Komentarz „Sportu”. Jedyna słuszna decyzja

Chorwat może mówić, że 85 procent piłkarzy imprezuje (cytat z Przeglądu Sportowego), ale dziwnym trafem w tym sezonie na Śląsku mówi się głównie o nim. Przed dwoma miesiącami Vilim sam kajał się za zdjęcie z sziszą. – Żałuję tego, co się stało i jest mi przykro. Nie spodziewałem się, że to będzie tak wielka sprawa. To na pewno się nie powtórzy – obiecywał Chorwat przed kamerą TV Niebiescy. Słowa… Mimo że był jednym z bohaterów zwycięskich październikowych derbów z GKS-em Katowice, zostanie zapamiętany w Chorzowie z czegoś zupełnie innego.

Osobna kwestia to Bojan Marković, który na zdjęciach z tej weekendowej imprezy wyglądał na znacznie bardziej zmęczonego niż jego chorwacki kumpel. W przypadku tego „wieżowca” (blisko dwa metry wzrostu) nie sposób mówić o recydywie. Kibiców może denerwować co innego. Dyspozycja Markovicia jesienią, a dyspozycja w dwóch ostatnich meczach – z Podbeskidziem i Tychami – to różnica. Na niekorzyść, ma się rozumieć. Trudno, by ten fakt w połączeniu z takimi zdjęciami nie irytował.

Tak swoją drogą – czy ktoś w ogóle potrafi wskazać w Ruchu zawodnika, który prezentuje się lepiej niż jesienią? Można odnieść wrażenie, że niemal wszyscy zaliczyli większy czy mniejszy zjazd; z zaznaczeniem, że z tych rozważań wyłączamy mecz z Bytovią, na której tle nawet Pogoń Siedlce w ostatnią sobotę wyglądała momentami jak królowie piłkarskiego życia.

Może już czas dać szansę młodzieżowcom, Arturowi Balickiemu czy Kamilowi Słomie, niż zawracać sobie głowę Posinkoviciem. Ruch jest na tak ostrym zakręcie, że może nie mieć pieniędzy, dobrej drużyny, może nawet nie mieć szans na utrzymanie, ale musi jeszcze zachować resztki godności, a zostawianie Chorwata w kadrze trochę tej godności by pozbawiało. Mały wstrząs przed meczem o życie z Olimpią bardzo się przy Cichej przyda.