Kamil Rakoczy: Punkty w końcu muszą przyjść

Rozmowa z Kamilem Rakoczym, trenerem III-ligowej Stali Brzeg.


W ostatnich latach pańskie nazwisko kojarzone było z Polonią Bytom. Od ponad trzech tygodni związany jest pan ze Stalą Brzeg. Zdążył się pan przyzwyczaić do nowego miejsca?

Kamil RAKOCZY: – Jedną pracę się kończy, drugą zaczyna… Musiałem się szybko odnaleźć w nowych realiach. Na razie uczę się klubu, otoczenia. Myślę, że aklimatyzacja potrwa bardzo krótko i już w najbliższym czasie będę się mógł czuć w Brzegu jak u siebie w domu.

Jak doszło do tego, że znalazł się pan w Stali?

Kamil RAKOCZY: – Po rezygnacji z pracy w Polonii musiałem sobie spokojnie wszystko poukładać w głowie i czekałem na ewentualną ofertę z innego klubu. Pod koniec sierpnia odebrałem telefon z Brzegu z pytaniem, czy byłbym gotów podjąć pracę w Stali. Wraz z prezesem Piotrem Scąbrem daliśmy sobie chwilę do namysłu, a później usiedliśmy do rozmowy o mojej wizji zespołu. Po omówieniu wszystkich szczegółów podjęliśmy decyzję o współpracy.

Długo się pan zastanawiał nad tą ofertą?

Kamil RAKOCZY: – Nie. Wiedziałem bowiem, że jak najszybciej muszę podjąć pracę – przynajmniej na tym samym poziomie rozgrywkowym – i to się udało. Z podjętej decyzji jestem zadowolony i mam nadzieję, że ta praca przyniesie mi sporo satysfakcji, a klubowi pożądane efekty.

Na warunki do trenowania nie można chyba narzekać. Baza w Brzegu jest jedną z lepszych w III lidze…

Kamil RAKOCZY: – Dokładnie. Pod względem infrastruktury ten klub wygląda naprawdę bardzo dobrze. Zadbana płyta główna, na którą raz w tygodniu wychodzimy na trening, do tego mamy zawsze przygotowane boczne boisko oraz siłownię. To wszystko sprawia, że z warunków infrastrukturalnych jestem bardzo zadowolony.

Pańskim asystentem został Aleksander Mużyłowski, jeden z trenerów akademii Polonii. W duecie chyba jest łatwiej o wyniki…

Kamil RAKOCZY: – Oczywiście. Alek to bardzo doświadczony trener. Prowadził już drużyny na tym poziomie, więc cieszę się, że przystał na moją propozycję. Jest mi o wiele łatwiej, gdyż mając asystenta, który myśli podobnie i preferuje taki sam system, praca sukcesywnie idzie do przodu.

Czy w grze Stali będzie widać pańską Polonię Bytom za pańskich czasów?

Kamil RAKOCZY: – Pewnie będzie to podobne granie, lecz z pewnymi zmianami. Drużyna zaakceptowała mój model i mam nadzieję, że przyniesie to oczekiwany rezultat w postaci punktów.

Początek nie należy do łatwych, a seria sześciu porażek z pewnością boli. Jakie wnioski wysuwa pan po trzech spotkaniach w roli trenera brzeżan? W czym tkwi problem?

Kamil RAKOCZY: – Myślę, że z powodu tej serii drużyna była zagubiona. Szansą na odwrócenie tego był mój pierwszy mecz ze Stilonem Gorzów, w którym poznawałem drużynę, a ona mnie. Trudno jej było narzucić jakiekolwiek ramy taktyczne. Praca zaczęła się od następnego tygodnia, w którym mocno wdrożyliśmy z Alkiem nasz model. Efekty tego były widoczne z Lechią Zielona Góra. Nasz zespół wyglądał już znacznie lepiej, popełniał mniej błędów i częściej atakował. Przegraliśmy minimalnie, ale nikt nie lamentował, bo widział, że idziemy w dobrą stronę. Nasi zawodnicy widzą, że robią postępy. Zaczynają rozumieć nasz model gry, wiedzą czego od nich oczekujemy. Ta drużyna ma potencjał. Można stworzyć z niej ekipę, która będzie punktowała. Chłopcy też to czują. Liczymy, że oczekiwane przełamanie przyjdzie już podczas najbliższego meczu i zaczniemy się piąć w tabeli, bo taki jest nasz cel. Wyciągamy wnioski i wierzymy, że punkty w końcu muszą przyjść. Każdy mocno na to pracuje.

