Każdy zawodnik to inny typ

A jednak „rozgrzeszenie” młodego pomocnika jest dość łatwe. Tak naprawdę był to przecież jego pierwszy boiskowy kontakt z nowymi kolegami. W poniedziałek, w dniu wyjazdu drużyny do Ustronia, on skupiał się na formalnościach (przed)kontraktowych: badaniach medycznych, podpisywaniu papierów, nagrywaniu wideo na klubową stronę. – A poza tym muszę nadrobić zaległości w stosunku do innych graczy. Do tej pory trenowałem indywidualnie – przypomina Adam Ryczkowski.

20-latek wiosną wypożyczony był z Legii do Chojniczanki, która sezon zakończyła trzy tygodnie po Górniku. Nie było więc okazji poćwiczyć w grupie. – Adam na pewno potrzebuje trochę czasu – potwierdza trener Marcin Brosz, mając na myśli zarówno obecną dyspozycję fizyczną, jak i oczekiwania związane z jego osobą. A te – w obliczu odejścia z Roosevelta dwóch skrajnych pomocników, Rafała Kurzawy i Damiana Kądziora – są wobec niego niemałe. – Obserwowaliśmy go długo. Wiemy, że miał w minionym sezonie to, co nas interesuje – liczby, a więc asysty i bramki – podkreśla szkoleniowiec. Sprawdzamy: osiem goli, trzy asysty w poprzednich rozgrywkach w barwach Chojniczanki. – Ma też łatwość dochodzenia do sytuacji bramkowych – dodaje Brosz.

– Presja pewnie będzie duża, a zastąpić Rafała Kurzawę – bo najlepiej się czuję na lewej pomocy, choć lubię i grę z przodu – to trudne zadanie. Ale… ja nie muszę być drugim „Kurzim”. Każdy zawodnik to inny typ, a trener – o ile wiem – ma konkretny pomysł na mnie. I bardzo na to liczę – odpowiada Ryczkowski. Pochodzący z miejscowości Miedzna piłkarz miał 17 lat, gdy dostał szansę ekstraklasowego debiutu w zespole z Łazienkowskiej. Wydawało się, że jeszcze jako nastolatek zawojuje nasz futbol, gdy w pierwszym sezonie zaczął zdobywać bramki ligowe, a przy okazji – sięgnął po mistrzostwo Polski juniorów.

Ale potem jego rozwój zahamowany został dolegliwościami zdrowotnymi. Szybki przeskok z piłki juniorskiej do seniorskiej ostatecznie poskutkował koniecznością poddania się operacji. A potem… w Legii szansy mu już nie dano. Skończyło się wypożyczeniami do Wigier i wspomnianej Chojniczanki. – Czasem trzeba upaść, by podnieść się mocniejszym – mówi nowy piłkarz Górnika. Żal do stołecznego klubu chyba jednak pozostał; tego lata Legia złożyła mu ofertę nowego kontraktu, piłkarz wybrał jednak Roosevelta.Raz, że – podobno – finansowo na Śląsku zaproponowano mu lepsze warunki. Dwa – bo Górnik już ma markę klubu wspierającego talenty. – Gra tutaj wielu młodych zawodników, a ja wreszcie chcę wykorzystać swoją szansę – mówi.