Jarosław Skrobacz: Trzeba patrzeć przed siebie

Rozmowa z Jarosławem Skrobaczem, trenerem Miedzi Legnica.


Martwił się pan o dyspozycję swojego zespołu po covidowym „postoju”?

Jarosław SKROBACZ: – Raczej nie, bo solidnie przepracowaliśmy zimę. Niewielka obniżka formy fizycznej była oczywista i zrozumiała, ale tak naprawdę mieliśmy 3-4 dni przerwy w treningach. Zdrowi piłkarze cały czas trenowali indywidualnie. Przyznam szczerze, że nawet o obniżce formy nie myślałem, wszystko jest okej.

Ostatnie wyniki uzyskane przez Miedź przeszły pańskie najśmielsze oczekiwania? Wygraliście z ówczesnym wiceliderem, czyli Górnikiem Łęczna, a w ostatniej kolejce pokonaliście na wyjeździe lidera.

Jarosław SKROBACZ: – We wcześniejszych spotkaniach nie graliśmy źle, ale czegoś nam brakowało, by sięgnąć po komplet punktów. Teraz punktujemy, ale nie ma sensu oglądać się za siebie, trzeba patrzeć przed siebie.

Które z ostatnich zwycięstw było dla pana najważniejsze, najcenniejsze?

Jarosław SKROBACZ: – Jesteśmy w takiej sytuacji, że każdy mecz jest dla nas trudny i ważny. Wygrywamy mecze, lecz cały czas spoglądamy, co się dzieje na górze tabeli. Każda zdobycz punktowa jest bezcenna, bo margines błędy już wyczerpaliśmy.

To inaczej, w którym z ostatnich spotkań zagraliście najlepiej?

Jarosław SKROBACZ: – Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie w Głogowie z Chrobrym, ale „wyciągnęliśmy” tylko remis. Następne mecze były coraz lepsze, straciliśmy tylko jedną bramkę (z GKS-em 1962 Jastrzębie – przyp. BN). Bardzo dobrze zagraliśmy w Niecieczy, bo oprócz dwóch zdobytych goli, mieliśmy jeszcze co najmniej dwie bardzo fajne sytuacje do podwyższenia wyniku. Przeciwnik takich klarownych okazji nie miał. Z Górnikiem Łęczna uparcie dążyliśmy do zwycięstwa – nie było łatwo, bo ten przeciwnik gra defensywnie, skupia się na kontrach. Najcenniejsze na pewno było jednak zwycięstwo z Bruk-Betem, wpłynęło pozytywnie na morale naszych piłkarzy, dodało im pewności siebie. Nasz ostatni rywal jest zespołem numer jeden w tej lidze, zdecydowanie odbiegającym od reszty stawki.

Mecz z GKS-em 1962 Jastrzębie był z gatunku tych, którego nie miał pan prawa przegrać?

Jarosław SKROBACZ: – Trafił pan w sedno sprawy. Myśląc o czymś więcej niż środek tabeli, mieliśmy obowiązek ten mecz wygrać. Na początku daliśmy się zaskoczyć, ale już do przerwy powinniśmy wyjść na prowadzenie. Trochę mi ten mecz przypominał jesienny pojedynek w Legnicy. Po przerwie wypracowaliśmy kilka okazji do zdobycia gola, ale wykorzystaliśmy tylko jedną. Strata punktów zdecydowanie oddaliłaby nas od strefy barażowej.

Obecny trener jastrzębian Łukasz Włodarek przyznał, że zaskoczył pan go ustawieniem, którego nie przewidział. Ta opinia ucieszyła pana? W końcu przez ponad rok był jednym z pańskich najbliższych współpracowników.

Jarosław SKROBACZ: – Nie zapomninajmy, że znam bardzo dobrze zespół Jastrzębia. Znalazłem ustawienie optymalne do zniwelowania atutów przeciwnika i wykorzystania jego słabych stron. Wiadomo, że skrzydłowi GKS-u mają problemy w grze defensywnej. Fajnie się o tym mówi po meczu, ale takie właśnie wyciągnęliśmy wnioski.

