Jaroszewski: Nie udajemy, że jest dobrze

Po przegranym spotkaniu z Koroną w Kielcach (1:3) doszło do spotkania prezesa Marcina Jaroszewskiego z piłkarzami. Nie pierwszego i nie ostatniego. Tym razem miting nie był jednak oparty na dialogu. To był monolog o wydźwięku motywującym. Moment nieprzypadkowy, bo po serii potknięć drużyna osunęła się do strefy spadkowej. Efekt przemowy sternika ma być widoczny w najbliższych tygodniach…

Łukasz ŻUREK: Zapytałbym o nastroje w ekipie, ale to w zasadzie pytanie retoryczne…

Marcin JAROSZEWSKI: – Nie udajemy, że jest dobrze, bo nie jest. Nie możemy wiecznie liczyć, że wszyscy będą przegrywać. Musimy patrzeć na siebie i zacząć punktować. Ale też nie robimy z obecnej pozycji w tabeli tragedii. Na przykładzie również innych drużyn widzimy, że w tej lidze wygrywa się trudno. Dlatego jedno lub dwa zwycięstwa z rzędu mogą zespół dosyć wyraźnie wywindować w tabeli.

O tym, że w ekstraklasie będzie trudniej niż w I lidze, wiadomo było przed startem rozgrywek. Spodziewał się pan, że każdy punkcik kosztował będzie aż tyle mozołu?

Marcin JAROSZEWSKI: – Nie jesteśmy przerażeni grą w ekstraklasie. Poszukiwanie naszego boiskowego optimum trwa jednak za długo. Podobnie wyglądało to zresztą w I lidze, a potem wszystko ułożyło się pomyślnie. Jeśli zespół zacznie właściwie funkcjonować, to znów zaczniemy wygrywać. Nie mówię, że przełoży się to na jakieś spektakularne rezultaty, ale miejsce w elicie spokojnie powinniśmy utrzymać.

Co budzi pana zastrzeżenia, jeśli chodzi o boiskowe poczynania drużyny?

Marcin JAROSZEWSKI: – Organizacja gry w defensywie nie jest tak dobra, jak sobie to wyobrażałem przed sezonem. I tutaj leży nasz kłopot. Do tego notujemy stanowczo za dużo strat po przejęciu piłki, za krótko się przy niej utrzymujemy. Z drugiej strony – strzelamy dużo goli. Jesteśmy niekonwencjonalni w ataku i to jest nasza siła. Wciąż brakuje nam jednak pewności siebie. Rozegraliśmy na swoim stadionie pięć meczów i w każdym obejmowaliśmy prowadzenie. A wygraliśmy tylko raz, z Pogonią Szczecin.

Na siłę mentalną zespołu pozytywnie wpłynąć mieli rutynowani gracze pozyskani ostatniego lata…

Marcin JAROSZEWSKI: – Awans wywalczyli w dużej mierze zawodnicy młodzi. Przed startem tego sezonu zakładaliśmy, że równie dobrze będą sobie radzić o szczebel wyżej – to była nasza słabość i nadzieja jednocześnie. Po kilku kolejkach okazało się, że okres adaptacji do nowych wyzwań potrwa u nich jednak nieco dłużej i trzeba było sięgnąć po kilku zawodników doświadczonych. Kadrowo na pewno nie jesteśmy zespołem słabym. Trzeba to jednak potwierdzić na boisku.

Krótkie pytanie, krótka odpowiedź: posada trenera Dariusza Dudka jest na ten moment stabilna?

Marcin JAROSZEWSKI: – Tak.