie grali w II lidze, kilka razy siedział na ławce rezerwowych. Ma fajny potencjał i ułożony charakter. To profesjonalista, zawodnik skoncentrowany na piłce. Widać, że prowadzony dotąd z myślą o profesjonalnym futbolu. Jest młody, ma wahania formy, uczy się piłki seniorskiej i jest pojętnym uczniem – chwali trener Brehmer, którego cieszy sytuacja kadrowa.

– Nadspodziewanie dobrze wypadła diagnoza jednego z naszych liderów, Marcina Rosińskiego. Specjaliści nie potwierdzili złamania piątej kości śródstopia, co stwierdzono na izbie przyjęć. Jest duża szansa, że będzie mógł grać jeszcze w tej rundzie. To bardzo optymistyczne, byliśmy pogodzeni, że „Rosa” jesień ma z głowy, a miałby nawet dylemat, czy całkowicie nie kończyć grania. Na szczęście to się nie potwierdziło – mówi szkoleniowiec Podlesianki, przed którą teraz mecz na szczycie: w sobotę podejmie przy Sołtysiej wicelidera i faworyta rozgrywek, Zagłębie II Sosnowiec.

– Trudno powiedzieć, czy którykolwiek z zawodników I-ligowej kadry zejdzie na ten mecz. W Sosnowcu zmienił się trener (Tomasz Horwat odszedł do sztabu I-ligowej Sandecji Nowy Sącz, zespół prowadzi Tomasz Gajda – dop. red.), to pewnie wywołało lekkie zawirowanie, ale najgorszy efekt przypadł chyba na niedzielne spotkanie z Unią Dąbrowa Górnicza (0:0 – dop. red.).

Na spotkanie z nami zespół ten będzie już zmobilizowany na 100 procent. Podejdziemy do tego ze spokojną głową. To nie jest mecz z gatunku „być albo nie być”. Traktujemy go raczej jako mocny egzamin, nie czujemy jednak żadnej presji z tym związanej. Chcemy się dobrze zaprezentować, pokazać, że idziemy w dobrym kierunku. Myślę, że stać nas na sprawienie niespodzianki. Faworytem nie będziemy, zdecydowanie to miano należy się Zagłębiu – twierdzi Dawid Brehmer, młodszy brat Dietmara, trenera znanego z pracy na szczeblu centralnym.


Na zdjęciu: Piłkarze Podlesianki cieszą się po niedzielnym zwycięstwie z Dramą Zbrosławice.

Fot. Kuba Dworczak/podlesianka.katowice.pl