Wariant z trzema stoperami i dwoma wahadłowymi szlifowaliście kilka dni przed meczem w Jastrzębiu, czy też wpadł pan na ten pomysł w ostatniej chwili?

Jarosław SKROBACZ: – Do takiego wniosku doszliśmy przynajmniej dwa tygodnie przed meczem z GKS-em, a szlifowaliśmy ten wariant przez cały tydzień.

Przeciwnicy mają teraz znacznie większe problemy z rozszyfrowaniem gry Miedzi, bo zmienia pan nie tylko ustawienie, ale dokonuje dużo roszad personalnych.

Jarosław SKROBACZ: – Jak pan wie, u mnie nie obowiązuje zasada, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Piłkarze wiedzą o tym doskonale. W najbliższym tygodniu znowu będziemy grali co trzy dni, więc rotacje będą konieczne. Wynika to z faktu, że jest bardzo mało czasu na regenerację. Ponadto dążę do tego, by 16-17 zawodnik czuł się potrzebny, żeby nie była to tylko czcza gadanina. Ich wejścia na boisko naprawdę są z korzyścią dla zespołu.

W poprzedniej rundzie mecz z GKS-em Tychy (2:0) zapoczątkował waszą serię zwycięstw. W tej chwili jest to o wiele groźniejszy zespół niż wtedy?

Jarosław SKROBACZ: – Czy ja wiem? Wdając się w szczegóły, kilka elementów potwierdziłoby tę tezę, ale inne nie. Po znakomitym otwarciu z LKS-em tyszanie mieli potem zadyszkę, ale wywindowali się na eksponowane miejsce w tabeli. Nikt im tego nie dał za darmo, sami je sobie wywalczyli. Ale czy są teraz lepsi niż jesienią? Trudno to ocenić.

W rundzie wiosennej w 7. meczach zagraliście na zero z tyłu, czyli nie straciliście bramki. Gra obronna to w tej chwili wasza najmocniejsza broń?

Jarosław SKROBACZ: – Nasza gra obronna na pewno uległa poprawie. Transfer Pawła Lenarcika scementował tę formację, jest ona pewniejsza, obrońcy prezentują bardziej stabilną formę, grają na bardzo wysokim poziomie. W Niecieczy nie przegrywaliśmy pojedynków jeden na jeden, byliśmy szybcy i agresywni. Organizacja gry w obronie jest bardzo ważna, to wręcz fundament pod zwycięstwa.


Czytaj jeszcze: Pojawił się promyk nadziei

W sobotnim meczu z GKS-em Tychy powodu nadmiaru żółtych kartek nie zagra Krzysztof Drzazga. To problem, czy żaden problem?

Jarosław SKROBACZ: – Szkoda nam każdego piłkarza, który wypada ze składu. Tego nie chcemy, bo automatycznie obniża rywalizację o miejsce w „20”. Na pewno sobie poradzimy z jego absencją, chociaż Krzysiek był w dobrej dyspozycji, więc szkoda.

Czy Wiktor Pleśnierowicz znajdzie się w kadrze na najbliższe spotkanie? Po raz ostatni zagrał u pana 27 kwietnia w meczu z Górnikiem Łęczna (zszedł z boiska w 7. minucie z powodu kontuzji), a w III-ligowych rezerwach zagrał ostatnio tylko 62 minuty…

Jarosław SKROBACZ: – Niestety, odnowiła mu się kontuzja, więc musimy poczekać, aż wróci do zdrowia i pełni sił.


Na zdjęciu: Trener Miedzi Jarosław Skrobacz cieszy się, że gra obronna jego zespołu uległa znaczącej poprawie.

Fot. miedzlegnica.eu/B. Hamanowicz