W zeszłą sobotę pański zespół grał przeciwko Polonii. Serce biło mocniej?

Kamil RAKOCZY: – Oczywiście. Zostałem w tym klubie ukształtowany jako trener, jestem jego wychowankiem. Ten klub nigdy nie będzie mi obojętny. To był dla mnie ciężki mecz pod względem uczuciowym, a dla drużyny ogromne wyzwanie. Zaprezentowaliśmy się z bardzo dobrej strony, jednak znów zawiodła nas skuteczność. Bardzo mocno chcieliśmy wygrać. Mimo porażki chłopcy nie spuścili głów i ze swojej postawy byli zadowoleni. Widać było, że potrafią operować piłką, tworzyć ciekawe akcje ofensywne. To napawa nas optymizmem. Na odprawie pomeczowej przekazałem zawodnikom zarówno dobre, jak i złe uwagi, ale całość była pozytywna i tak naszą wspólną drogę odbierają.

Uczulał pan Miłosza Jaskułę, w którą stronę Dawid Wolny uderzy piłkę z rzutu karnego? Pański podopieczny to pierwszy golkiper w tym sezonie, który wyczuł intencje snajpera Polonii…

Kamil RAKOCZY: – Jest od tego trener bramkarzy Marek Szymocha i to on analizował karne wykonywane przez Dawida. Szczerze myślałem, że uderzy w inny róg, jednak praca trenera Szymochy z Miłoszem przyniosła oczekiwany efekt w postaci obronionego karnego. Wyczucie naszego bramkarza „zagrało” na 100%, jednak odbił piłkę przed siebie i Dawid z tego „prezentu” skorzystał.

Czuje pan, że wasze kłopoty w sobotę dobiegną końca? Trwa przerwa reprezentacyjna, a was czeka starcie z rezerwami Miedzi Legnica.

Kamil RAKOCZY: – To mecz o „6 punktów”. Mamy obawy związane z możliwością występu zawodników ekstraklasowego zespołu i wiemy, że będzie to dla nas bardzo trudne spotkanie. Cała szatnia zrobi jednak wszystko, by przerwać „czarną serię”. Nieskromnie powiem, że mimo porażek w ostatnich spotkaniach, zasłużyliśmy na jakąś zdobycz punktową.

Co ma Stal czego nie ma Polonia?

Kamil RAKOCZY: – Zwrócę tu uwagę na sprawy organizacyjne. Stal to zespół półprofesjonalny. Szatnia musi być więc inaczej zorganizowana. To są inni zawodnicy, inne charaktery. Z każdym kolejnym dniem zawiązuję z nimi kontakty, a pozytywne relacje z podopiecznymi są bardzo ważne. Moje zadanie polega na tym, aby „kupili” to, co chcę im przekazać.

Jaka ma być Stal Kamila Rakoczego?

Kamil RAKOCZY: – Ma to być drużyna, która przede wszystkim ma swój styl. Ma ciekawie grać w piłkę; efektownie, a przy tym efektywnie. Będziemy się więc starać grać przyjemnie dla kibiców, którzy nas dopingują, a przy tym zdobywać punkty, które w tej lidze są najważniejsze.

Rozmawiał Mateusz Skutnik


Na zdjęciu: Kamil Rakoczy liczy, że jego drużyna zacznie wygrywać.

Fot. Krzysztof Kadis