Kluczowi rezerwowi

Legia, choć po pierwszej połowie przegrywała, wyrwała 3 punkty Lechowi w ligowym klasyku.


Obie drużyny w pierwszej połowie stworzyły sobie kilka sytuacji. Zarówno poznaniacy, jak i „wojskowi” potrafili w ciekawy sposób przedostać się pod bramkę rywali. W barwach Legii bardzo aktywny w ofensywie, ale irytująco nieskuteczny był Valerian Gwilia – kilkukrotnie próbował pokonać Filipa Bednarka, ale za każdym razem mylił się. Gruzin stworzył też sytuację dla Pawła Wszołka, ale skrzydłowy został powstrzymany przez Thomasa Rogne.

Poznaniacy nie pozostawali bierni na ataki Legii. Mieli kilka okazji do zdobycia gola, a najlepszą zmarnował Mikael Ishak. Szwed po kontrze dostał piłkę w polu karnym, ale pogubił się i nawet nie oddał strzału na bramkę Artura Boruca. Jednak zespół gości mógł zejść do szatni w dobrych humorach. Snajpera Lecha w strzelaniu wyręczył prawy obrońca Legii, Josip Juranović. Po błyskotliwej akcji Daniego Ramireza na prawym skrzydle piłka trafiła w „16”. Gdy wydawało się, że nic złego warszawian spotkać nie może, Chorwat nie wiedział, co zrobić ze zmierzającą w jego stronę piłką i w chaosie niezdecydowania skierował ją do własnej bramki. Boruc pozostał pozbawiony jakichkolwiek szans na odpowiednią reakcję.

Widać było, że stołecznej drużynie doskwiera brak Tomasza Pekharta. Maciej Rosołek nie potrafił zbyt wiele zdziałać sam z przodu, dlatego po przerwie na boisku zameldował się Rafael Lopes, który zastąpił niewidocznego Joela Valencię. Legia miała ochotę odrobić stratę, ale za bardzo nie miała pomysłu jak to zrobić. Wyczuciem do zmian wykazał się szkoleniowiec warszawian, Czesław Michniewicz, gdy w 59 minucie dał szansę debiutantowi, Kacprowi Skibickiemu. Ten odpłacił mu się kilka minut później, zdobywając piękną bramkę po podaniu Wszołka ze skrzydła.

Po stracie bramki Lech miał sytuacje, żeby znowu wyjść na prowadzenie, dwukrotnie zagrażając po stałym fragmencie gry. Jednak przy obu sytuacjach czujny był Boruc. Bramkarz szczególnie zaimponował interwencją z 82 minuty, gdy z kilku metrów głową strzelał Ishak. 40-latek instynktowną paradą oddalił zagrożenie.

W samej końcówce Legia zaczęła przeważać. Wydawało się, że poznaniacy już pogodzili się z remisem i właściwie chcą, żeby spotkanie się już zakończyło. Jednak zanim sędzia Marciniak po raz ostatni użył gwizdka, Lopes wykorzystał dośrodkowanie Filipa Mladenovicia, dając 3 punkty swojej drużynie.


Legia Warszawa – Lech Poznań 2:1 (0:1)

0:1 – Juranović, 29 min (samobójcza), 1:1 – Skibicki, 67 min (asysta Wszołek), 2:1 – Lopes, 90+3 min (głową, asysta Mladenović)
LEGIA: Boruc – Juranović , Lewczuk, Jędrzejczyk, Mladenović – Gwilia (63. Luquinhas), Martins, Kapustka – Wszołek, Rosołek (59. Skibicki), Valencia (46. Lopes). Trener Czesław MICHNIEWICZ. Rezerwowi: Miszta, Stolarski, Rocha, Wieteska, Cholewiak, Włodarczyk.

LECH: Bednarek – Czerwiński, Szatka, Rogne, Puchacz – Tiba, Moder – Sykora, Ramirez (83. Marchwiński), Kamiński (33. Skóraś) – Ishak (86. Kaczarawa). Trener Dariusz ŻURAW. Rezerwowi: Malenica, Muhar, Dejewski, Awwad.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Czas gry: 95 min (47+48). Żółte kartki: Lewczuk (61. faul).

Piłkarz meczu – Paweł Wszołek


Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus