Jest w nas ból

Korespondencja Mateusza Migi z Soczi

Reprezentacja Polski fatalnie rozpoczęła udział w mistrzostwach świata. Biało-czerwoni przegrali z Senegalem 1:2 po bardzo słabej grze.

– Nie zagraliśmy dobrego spotkania. Wczoraj troszeczkę nie działały też głowy, byliśmy zamuleni. Nie wychodziło nam to co normalnie nam się udaje. Nie wydaje mi się, że problemem było to, że zagrał ten czy tamten, czy byliśmy czwórką w obronie czy grało dwóch defensywnych pomocników. To czysto szkoleniowa sprawa, a w tych kwestiach jedynym autorytetem w naszej grupie jest trener Nawałka – mówi Zbigniew Boniek.

Zapis wypowiedzi prezesa PZPN:

– Jest w nas ból po tym spotkaniu, tak jak u wszystkich kibiców. Wynika to stąd, że przegraliśmy grając słabe spotkanie. Traciliśmy bramki w kompletnie dziwnych sytuacjach – to nie były akcje przeciwnika, to my zespołowo do tego się dokładaliśmy. Można było spokojnie zremisować to spotkanie, mimo że nie graliśmy dobrego meczu.

– Trener ma drużynę 24 godziny na dobę. Jestem przekonany, że zarówno on, jak i wszyscy który śledzą reprezentację, byli przekonani, że była to najlepsza drużyna jaką można było w tym momencie wystawić. Papierek lakmusowy zweryfikował pewne plany. Postaramy się wyjść w jak najmocniejszym składzie na Kolumbię.

– Na mistrzostwach świata nie ma słabych drużyn. Wszyscy się męczą. Wyjątkiem jest rosyjska drużyna, która łatwo wygrała dwa spotkania, w sposób przekonujący. W innych meczach trwa walka na śmierć i życie. Kolumbia przegrała w pierwszej kolejce dziwny mecz, bo od piątej minuty grali bez jednego zawodnika. Mamy sztab ludzi, którzy pracują, mają pełną swobodę i znają się na tym, co  robią. Jestem przekonany, że czysto piłkarsko od Kolumbii słabsi nie jesteśmy.

– To był mecz na zero z tyłu. Senegal też niespecjalnie szukał bramek. To myśmy zapraszali ich pod naszą bramkę, naszymi dwoma błędami sprawiliśmy, że strzelili gole. Są wysocy, silni, wczoraj rozgrywali piłkę w ataku pozycyjnym,ale zagrożenia nie stwarzali. Pamiętajmy jednak, że drużyna to całość. Czasem są rozważania na temat tego, kto zawinił bramkę, a potem prawda okazuje się być zupełnie inna niż wszyscy podejrzewają. Jeśli chcesz wygrać mecz, wszyscy muszą być w dobrej formie. Wczoraj zawiedliśmy wszyscy, ale to nie była ostatnia wieczerza. Wciąż chcemy coś na tych mistrzostwach zrobić. Nie chcemy wracać do domów bez odciśnięcia pieczątki. Wierzę, że w kolejnych meczach pokażemy coś więcej. Jestem spokojny, nie ma nerwowych ruchów. Wygrywamy razem, przegrywamy razem. To dopiero jeden mecz, a nie cała wojna. Nasz cel pozostaje bez zmian – chcemy wyjść z grupy i wierzę, że ciągle stać nas na to.

– Patrzę na ten mecz przez pryzmat spotkania z Niemcami w Warszawie. Ustawienie było bardzo podobne, z tą różnicą, że obok Krychowiaka grał nie Zieliński a Jodłowiec. Ustalenia na mecz były takie same. Ja nie widziałem tutaj jakiegoś hura ofensywnego ustawienia. Po stracie piłki broniliśmy się w dziewięciu – takie było założenie. Ale to był dziwny mecz, to nie było szybkie spotkanie. Niuanse i błędy zadecydowały o tym, że dzisiaj musimy żyć z tą porażką. Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie. Doceniam klasę przeciwnika, ale oni nie zrobili dużo więcej, by ten mecz wygrać. Jakby nam sprezentowano dwa takie gole to dziś my mielibyśmy trzy punkty.

– Jako prezes, człowiek odpowiedzialny w pewnym sensie za tą drużynę, nie chce wchodzić w indywidualne oceny. Arek (Milik) sam przyznał po meczu, że to nie było jego najlepsze spotkanie, zresztą nie tyko on tak mówił. Przy drugiej bramce popełniliśmy błąd kolektywny, zawiniło w tej sytuacji pięciu zawodników. Gdyby nie ten szkolny błąd, mecz pewnie skończyłby się wynikiem 1:1 i nie byłoby większego tematu. Jeśli jednak mam jakieś uwagi do naszych piłkarzy, chce z nimi porozmawiać jako starszy kolega, robię to prywatnie. Nie mógłbym tego zrobić na konferencji prasowej.

– Nie ma w nas rezygnacji. Byłoby za łatwo. Życie sportowca nie jest utkane ze zwycięstw, tylko z porażek. Musisz przezwyciężać trudności, reagować. Teraz czekamy na charakter, na pokazanie „balls” (jaja – przyp. red.), na to co jest najważniejsze. Są chwile w życiu, gdy musisz się określić i pokazać to, co najważniejsze. Rano widziałem piłkarzy przy śniadaniu, każdy z nich był lekko zasmucony, ale jest już reakcja ze strony sztabu i zawodników. Nie ma mowy o poddawaniu się. Dopóki jest iskierka nadziei, szansa na to, by na tym mundialu coś zrobić, będziemy pozytywnie nastawieni.

– Nie chcę się tłumaczyć, ale są drużyny, które też przegrały pierwsze spotkanie, a nadal liczą na tytuł mistrza świata. My nie po to przyjechaliśmy, ale jeden błąd nie może przekreślać wszystkiego, co się zrobiło do tej pory.

– Mój optymizm opieram na tym, że oglądałem treningi tego zespołu w ostatnim tygodniu. Po piątkowym treningu myślałem, że naszego przeciwnika rozjedziemy. Tak samo wygląda to dzisiaj. Jest grupa zawodników, która jest w dobrej formie. Trener postawił na tych, co do których myślał, że gwarantują mu najpewniejszy wynik i grę. Są jednak alternatywy, zobaczymy jak trener do tego podejdzie. Liczę na reakcję. To jest grupa mądrych, doświadczonych piłkarzy. Optymizm opieram na tym, co widzę na boisku i na tym, jak zawodnicy podchodzą do swoich obowiązków.

– Piłkarz też ma potrzebę wolnego czasu. Wiem, że po porażkach interesuje nas to co się dzieje poza boiskiem. Ale tu się dzieją same dobre rzeczy. To normalne, że piłkarz po meczu może sobie pójść z kolega Milą, Kłosem, czy z kimś innym porozmawiać, wypić coca-colę. Albo z żoną, jeśli przyjechała. Nie doszukiwałbym się tutaj żadnych sensacji, które mogą mieć jakikolwiek wpływ na drużynę. Jest czas pracy i czas odpoczynku.

– Dziś rano czytałem wywiad z Kamilem Glikiem w którym mówi, że trenuje z grupą, ale go boli. Nie mam tutaj żadnej wiedzy, ale ja miałem kiedyś podobny problem. Powrót do 60% sprawności jest dość prosty, ale potem trzeba dojść do pełnej dyspozycji, nie bać się przeciwnika. To kwestia mentalności. Kamil doszedł do tych 60% wcześniej niż wielu innych, ale zanim wejdzie na boisko musi być gotowy w stu procentach. Musimy być pewni, że nic mu się nie stanie. Była nadzieja, że dojdzie na trzecie spotkanie, zobaczymy, czy tak się stanie. Nie wiem, może będzie mógł zagrać już w meczu z Kolumbią. Widzę, że Kamil pracuje niesamowicie dużo i być może jeszcze zagra w jakimś meczu o wszystko.

– Warunki w Soczi mamy fantastyczne, ja wielkiego ciepła ani wilgotności nie odczuwam. Jest kilka godzin w ciągu dnia dość ciepłych. Przez 6 lat grałem we Włoszech mecze o 15 i nikt nie narzekał. Pierwsze słyszę, by komukolwiek to przeszkadzało. Jak jest lato to musi być ciepło. Możemy też trenować wieczorem, gdy jest bardzo przyjemnie.

– Drużyna złożona jest z 11 elementów, którzy w trudnych momentach muszą wziąć na swoje barki. Wczoraj na pewno wszyscy graliśmy przeciętnie, dość słabo. Wiemy, że ci którzy mogą tę drużynę odmienić są w dobrej formie. Są momenty w życiu, gdy musisz zdać sobie sprawę, że od ciebie wiele zależy. W tej grupie jest 4-5 piłkarzy, którzy taką siłę posiadają, a młodzież zawsze będzie za nimi szła. Tak funkcjonuje zespół. Jakie są recepty? Każdy jest inaczej wychowany, ma inną siłę, potencjał, próg bólu, każdy do meczu inaczej się przygotowuje. Każdego wielki mecz inaczej motywuje. Niektórzy nie śpią, inni w ogóle o tym nie myślą.  Ja dziś widzę piłkarzy, którzy przed meczem mają założone słuchawki. Jakby mi ktoś założył słuchawki przed meczem to bym oszalał. Lubiłem samotność, ciszę. Ale świat się zmienił, inaczej ludzie żyją. Mamy drużynę złożoną z 23 zawodowców, którzy wiedzą o co tutaj chodzi, potrafią przygotować się do meczu. Zespół funkcjonuje dobrze. Jedyne co nie funkcjonowało to wczorajsza gra. Jakbyśmy wiedzieli z jakiej przyczyny, to byśmy nie ryzykowali popełnienia błędu w kolejnym spotkaniu. Pełne zaufanie do chłopaków. Jesteśmy przygotowani na waszą krytykę, mocną twardą. Im mocniej będziecie z nami jechać tym lepiej, ale wiedzcie, że zapamiętamy.

– Brakowało nam koncepcji na pokonanie defensywy rywala. Stanęli jak w piłce ręcznej – na kole, a my graliśmy po obwodzie, bez szukania głębokiego podania. Takie rzeczy się zdarzają, trudno takimi sprawami zarządzać już podczas meczu, wymyślić – ot tak – jednego przesunę tutaj, drugiego gdzie indziej i będzie funkcjonowało. Jak oglądam mecz to zawsze jestem lekko podrażniony. Z drugiej strony, wiem, że po meczu analiza jest inna niż przed meczem.