Marcin Robak w wyścigu na dochodzenie

Marcin Robak – to jak na polskie warunki – napastnik nietuzinkowy. Lata płyną, a wychowanek legnickiego Konfeksu nic nie stracił ze swojego instynktu strzeleckiego. Snajper, który w tym roku skończy 36 lat, znowu walczy o koronę króla strzelców ekstraklasy. Zdobył już ją dwukrotnie – po raz pierwszy w sezonie 2013/2014, czyli po przekroczenie trzydziestki. Zdobył wówczas 22 gole – 21 dla Pogoni Szczecin, jednego dla Piasta Gliwice. Wyprzedził wówczas o jedno trafienie Marco Paixao ze Śląska Wrocław oraz o dwa Łukasza Teodorczyka z Lecha Poznań.

Po raz drugi koronę króla strzelców założył w sezonie 2016/2017. Zakładał wówczas koszulkę „Kolejorza” i zdobył 18 goli, tyle samo co… Marco Paixao, który wówczas był już zawodnikiem Lechii Gdańsk. W poprzednich rozgrywkach zdobył dla Śląska Wrocław 19 goli, ale wystarczyło to tylko do zajęcia trzeciego miejsca, ex aequo z napastnikiem Lecha, Christianem Gytkjaerem. „Robaczek” oglądał wtedy plecy hiszpańskich łowców bramek – Carlitosa z Wisły Kraków (24 gole) i Igora Angulo z Górnika Zabrze (23 bramki).

Lany” poniedziałek

W poniedziałek, na zakończenie 10 kolejki LOTTO Ekstraklasy, Marcin Robak dał się we znaki liderowi tych rozgrywek, Jagiellonii Białystok. Trzykrotnie zmusił do kapitulacji Mariana Kelemena, walnie przyczyniając się do sensacyjnego zwycięstwa (4:0) swojej drużyny.

– Wiedzieliśmy, że Jagiellonia będzie tworzyć sobie sytuacje bramkowe, ale okazało się, że to my jesteśmy konkretniejszą drużyną – powiedział bohater wieczoru. – W II połowie potwierdziliśmy to bramkami. Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie bardzo ciężki, ale wygraliśmy z liderem. Wierzyliśmy, że możemy wygrać i jesteśmy zadowoleni z tak okazałego wyniku. Fajnie, że w takim meczu na ciężkim terenie, pokazaliśmy się z dobrej strony jako drużyna. Nikt przed tym meczem nie mógł się spodziewać takiego świetnego rezultatu. Cieszę się, że pomogłem drużynie i możemy patrzeć spokojnie na kolejne spotkania. Trzecia wygrana z rzędu – dwie w rozgrywkach ligowych i jedna w Pucharze Polski – powoduje, że teraz presja będzie nieco mniejsza.

Nietykalny

Były znakomity napastnik min. Zagłębia Lubin i Śląska Wrocław, Janusz Kudyba nie rozstrzyga, który z jego młodszych kolegów sięgnie po koronę króla strzelców.

– Marcina Robaka po raz pierwszy zobaczyłem na boisku w 2002 albo w 2003 roku, w meczu Miedź Legnica – Śląsk Wrocław – powiedział były snajper ligowy. – To rasowy napastnik, dobrze grający głową, silny fizycznie, o dobrej technice użytkowej. Wyspecjalizował się w strzelaniu rzutów karnych, co też jest ważną umiejętnością. W ubiegłym sezonie przegrał wyścig o koronę króla strzelców z hiszpańską koalicją, ale w tym sezonie ma kolejną szansę, by być najlepszym snajperem ekstraklasy. Marcin Robak jest bardzo stabilnym, bardziej regularnym niż inni.

