Woś: Sprawdzimy wartość lidera

W środę spóźniliście się na mecz z Radomiakiem z powodu korków na ulicach, czy też był jakiś wypadek?
Jan WOŚ: – Nie, dotarliśmy na czas.

Zapytałem dlatego, że w I połowie w zasadzie nie było was na boisku, poruszaliście się jak muchy w smole. Dopiero po przerwie graliście normalnie.
Jan WOŚ: – To prawda, do przerwy graliśmy wolno, nie zdobywaliśmy terenu. Owszem, utrzymywaliśmy się przy piłce, lecz to było w bezpiecznej strefie. To był nasz główny grzech, bo nie robiliśmy tego między strefą obronną przeciwnika a środkiem boiska.

Dlaczego nie potraficie zagrać całego meczu na jednym poziomie, tylko gra GKS-u Jastrzębie jest szarpana? Nerwy?
Jan WOŚ: – Nie sądzę, by były to nerwy. Problemem jest brak Kamila Szymury, bo grający za niego na stoperze koledzy nie są lewonożni i muszą nienaturalnie układać nogę. To powoduje, że gramy za wolno i za mało odważnie, rozpoczynając atak. Tak działo się w I połowie meczu z Radomiakiem, gdy był „bezpieczny” remis 0:0. Dopiero jak musieliśmy gonić wynik i zaryzykować, zaczęliśmy grać odważniej. W ubiegłym sezonie, jako beniaminek, graliśmy inaczej, nasza gra była pełna polotu. Teraz chyba jesteśmy za bardzo wyrafinowani, a przy tym „zabija nas” minimalizm.

Częste rotacje w podstawowej jedenastce wynikają z wahań formy zawodników, tylko przyjętej taktyki pod konkretnego przeciwnika?
Jan WOŚ: – Oba elementy bierzemy pod uwagę przy wyborze wyjściowej jedenastki.

Jest jakiś piłkarz, który nie zawiódł was w żadnym z dotychczasowych meczów?
Jan WOŚ: – Na razie zdecydowanie wybija się Damian Tront, który jest coraz bliżej optymalnej formy. Z reguły przez cały sezon strzela jednego gola, teraz ma już dwa trafienia na koncie. Nie możemy jednak zapominać, że jednostki nie grają, tylko całe drużyny. My, czyli trenerzy, prezesi i kibice oczekujemy lepszej gry od naszych zawodników i jesteśmy tego świadomi, że potrafią grać lepiej. Miejsce w tabeli też nikogo nie zadowala.

Cudowna metamorfoza

Nie martwi pana fakt, że tylko w jednym meczu nie straciliście gola? Gra na zero z tyłu to podobno klucz do zwycięstw, sukcesów.
Jan WOŚ: – Można na to spojrzeć z innej strony – żadnego z dwóch poprzednich meczów nie przegraliśmy, chociaż traciliśmy bramki. Inna rzecz, że bramek, które straciliśmy, można było uniknąć… Głównie wynikają one z błędów ustawienia i to nas martwi. Na pocieszenie dodam, że przegraliśmy do tej pory tylko jeden mecz, choć nie jesteśmy z tego zadowoleni. W poprzednim sezonie Stal Mielec miała sześć remisów z rzędu, a potem wygrała osiem kolejnych meczów. Nie ma zatem powodów do paniki.

Jest pan zaskoczony, że wasz najbliższy przeciwnik jest w tej chwili liderem tabeli?
Jan WOŚ: – Jestem zaskoczony i to bardzo. Patrząc na skład pierwszej ligi, typowaliśmy inne zespoły na fotel lidera. Poza tym po pierwszym meczu, który Warta przegrała ze Stalą Mielec, rozmawiałem z trenerem Tworkiem. Nie mieli nic do powiedzenia w tym starciu, a potem wygrali cztery mecze z rzędu. A panowała opinia, że trener Petr Nemec wycisnął już z Warty wszystko, co najlepsze.

Ze szkoleniowcem Warty, Piotrem Tworkiem, chodził pan na kurs UEFA Pro. Co pan może o nim powiedzieć jako trenerze?
Jan WOŚ: – Przede wszystkim jest bardzo doświadczonym trenerem, pracował z wieloma szkoleniowcami jako asystent, kilka klubów prowadził jako pierwszy trener. Nabrał doświadczenia, podglądał, jak zachowują się w sytuacjach kryzysowych, jak gaszą pożary. Poza tym bardzo często jako asystent „odwalał” lwią część roboty, więc jest zaprawiony w boju. Prywatnie bardzo sympatyczny, ale pan to wie lepiej ode mnie.

Nie mam wątpliwości, że na pytanie o plan na najbliższy mecz w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie rozgrywa swoje mecze Warta Poznań, powie pan, że jedziecie po trzy punkty. Zapytam więc inaczej – znaleźliście sposób na zaskoczenie przeciwnika?
Jan WOŚ: -Pojedziemy do Grodziska sprawdzić, czy to jest lider z prawdziwego zdarzenia. Widzieliśmy niektóre mecze poznaniaków, Warta bezwzględnie wykorzystuje błędy popełniane przez przeciwnika. Antidotum jest proste – nie popełniać błędów. Nie zamierzamy jednak odkrywać kart, więc nie powiem panu, gdzie znaleźliśmy słabe punkty naszego najbliższego przeciwnika. Recepta jest jedna – musimy skupić się na sobie, skoncentrować na realizacji wytyczonego planu i założeń taktycznych. Musimy być bardzo konkretni w działaniu, nie pozwolić przeciwnikowi rozwinąć skrzydeł. Mieliśmy dobre fragmenty gry w spotkaniach z Tychami i Radomiakiem, teraz musimy na tym poziomie zagrać przez cały mecz, a wówczas nie będziemy musieli martwić się o wynik.

 

Na zdjęciu: Trener Jan Woś wierzy, że piłkarze GKS-u Jastrzębie nie zlękną się lidera i pokażą w najbliższym meczu swoją wartość.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem