„Jurajscy rycerze” wygrali w hicie kolejki

Jastrzębianie dwukrotnie prowadzili w setach, mieli też piłkę meczową, a mimo to przegrali w Zawierciu. Gospodarzom w zwycięstwie nie przeszkodziła nawet kontuzja jednego z liderów, Urosa Kovacevicia.



– Tak jak Jastrzębski Węgiel mamy na swoim koncie porażkę w ostatniej kolejce, więc nie ma żadnego faworyta. Nie ma też znaków, że któraś z drużyn jest w niesamowitym gazie – mówił przed meczem Michał Szalacha, środkowy Aluronu CMC Warty Zawiercie.

Starcie drugiej i trzeciej drużyny w tabeli nie zawiodło kibiców. Było mnóstwo walki, potężnych ataków, efektownych obron i przede wszystkich wielkich emocji. Siatkarze nie ustrzegli się jednak błędów. W sumie popełnili aż 48 błędów w polu serwisowym. Więcej jastrzębianie, bo 26. To tak, jakby oddali seta.
Goście do Zawiercia przyjechali już z nowym środkowym, Moustaphą M’Baye, który ma wypełnić lukę o kontuzjowanym Łukaszu Wiśniewskim. W pierwszej szóstce wyszedł też Jurij Gładyr. Ukrainiec ostatnio też leczył uraz.

Początek spotkania należał do miejscowych. Szybciej opanowali nerwy. Dobrze spisywali się Kovacević oraz Bartosz Kwolek. Prowadzili już
11:6. Sygnał do odrabiania strat dał Benjamin Toniutti, popisują się asem serwisowym. Potem swoje dołożyli Tomasz Fornal i przede wszystkim Stephan Boyer. Francuski bombardier grał jak z nut. Był bardzo pewny. Kończył nawet najtrudniejsze piłki, rozbijając nawet potrójny blok rywali. Toniutti umiejętnie też wykorzystywał środkowych. Często wystawiał do nich, nie bacząc na nie najlepsze dogranie piłki.

Wydawało się, że jastrzębianie kontrolują mecz.  Wygrali pewnie pierwszy set, a w drugim utrzymywali kilka punktów przewagi. Do czasu. Kluczowe okazały się zagrywki Kwolka. Przy stanie 14:15, dwukrotnie zagrał asa. Gospodarze złapali rytm. Doprowadzili do remisu w meczu, ale stracili jednego ze swoich asów, Kovacevicia. Serb zszedł z parkietu z bólem pleców. Sztab medyczny Aluronu CMC Warty robił co mógł, by przywrócić go do gry, sam też się rwał do powrotu na parkiet. Michał Winiarski, trener „Jurajskich rycerzy”, wolał jednak nie ryzykować. Kovacević na boisku już się nie pojawił.

Jego koledzy pokazali ogromną wolę walki. A byli już na krawędzi. Przegrali trzecią odsłonę, goście mieli nawet piłkę meczową. Nie wykorzystali jej. Po chwili M’Baye pomylił się w ataku i doszło do tie-breaku.

To nie była dobra wiadomość dla jastrzębian. Oni nie radzą sobie w nim najlepiej. Trzy poprzednie, z PGE Skrą Bełchatów, Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i LUK Lublin przegrali. I w Zawierciu podtrzymali czarną serię. Decydujący był efektowny pojedynczy blok Konarskiego na Trevorze Clevenot. Gospodarze „uciekli” na cztery „oczka” (13:9). Po chwili Francuz nie przyjął zagrywki Kwolka i było po meczu.

Aluron CMC Warta Zawiercie – Jastrzębski Węgiel 3:2 (22:25, 25:21, 22:25, 27:25, 15:9)

ZAWIERCIE: Tavares Rodrigues (4), Kwolek (15), Zniszczoł (6), Konarski (22), Kovacević (7), Szalacha (11), Danani (libero) oraz Waliński, Kozłowski, Dulski, Łaba (7). Trener Michał WINIARSKI.

JASTRZĘBIE: Toniutti (3), Fornal (9), M’Baye (8), Boyer (20), Clevenot (16), Gładyr (11), Popiwczak (libero) oraz Szymura, Tervaportti (1), Hadrava (7). Trener Marcelo MENDEZ.

Sędziowali: Marek Lagierski (Czeladź), Wojciech Maroszek (Żory). Widzów 1500.

Przebieg meczu
I: 10:5, 15:14, 19:20, 22:25.
II: 7:10, 12:15, 20:17, 25:21.
III: 7:10, 12:15, 16:20, 22:25.
IV: 10:8, 15:13, 19:20, 25:24, 27:25.
V: 4:5, 10:8, 15:9.

Bohater – Dawid KONARSKI.


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus