„Piątka” dla Pogoni

Drużyna trenera Jensa Gustafssona wskoczyła na ścieżkę zwycięstw. Na jak długo?


Kibice „Dumy Pomorza” na tak efektowne zwycięstwo swoich pupilów jak to, które było ich udziałem w minioną sobotę w Krakowie, czekali prawie dwa lata. Dokładnie 27 listopada 2021 roku „portowcy” rozgromili 5:1 na własnym boisku Lechię Gdańsk. Łupem bramkowym podzielili się wówczas Luka Zahović 2 (36, 51 min), Damian Dąbrowski (8 min, karny), Sebastian Kowalczyk (54 min) i Michał Kucharczyk (64 min). Autorem honorowego trafienia dla gdańszczan był w 27 minucie Łukasz Zwoliński.

O tym, że dwa lata to szmat czasu, świadczy fakt, że oprócz strzelca dwóch goli, Słoweńca Luki Zahovicia, spośród uczestników tej potyczki w kadrze Pogoni pozostali jeszcze tylko Mariusz Malec (wtedy rezerwowy), Benedict Zech, Rafał Kurzawa i… Kamil Grosicki (rezerwowy).

Perfekcjoniści

W dwóch ostatnich kolejkach Pogoń zdobyła komplet punktów (3:1 z Koroną Kielce i 5:1 z Cracovią), ale dopiero po ostatniej potyczce z „Pasami” trener Jens Gustafsson śmiał się od ucha do ucha. – Jest niewiele rzeczy, z których byłbym niezadowolony, natomiast jest cała lista elementów, które były w naszym wykonaniu na najwyższym poziomie – cieszył się Szwed. – To było imponujące zwycięstwo i niesamowity występ Pogoni. Zagraliśmy tak, jak chcemy w każdym pojedynku, każdym podaniu, dlatego jestem bardzo dumny z chłopaków, z każdego z nich z osobna.

Zdjęta blokada

Na początku bieżącego sezonu Efthymios Koulouris strzelał jak na zwołanie, zarówno w rozgrywkach ligowych, jak i Lidze Konferencji Europy. W ekstraklasie cieszył się ze zdobytego gola po raz ostatni 30 lipca, w końcu odblokował się i odetchnął z ulgą. – To był nasz najlepszy mecz odkąd trafiłem do klubu – powiedział z przekonaniem 27-letni napastnik.

– W mojej opinii wszyscy byliśmy fantastyczni. Dużo walczyliśmy, świetnie operowaliśmy piłką, wszystko się w naszej grze zgadzało. Zasłużyliśmy na to zwycięstwo, na wszystkie strzelone gole i na to, by być teraz w tak dobrych nastrojach. To dla mnie bardzo ważne, że strzeliłem bramkę. Jestem napastnikiem, więc potrzebuję goli. W ostatnich kilku meczach nie udawało mi się ich zdobywać.


Czytaj także:


– Najważniejsze jest jednak dobro drużyny. Ostatni okres mieliśmy gorszy, to było dla nas wszystkich trudne. W dwóch ostatnich meczach nasza gra wyglądała już jednak dużo lepiej. Wierzę, że będziemy to kontynuować. Mam też nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będę pomagał drużynie poprzez strzelanie goli.

W środę, 27 września, „Dumę Pomorza” czeka zaległy mecz ligowy z Legią Warszawa, a 1 października zmierzy się z Lechem Poznań.Musimy wygrywać i musimy grać jak Pogoń – powiedział popularny „Kulu”. – Najważniejsze, byśmy potrafili w kolejnych spotkaniach pokazywać taki styl, w jakim chcemy grać. Ten, który kibice mogli zaobserwować w Krakowie. Teraz skupiamy się na środowym spotkaniu. Jestem przekonany, że atmosfera na nim będzie wspaniała, stadion będzie pełny. Czeka nas na pewno bardzo dobry mecz. Jestem przekonany, że jeżeli będziemy grać swoje, to wkrótce wrócimy na miejsce, w którym powinna być Pogoń.

Lekki stres

W meczu z „Pasami” w ekstraklasie zadebiutował niespełna 20-letni pomocnik Pogoni, Olaf Korczakowski i zaliczył asystę przy golu Kacpra Smolińskiego. – Jestem bardzo zadowolony z tego debiutu – powiedział. – To było moje marzenie od małego. Kocham ten klub, kocham te barwy i cieszę się, że w debiucie mogłem asystować mojemu koledze, który też jest wychowankiem. Była to na pewno piękna akcja dla kibiców. Lekki stres pojawił się w hotelu, ale gdy wchodziłem na boisko, to myślałem tylko o tym, jak mogę pomóc drużynie. Cieszymy się wszyscy, że wygraliśmy ten mecz. Trochę szkoda, że nie skończyło się 5:0, ale trzeba szanować każdy pozytywny wynik, każdy punkt.


Na zdjęciu: Olaf Korczakowski zaliczył udany debiut w ekstraklasie

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Tabela ekstraklasy