Truposz poruszył ręką

Ekipa z Kresowej rusza jutro do bezpardonowej batalii o zachowanie miejsca w ekstraklasie. Recepta na sukces jest prosta – zero kompromisu i zero kalkulacji. Po każdym spotkaniu – bez różnicy: domowym czy wyjazdowym – punktowe konto ma pęcznieć. Pierwszą zdobycz sosnowiczanie chcą przywieźć już w sobotę z Wrocławia. Ewentualny triumf będzie miał podwójne znaczenie z uwagi na fakt, że Śląsk też ucieka przed degradacją. W tej chwili plasuje się w tabeli tuż nad strefą spadkową…

Koncert życzeń

– Rewolucja kadrowa, jakiej dokonaliśmy zimą, jest znakiem firmowym tego, co myślimy – oznajmia stanowczym tonem prezes Zagłębia, Marcin Jaroszewski. – Nie zamierzamy się poddawać i nie możemy sobie pozwolić na to, żeby przyszłość planować poza ekstraklasą. Chcemy w niej zostać, bo jesteśmy to winni kibicom, sponsorom i sobie samym. Od zakończenia rundy jesiennej panuje przekonanie, że już po nas, ale jednak wszyscy na tego „trupa” patrzą z ciekawością. Tym bardziej że „trup” właśnie poruszył ręką. W najbliższych tygodniach ma się okazać, czy ożyje i stanie na równe nogi. Zimą zrobiliśmy wszystko, żeby dać sobie taką szansę.

Słowa sternika potwierdza trener Valdas Ivanauskas, podkreślając, że zarówno prezes jak i dyrektor sportowy, Robert Tomczyk, wykonali w przerwie między rundami znakomitą robotę. Spełnili w zasadzie wszystkie jego życzenia kadrowe. Do zespołu dołączyło aż 10 nowych zawodników.

Ludzie z misją

Na przedwiosenną konferencję prasową przedstawiciele klubu weszli w jednakowych koszulkach z napisem „Mission Impossible” – misja niemożliwa. Takich słów użył trener Ivanauskas zaraz po ostatnim meczu poprzedniego roku, zapowiadając w ten sposób niezwykle trudne zadanie, jakie czeka jego zespół po wznowieniu rozgrywek. Wyeksponowanie tego samego hasła akurat teraz, na godziny przed meczem we Wrocławiu, to rodzaj konstruktywnej przekory. A zarazem świadectwo ogromnej determinacji, jaka panuje w obozie beniaminka.

– Zakładamy, że po kilku pierwszych kolejkach do tego hasła trzeba będzie dodać znak zapytania, a potem słowo „impossible” w którymś momencie po prostu zniknie – mówi Jaroszewski. – Za 10 lat nie będziemy pamiętali, ile pieniędzy w tym sezonie zarobiliśmy. Ale na pewno dobrze go zapamiętamy, jeśli zachowamy miejsce w ekstraklasie. I wszyscy będziemy mieć do siebie za to ogromny szacunek.

Najtrudniejszy etap

Czas – to słowo kluczowe. Ono będzie przyświecać sosnowieckiej ekipie przez najbliższe dwa i pół miesiąca. Czy nowi zawodnicy zdążą poznać się na tyle dobrze, by stworzyć harmonijnie funkcjonujący zespół?

– Każdy piłkarz, który wchodzi dzisiaj do szatni Zagłębia, jest świadomy celu, jaki mamy do zrealizowania – zapewnia kapitan beniaminka, Szymon Pawłowski. – Ekstraklasa musi zostać w Sosnowcu. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak trudna czeka nas droga. Pierwszym etapem było przebudowanie drużyny. Drugim – praca na obozie przygotowawczym. Nadeszła pora na trzeci i najtrudniejszy etap, czyli na walkę o punkty. Fizycznie jesteśmy do tej batalii przygotowani bardzo dobrze. Teraz trzeba tylko dołożyć do tego głowę, bo każdy kolejny mecz będzie dla nas małym finałem…

 

Na zdjęciu: Mission Impossible? Ludzie z obozu Zagłębia – na czele z trenerem Valdasem Ivanauskasem – stają z wyzwaniem twarzą w twarz…