Kamil Glik: Czas na świętowanie

 

Jak porównać mecz w Rydze z Łotwą i ten z Macedonią Północną w Warszawie?
Kamil GLIK: – Te drugie spotkanie w naszym wykonaniu na pewno było lepsze. Tak chcemy grać i tak się prezentować, jak było to w niedzielę na PGE Narodowym.

Takim meczem jak ten z Macedonią i kolejnymi zwycięstwami zyskuje się pewność siebie po nie najlepszych wynikach we wrześniu?
Kamil GLIK: – Mam nadzieję, że tak. W tych wcześniejszych spotkaniach może były wyniki, ale już styl nie był taki, jaki sobie byśmy życzyli. Teraz w spotkaniu z Macedończykami za wynikiem poszedł też odpowiedni sposób gry. Na boisko wyszła pewna siebie drużyna, która wie czego chce i co ma robić. Mam nadzieję, że to spotkanie będzie dla nas takim nowym początkiem.

Tak grającą drużynę pan, jako jeden z liderów tej reprezentacji chciałby widzieć cały czas?
Kamil GLIK: – Zawsze można grać lepiej. Nie ma chyba drużyn na świecie, które grają perfekcyjnie. Nie ma kogoś takiego. Na pewno jest nad czym pracować. Z Macedonią zagraliśmy dobry mecz i chciałbym, żebyśmy poniżej tego poziomu nie schodzili.

Do przerwy nie było jednak łatwo. Co działo się w szatni?
Kamil GLIK: – Mówiliśmy sobie tylko, żeby kontynuować to co gramy. Ta pierwsza polowa w naszym wykonaniu była dobra. Po tym co graliśmy, kontrolując to, co działo się na murawie, to wiedzieliśmy, że te sytuacje będą i te bramki dla nas padną. Jak pokazały wydarzenia na murawie, tak faktycznie było.

Po mecz z Łotwą mówił pan głośno, że każdy grał pod siebie. Z Macedonią był już zespół?
Kamil GLIK: – Było widać drużynę. Gołym okiem mogliście zobaczyć, że wszyscy pracowali dobrze. broniliśmy w całości, atakowaliśmy jako zespół razem, tak że było to coś, co chcemy grać i prezentować.

Warto w takim razie było powiedzieć kilka mocnych słów kolegom, jak pan to zrobił w Rydze?
Kamil GLIK: – Nie wiem, ale odpowiem tak, wielu z was mnie zna, jestem osobą zero-jedynkową, jak coś jest białe, to jest białe, a jak czarne to czarne. Dla mnie nie ma kolorów szarych. Takim jestem i nic, jak trzeba coś powiedzieć, to to mówię, a czy miało to jakiś wpływ na zespół? Nie wiem. Mamy grupę dorosłych mężczyzn, którzy raczej dobrze się rozumieją, ale ja wolę mówić o tym, jak jest, a nie koloryzować rzeczywistość.

Z tych dwóch ostatnich meczów ten z Łotwą w czwartek był trudniejszy?
Kamil GLIK: – Ten z Macedonią był łatwiejszy o tyle, że to my zagraliśmy lepiej od rywala. Bardziej skoncentrowani, bardziej pewni siebie, bardziej przekonani o tym, że jesteśmy lepszą od rywala drużyną. A jak się wychodzi na boisku w stu procentach skoncentrowanym i przygotowanym, to może się wydawać, że jest łatwiej.

Nie pierwszy raz podczas meczów na PGE Narodowym przewracaliście się raz za razem. Co można powiedzieć o stanie boiska w Warszawie?
Kamil GLIK: – Nie chciałbym za wiele mówić o murawie, bo kiedyś coś powiedziałem i pan producent murawy na PGE Narodowy nie tylko mnie, ale innych też zrugał i powiedział, że lepiej, żebyśmy się wzięli za grę. Więc co tutaj mówić? Murawa była w niedzielę taka sama dla obu drużyn. Wolałbym więc tego nie komentować.

Jedzie pan na trzeci duży międzynarodowy turniej. Dużo pracy przed nami, żeby na Euro pokazać się z dobrej strony?
Kamil GLIK: – Trzeba zawsze pracować, bo jak mówię, nie ma drużyn idealnych. Jasne, do samego turnieju trzeba się przygotować jak najlepiej czy to fizycznie czy taktycznie, a również logistycznie, bo nie wiemy co będzie jeśli chodzi o podróże. To będzie duże wyzwanie dla wszystkich. To też na pewno będzie miało wpływ na wyniki, bo ta reprezentacja, która lepiej logistycznie przygotuje się do imprezy, to osiągnie lepszy wynik, bo przecież będzie to turniej, jakiego w historii jeszcze nie było. Tak, że ta logistyka jakiś tam wpływ na te wyniki też może mieć.

