Jakub Popiwczak: Kiedy, jak nie teraz?

 

Opanowana sytuacja w secie drugim i efektownie wygrany set trzeci w meczu z Lubinem, to bardzo dobry prognostyk przed tym, co czeka was w niedzielę. Od połowy ostatniej partii środowego spotkania wszyscy zaczęli żyć hitem następnej kolejki, czyli starciem z mistrzem Polski z Kędzierzyna-Koźla.
Jakub POPIWCZAK: – W naszej lidze jest kilka zespołów, które potrafią grać w obronie, jak chociażby ZAKSA, która przyjeżdża do nas w niedzielę. Na pewno będzie trudno, ale my też to umiemy robić. Bronić i dobrze grać blokiem. Nie chciałbym jednak podgrzewać atmosfery, bo to dopiero początek ligi. Cały czas się zgrywamy. Ten zespół jest budowany po to, aby wygrywać wszystkie spotkania. Wiemy jednak, jakim zespołem jest ZAKSA. To rywal klasowy, który od dłuższego czasu zachowuje swój trzon. Mam nadzieję, że stworzymy bardzo dobre widowisko, które zakończymy z tarczą. Na pewno jednak nie będzie łatwo.

Starcie z kędzierzyńskim rywalem, to pierwszy bardzo poważny sprawdzian dla waszego, zmienionego w znacznej mierze zespołu. Czego możemy się zatem spodziewać?
Jakub POPIWCZAK: – Przed sezonem faktycznie było sporo zmian, a do tego w okresie przygotowawczym różnie bywało, bo znaczna grupa zawodników miała obowiązki reprezentacyjne. Dobrej chemii na boisku nam jednak nie brakowało w sparingach i nie brakuje teraz.. Mamy dobrą bazę do tego, aby osiągać dobre wyniki.

W zbliżających się tygodniach Jastrzębski Węgiel, jak również pozostałe zespoły, czeka prawdziwy maraton. Ale dla pana to chyba nic nowego, bo występował pan np. w Lidze Narodów, gdzie mecze były bardzo często.
Jakub POPIWCZAK: – Najbliższy okres, to dla nas bardzo duże wyzwanie. Osobiście nie jestem aż tak obciążony kadrą, ale niektórzy zawodnicy dopiero co dotarli do klubu i od razu muszą grać na pełnych obrotach. Wprawdzie liga dopiero rusza, ale bardzo szybko się rozpędza i do świąt się nie zatrzyma. Mamy dwa miesiące grania non stop. Nie będzie lekko. To jest inny temat, aniżeli w reprezentacji. Na kadrze, w okresie meczowym, w zasadzie się nie trenuje. Czasem trzeba się trochę rozruszać między spotkaniami i to wszystko. W klubie jest inaczej, bo jesteśmy nowym zespołem, który musi budować automatyzmy. Sparingi swoją drogą, a trening i mecze swoją. To trochę inna bajka.

Pamięta pan, kiedy Jastrzębski Węgiel pokonał po raz ostatni ZAKSĘ?
Jakub POPIWCZAK: – Jestem dobry w datach… Od sezonu 2015/16 żadnego meczu nie wygraliśmy, więc ostatnie zwycięstwo miało miejsce w sezonie 14/15.

Zgadza się, a później piętnaście porażek z rzędu w meczach o stawkę…
Jakub POPIWCZAK: – … cóż, musimy to przełamać. Kiedy, jak nie teraz?