Kanadyjska zapora

Kielczanie w walce o utrzymanie będą korzystać z piłkarzy urodzonych za Oceanem.


Przedostatni zespół ekstraklasy w walce o utrzymanie skorzysta z zawodników urodzonych w Kanadzie. Nietypowy dla polskich klubów szlak przetarł Dominick Zator urodzony w Calgary, znanym z organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w 1988 roku. Piłkarz mający polskie nazwisko i korzenie szybko zaaklimatyzował się w drużynie także dzięki znajomości ojczystego języka swoich rodziców.

Mama pochodzi z Otwocka, a tata z Opola. Wyjechali do Kanady jeszcze w latach 80-tych. Poznali się Calgary i tam założyli rodzinę, w której pielęgnowali polskie tradycje, a obydwóch synów posyłali do polskiej szkoły na sobotnie lekcje mówienia, pisania i czytania w ojczystym języku przodków. Wprawdzie przez wiele lat gry w piłkę ta umiejętność wychowankowi Calgary Glenmore FC na niewiele przydawała, bo występował w klubach kanadyjskich i amerykańskich, aż wreszcie po pierwszej europejskiej przymiarce w szwedzkim Vasalunds IF, w którym w 2021 roku spędził cztery miesiące, przyszła kolejna pokusa wykonać skok przez ocean.

W grudniu ubiegłego roku zawodnik York United FC, grającego w kanadyjskiej Premier Leauge i mający na swoim koncie powołania do reprezentacji młodzieżowej kraju „Klonowego liścia” zaliczył w Kielcach testy, a 1 stycznia, przywitał Nowy Rok jako piłkarz Korony, podpisując półtoraroczny kontrakt.

Jego śladem 19 stycznia poszedł już pełnoprawny reprezentant Kanady Marcus Valdez Pereira Godinho. Wprawdzie 25-latek urodzony w Kanadzie ma też portugalski paszport, ale urodzony w Toronto obrońca ma także za sobą 5 występów w reprezentacji Les Rouges. Wychowanek TFC Academy ma także bogatsze CV, ponieważ oprócz drużyn za oceanem reprezentował także barwy Heart of Midlothian FC i występował w szkockiej Premiership grając między innymi przeciwko Rangersom na Ibrox Stadium, w obecności 48 tysięcy widzów jako lewy pomocnik-wahadłowy. Nominalnie, piłkarz grający ostatnio w MLS, jest jednak prawym obrońcą lub prawym wahadłowym więc trener Kamil Kuzera ma możliwość rotacji, a w tłumaczeniu zawiłości taktycznych może liczyć na pomoc Zatora.

Wiele wskazuje także, oprócz kanadyjskiej zapory Korona pozyskała tej zimy sporą siłę ofensywną. 31-letni Hiszpan Nono, mający za sobą występy w Segunda Division w barwach UD Ibiza, typowany jest przez wielu na prawdziwego lidera drużyny, której dowódcą jest kielczanin z krwi i kości Kamil Kuzera.

– Moim marzeniem było prowadzenie Korony i jak widać marzenia się spełniają – stwierdził na progu rundy wiosennej szkoleniowiec kielczan. – Z drugiej strony czuję jednak olbrzymią odpowiedzialność, bo zadanie jakie nas czeka na pewno nie jest łatwe. Ale z racji tego, że jestem stąd i cały czas mieszkam tu, a przez to odpowiedzialność jest cięższa razy pięć, to także wsparcie, które otrzymuję codziennie od kibiców. Wiem, że ludzie na mnie liczą i zrobię wszystko żeby ten cel zrealizować.

Presja i odpowiedzialność jest duża, ale ja się tego nie boję i pracuję z pasją, zaangażowanie i uczę się od każdego, ale jestem sobą i będę realizował swój autorski pomysł ze świadomością, że Korona to jest nasze – moje, zawodników, działaczy, kibiców – wspólne dobro, ważna część życia mieszkańców Kielc, którzy chcą i potrzebują Korony w ekstraklasie. Wiemy, że dzisiaj jest trudna chwila, ale nie raz już potrafiliśmy się podnieść i w naszym DNA jest to, że nigdy się nie poddajemy. Będziemy walczyć do końca i mając wsparcie kibiców – naszego dwunastego zawodnika – to zjednoczona Korona jest w stanie osiągnąć sukces, a tym będzie utrzymanie się w 18. najlepszych drużyn w Polsce.


Na zdjęciu: Przed doświadczonym Jackiem Kiełbem i jego kolegami trudne zadanie walki o utrzymanie się w ekstraklasie.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus