Kłopoty bossa przekreślą transfer?

Chorwacki sąd w Osijeku nie miał litości dla „nieformalnych bossów” chorwackiej piłki nożnej. Zdravko Mamić otrzymał najdłuższą karę odsiadki, ale jego brat Zoran – były piłkarz m.in. Bayeru Leverkusen i VfL Bochum, a także były trener Dinama – też nie uniknął kary i ma iść „za kratki” na 4 lata i 11 miesięcy. Sąd udowodnił im przestępstwa finansowe na niekorzyść Dinama Zagrzeb i państwa chorwackiego na sumę 17 mln euro, dokonane przez szajkę działająca pod kierunkiem 58-letniego Zdravko Mamica. Co ciekawe „przekręty” dotyczą transferów dwóch gwiazd chorwackiej piłki, Luki Modricia i Dejana Lovrena, konkretnie z Dinama do, odpowiednio, Tottenhamu i Lyonu. Obaj reprezentanci, którzy znajdują się w kadrze Chorwacji na mundial w Rosji, jakiś czas temu zeznawali w sprawie i są podejrzenia, iż kłamali przed sądem. Niewykluczone, że i ich dopadną kłopoty.

Groźby z Bośni

W obu przypadkach zabezpieczony został majątek oskarżonych, a wyrok zapadł pod ich nieobecność, bo ci „czmychnęli” do Bośni i Hercegowiny. Obaj bowiem uznali proces za nagonkę, intrygę i jeden wielki skandal. Co gorsza dla braci, chorwackie prawo stanowi, iż każdy skazany na więcej niż pięć lat więzienia, musi od razu wylądować w więzieniu, a dopiero później ma prawo apelować do kolejnych instancji. – Nie wierzę chorwackim instytucjom. Nie chciałbym być w skórze ludzi, którzy mnie w to wpakowali. Czeka ich odpowiedź, jakiej jeszcze nikt u nas nie widział – oświadczył mediom, Zdravko Mamić. Do więzienia na okres trzech i czterech lat mają powędrować także dwaj inni oskarżeni. To Damir Vrbanović, dawniej dyrektor Dinama, oraz Milan Pernar, inspektor podatkowy.

Chwila zastanowienia?

Jaki to może mieć wpływ na klub z Zagrzebia? Spory, bo siatka połączeń i interesów dotyczących największego chorwackiego klubu była i jest spora. Zamieszanie może mieć wpływ także i na polskie kluby. Od połowy maja trenerem Dinama jest bowiem zwolniony niedawno Nenad Bjelica, który chce sprowadzić do nowego klubu kilku piłkarzy z ekstraklasy. Na czele tej listy jest Damian Kądzior, którym interesowały się także Lech i Legia. Pomocnik ma w kontrakcie z Górnikiem wpisaną kwotę odstępnego wynoszącą ok. 400 tys. euro. Sygnały, jakie napływały z Chorwacji w ostatnich dniach, nakazywały przypuszczać, że transfer jest już blisko, bo piłkarz miał się nawet pojawić w Zagrzebiu, gdzie czekały go testy medyczne. Do podpisania umowy jeszcze nie doszło i nie wiadomo czy aby zawodnik wraz ze swoim agentem analizują sytuację, jaka panuje w Dinamie.