Czy jestem zaskoczony jego ostatnim popisem w Białymstoku? Trochę tak, bo przecież Śląsk grał z liderem ekstraklasy. Zaskoczyła mnie przede wszystkim łatwość, z jaką dochodził do pozycji strzeleckich. Wyglądało to tak, jakby Marcin pod bramką Jagiellonii był nietykalny, obrońcy rywali byli albo spóźnieni w interwencjach, albo stali zbyt daleko od niego. Przypominało to bardziej trening strzelecki niż mecz mistrzowski. Początek tego sezonu miał taki sobie, ale trener Tadeusz Pawłowski teraz konsekwentnie stawia na niego, a Robak to zaufanie odpłacane strzelonymi bramkami. W poniedziałek strzelał gole na dużym luzie, to było widoczne gołym okiem. Jeżeli utrzyma tę tendencję, to na pewno ma duże szanse, by ponownie zostać królem strzelców ekstraklasy. Byłoby to piękne zwieńczenie jego kariery.

Dogonić „Franka”

Do tej pory najstarszym królem strzelców w ekstraklasie był Tomasz Frankowski, który grając w Jagiellonii miał prawie 37 lat. Rozgrywki w sezonie 2010/2011 zakończyły się 29 maja, a „Franek” urodziny obchodził 16 sierpnia. Drugi na liście nestorów jest Piotr Reiss – sezon 2006/2007 zakończył się 13 maja, a „Rejsik” 35. urodziny obchodził 20 czerwca. Trzeci na liście jest… Marcin Robak, który przegrał wyścig z byłym napastnikiem Lecha o 5 miesięcy. Gdyby w bieżących rozgrywkach był najlepszy, byłby tylko o trzy miesiące gorszy od Frankowskiego.

 

Na zdjęciu: Koledzy z drużyny mają pełne zaufanie do Marcina Robaka (z piłką) i wierzą bezgranicznie w jego snajperski instynkt.

 

Król strzelców

Sezon 2013/2014 – 22 gole (Pogoń Szczecin – 21, Piast Gliwice – 1)

Po 15 kolejkach: 6 bramek.

Strzelał bramki w 14 meczach

Sezon 2016/2017 – 18 goli (Lech Poznań)

Po 15 kolejkach: 8 bramek.

Strzelał bramki w 14 meczach

sezon 2018/2019 – 7 goli (Śląsk Wrocław)

Strzelał bramki w 4 meczach.

Hat-tricki

18.09.2010 r. Widzew Łódź – Śląsk Wrocław (5:2)

29.10.2013 r. Pogoń Szczecin – Piast Gliwice (4:0)

21.02.2014 r. Pogoń Szczecin – Lech Poznań (5:1), pięć goli!

20.03.2015 r. Pogoń Szczecin – GKS Bełchatów (3:0)

1.10.2018 r. Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław (0:4)

Najstarsi królowie strzelców

Sezon 2010/2011 – Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok) – prawie 37 lat (urodzony 16.08.1974 roku)

Sezon 2006/2007 – Piotr Reiss (Lech Poznań) – prawie 35 lat (urodzony 20.06.1972 roku)

Sezon 2016/2017 – Marcin Robak (Lech Poznań) – prawie 35 lat (urodzony 29 listopada 1982 roku).

Sezon 1993/1994 – Zenon Burzawa (Milarder Pniewy) – prawie 33 lata (urodzony 1 lipca 1961 roku).

 

Czy wiesz, że…

Trzydziestego kwietnia br., w 26 minucie meczu wrocławskiego Śląska z Lechią Gdańsk (3:1), Marcin Robak wpisał się na listę strzelców bramek. Skutecznie egzekwując rzut karny, „Robaczek” wszedł do elitarnego „Klubu 100”, czyli piłkarzy, którzy w rozgrywkach ekstraklasy zdobyli przynajmniej sto goli. Po tym wydarzeniu bohater wieczoru otrzymał z rąk kapitana Śląska, Piotra Celebana, koszulkę upamiętniającą to historyczne wydarzenie.

Liczby

109 – goli strzelił do tej pory w polskiej ekstraklasie Marcin Robak. Zdobywał je dla sześciu klubów: Korony Kielce (19), Widzewa Łódź (7), Piasta Gliwice (5), Pogoni Szczecin (32), Lecha Poznań (20) i Śląska (26).

10 – bramek zdobył napastnik grający obecnie w Śląsku Wrocław jako zawodnik wchodzący na boisko z ławki rezerwowych. Dziewięć razy zdarzyło się to, gdy „Robaczek” był zawodnikiem Lecha Poznań, raz – Piasta Gliwice.