Kamil Kiereś zachwala nowego piłkarza GKS-u Tychy. „Dla zespołu oddał wszystko”

Artur zawsze brał pełną odpowiedzialność za drużynę. Pamiętam końcówkę poprzedniego sezonu, gdy w ostatnich sześciu kolejkach praktycznie nie mieliśmy miejsca na pomyłkę. W meczu z GKS-em Katowice – mimo że był jeszcze wtedy młodzieżowcem – wziął ciężar na siebie i wykorzystał rzut karny – wspomina Kamil Kiereś, gdy pytamy go o Artura Siemaszkę. Do roli recenzenta nowego nabytku GKS-u Tychy pasuje idealnie: w latach 2015-16 pracował przy Edukacji 7, a w minionym roku, jako szkoleniowiec Stomilu Olsztyn, przez kilka miesięcy współpracował z napastnikiem, który do Tychów trafił na zasadzie wypożyczenia z Zagłębia Lubin.

– Przede wszystkim trzeba powiedzieć o sferze mentalnej. To zawodnik wciąż młody i ambitny, który marzy o tym, by zaistnieć na najwyższym poziomie. Pobyt w Olsztynie, gdzie się spotkaliśmy, traktował jako okres nauki. Zdobył 11 bramek, wiele z nich decydowało o wyniku, dawało trzy punkty. Artur jest bardzo pracowity. W szczytowej fazie sezonu borykał się z kłopotami zdrowotnymi, ale dla zespołu oddał wszystko. Zaciskał zęby i robił wszystko, żeby grać – opowiada trener Kamil Kiereś.

W tym miejscu warto wspomnieć, że choć Siemaszko był wypożyczony z Lubina do Olsztyna, to właśnie tam są jego rodzinne strony, a Stomil jest „jego” klubem.

Jak nasz rozmówca zapatruje się na czysto sportowe możliwości nowego napastnika GKS-u?

– To zawodnik obdarzony dużą szybkością, do wykorzystania przede wszystkim w fazie kontry. To jego największy atut. Nie oznacza to jednak, że nie zaistnieje w ataku pozycyjnym. Utrzymywanie się przy piłce nie jest jego dużą zaletą, ale za to jest w stanie umiejętnie wyjść za linię obrony, wbiegać w wolne strefy. Na poziomie pierwszej ligi często miał przewagę 2-3 kroków, potrafił odskoczyć. Szybkość w rozprowadzaniu piłki, pokazywaniu się w tych wolnych strefach, pomagała zespołowi. Powtórzę jeszcze o skuteczności w braniu ciężaru odpowiedzialności za wynik drużyny. W trudnych momentach egzekwował rzuty karne. W ostatnim czasie Arturowi doskwierały kontuzje. W Olsztynie zmagał się z przewlekłym urazem, za który musiał się wziąć po powrocie do Zagłębia, co go zahamowało. Chłopak patrzy do przodu. Występował w reprezentacjach młodzieżowych, jeździł na konsultacje, ostatniej wiosny czasem powoływał go trener Michniewicz. Artur to chłopak, który chciałby coś osiągnąć w piłce – ocenia Kamil Kiereś.

Kamil Kiereś były trener GKS Tychy
Kamil Kiereś przekonuje, że Artur Siemaszko dzięki swej szybkości często miał przewagę 2-3 kroków nad I-ligowymi rywalami. Fot. Mirosław Szozda/400mm