Jak ocenia pan pomysł z rozgrywanie Euro w wielu państwach i na wielu stadionach, od Dublina po Baku? Podoba się panu taka idea?
Kamil GLIK: – Jest to nowość. Sam jestem ciekawy, jak to będzie. Myślę, że dla żadnej reprezentacji nie będzie to łatwe, ale tak jest i my piłkarze nie mamy na to żadnego wpływu. Jak mówię, dobre przygotowanie i zaplanowanie wszystkiego może się przełożyć na wynik, oczywiście nie na mistrzostwo Europy, ale jakiś tam procent może się składać na późniejszy sukces.

Trener po wygranej z Macedonią pozwolił na świętowanie?
Kamil GLIK: – Jesteśmy grupą dorosłych osób. Dzisiaj jest czas, żeby wypić po piwie, żeby usiąść i podsumować to co się w tych eliminacjach wydarzyło, ale pamiętamy też, że przed nami jeszcze dwie kolejne trudne spotkania. Z Izraelem i Słowenią w listopadzie będziemy grali po to, żeby wygrać swoją grupę, bo mamy swoje ambicje. Teraz na pewno jest jednak trochę czasu na nacieszenie się ważną wygraną i sukcesem w postaci awansu do Euro. Takie momenty są fajne i warto z nich korzystać.

Na Euro zagramy po raz czwarty z rzędu. Jest spora radość, prawda?
Kamil GLIK: – Trzy razy awansowaliśmy na turniej, raz byliśmy współgospodarzem. Oczywiście jest olbrzymia radość i jest się z czego cieszyć, bo wspólnie napisaliśmy większą czy mniejszą stronę w naszej bogatej historii jeżeli chodzi o polski futbol. Jak mówię, jest teraz czas żeby odetchnąć i odpocząć w gronie swoim, swoich rodzin oraz przyjaciół. To zawsze jest przyjemny moment.

Jak te dwa ostatnie eliminacyjne mecze z Izraelem na wyjeździe i ze Słowenią na zakończeniu mogą wyglądać?
Kamil GLIK: – Jak mówię, dla nas to walka o wygranie grupy. Chcemy nie tylko dobrze się zaprezentować, ale zrobić wszystko, żeby skończyć rozgrywki na pierwszym miejscu, a poza tym będziemy chcieli się dobrze pożegnać z naszymi kibicami. Na pewno nie będą to jakieś mecze towarzyskie. Chcemy wygrywać i podtrzymać dobrą passę spotkań bez porażki na PGE Narodowym. Podejdziemy do nich bardzo poważnie.

Myślicie już o samych finałach, z kim przyjdzie grać i gdzie?
Kamil GLIK: – Teraz jeszcze nie, za wcześnie na to. W listopadzie jak mówię, gramy jeszcze dwa istotne mecze o to, żeby skończyć grupowe rozgrywki na pierwszym miejscu. Na razie za wcześnie wybiegać do tego co będzie w połowie przyszłego rok. Po tych ostatnich eliminacyjnych meczach czeka nas dłuższy rozbrat z kadrą, bo do marca, a potem będziemy się nad wszystkim zastanawiać. Wtedy będzie można myśleć już o finałach Euro.

WAŻNE DATY

22 listopada, Nyon; losowanie barażów, w których są do wywalczenia cztery miejsca na ME dla najwyżej rozstawionych drużyn z Ligi Narodów, które nie zdołały awansować w eliminacjach
30 listopada, Bukareszt; losowanie grup Euro 2020
12 czerwca – 12 lipca 2020 rok; finały mistrzostw Europy

EURO 2020. TAM BĘDĄ GRAĆ
Grupa A: Rzym, Baku
Grupa B: Sankt Petersburg, Kopenhaga
Grupa C: Amsterdam, Bukareszt
Grupa D: Londyn, Glasgow
Grupa E: Bilbao, Dublin
Grupa F: Monachium, Budapeszt

 

Na zdjęciu: Kamil Glik pojedzie na swój trzeci duży międzynarodowy turniej.