Kanonada
Jednym z piłkarzy Pogoni, który przyczynił się do „masakry” Lecha Poznań był Wahan Biczachczjan.
24-letni Ormianin Wahan Biczachczjan pierwszy mecz w koszulce szczecińskiej Pogoni zagrał 5 lutego 2021 roku. W trzech pierwszych występach w zespole „Dumy Pomorza” za każdym razem wpisywał się na listę zdobywców bramek – z Piastem Gliwice (2:0), Zagłębiem Lubin (2:1) i Stalą Mielec (1:0). Obecnie ma „na liczniku” 55 występów w rozgrywkach ligowych i 12 zdobytych goli.
W ostatnim, zwycięskim meczu na własnym boisku z Lechem Poznań (5:0, strzelony w 39 minucie, dał prowadzenie „portowcom” 3:0) Biczachczjan swoją bardzo dobrą grę zaakcentował zdobyciem gola. – Chcę dawać Pogoni jak najwięcej, bo kocham ten klub od pierwszego dnia – powiedział reprezentant Armenii. – Z Lechem rozegraliśmy bardzo dobry mecz. Stadion wypełnił się do ostatniego miejsca, a na koniec wszyscy byliśmy szczęśliwi. To niesamowite. Cieszymy się bardzo – mówi Vahan. – W niedzielę od początku była jazda. Po wcześniejszej porażce z Legią, która do teraz siedzi w mojej głowie i której nie mogę zapomnieć, potrzebowaliśmy takiego meczu. Wiedzieliśmy, jaką jesteśmy drużyną, jaką mamy w zespole jakość. Chcieliśmy pokazać kibicom, że mogą na nas liczyć, że jesteśmy zespołem, który walczy do końca i wie, jak grać w piłkę.
Nie byli sobą
W sierpniu i na początku września „portowcy” przegrali cztery mecze z rzędu: 0:2 z Radomiakiem, 0:1 z ŁKS-em Łódź, 0:2 ze Śląskiem Wrocław i 0:1 z Zagłębiem Lubin. – W tym czasie, gdy mieliśmy cztery porażki z rzędu, zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie jest Pogoń, że nie jesteśmy sobą – powiedział Wahan Biczachczjan. – Po prostu trafił nam się wtedy trudniejszy moment po rywalizacji w Lidze Konferencji Europy. Daliśmy jednak radę wyjść z tej ciężkiej sytuacji. Zrobiliśmy to jako cała drużyna, razem ze wszystkimi pracownikami Pogoni. Wszyscy walczyliśmy, aby się z tą trudną sytuacją uporać.
Czytaj także:
– Teraz jesteśmy w bardzo dobrej formie, świetnie się rozumiemy, z każdym meczem jest pod tym względem coraz lepiej. Tak jak kiedyś mówiłem, każdy mecz rozgrywany na tym stadionie jest dla mnie czymś niesamowitym. Zawsze, gdy na nim gram, mam ciarki na całym ciele. Dodatkowo każde domowe spotkanie jest dla mnie świętem. Nawet z chłopakami, którzy już nie są w Pogoni, mam ciągle kontakt i nadal jesteśmy wielką rodziną. Cieszę się, że jestem tutaj w tym momencie swojego życia i mogę dawać tak wspaniałą radość Pogoni i naszym kibicom.
Deklasacje lechitów
W niedzielę Pogoń dosłownie zdeklasowała Lecha, aplikując mu aż pięć goli, nie tracąc żadnego. Tak wysoko granatowo-bordowi jeszcze nigdy nie wygrali meczu ligowego z „Kolejorzem”. W poprzednich latach Pogoń najwyżej wygrała w lidze z Lechem różnicą czterech goli. Taka sytuacja miała miejsce 7 marca 1976 roku (4:0, w Poznaniu), 21 lutego 2014 roku (5:1, w Szczecinie, bramki: Marcin Robak 5 – Dawid Kownacki) oraz 16 grudnia 2020 roku (4:0, w Poznaniu, bramki: Thomas Rogne – samobójcza, Sebastian Kowalczyk, Kamil Drygas, Tomas Podstawski).
Jednocześnie ostatnie zwycięstwo różnicą pięciu goli z Lechem jest w ogóle najwyższą wygraną Pogoni w lidze od 13 sierpnia 2016 roku. Wówczas „portowcy” pokonali na swoim boisku różnicą pięciu goli Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. Na wynik 5:0 złożyły się dwa gole Rafała Murawskiego, jedno trafienie Mateusza Matrasa, Ricardo Nunesa i Kamila Drygasa.
Kanonady w Szczecinie
- Pogoń wielokrotnie urządzała sobie kanonadę strzelecką na własnym stadionie w ligowych bojach. Oto te najbardziej spektakularne:
- Pogoń – Szombierki Bytom 8:1 (sezon 1983/1984)
- Pogoń – GKS Katowice 6:0 (1982/1983)
- Pogoń – Wisła Kraków 6:0 (1963/1964)
- Pogoń – GKS Katowice 7:2 (1986/1987)
- Pogoń – Odra Opole 5:0 (1968/1969)
- Pogoń – ROW Rybnik 5:0 (1974/1975)
- Pogoń – Zagłębie Sosnowiec 5:0 (1985/1986)
- Pogoń – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 5:0 (2016/2017)
- Pogoń – Lech Poznań 5:0 (2023/2024)
Na zdjęciu: Ormianin Wahan Biczachczjan (z lewej) uwielbia grać na stadionie w Szczecinie i strzelać gole ku uciesze publiczności.
Fot. pogonszczecin/pl
