Komentarz I ligi: Tęsknota za jakością

… bo to taka liga jest – może nie dokładnie w tych słowach, za to w tym sensie skomentował przebieg i wynik meczu GKS Katowice – Podbeskidzie (nowy) obrońca gospodarzy, Wojciech Lisowski. Zresztą nie tylko tego meczu, ale też porażki Bruk-Betu – „finansowego Realu Madryt” pierwszej ligi – z Bytovią (już bez Drutexu w nazwie i wśród „dobroczyńców”). Celny strzał, trochę determinacji, odrobina szczęścia – takie elementy po raz kolejny decydują o wynikach meczów na zapleczu ekstraklasy.

Nic dziwnego, że najczęstszym słowem, odmienianym przez wszystkie przypadki z westchnieniem ulgi bądź rozczarowania przez pierwszoligowych szkoleniowców jest „jakość”. Ostatnią ekipą, która rozgrywki na tym szczeblu wygrała wyłącznie dzięki jakości sportowej właśnie, było chyba Zagłębie Lubin. Potem – w kolejnych sezonach – decydujące były już tylko „didaskalia”, które w normalnym futbolowym świecie odgrywają rolę drugorzędną: właśnie szczęście, właśnie determinacja, do tego jeszcze agresja i… trochę przypadku.

Wygląda na to, że ta tendencja zostanie w pierwszej lidze utrzymana. Swoistym symbolem jej zaś mogą stać się kuzyni, czyli Bartosz (Podbeskidzie) i Gracjan (Bytovia) Jarochowie. W sobotę obaj mieli powody do radości, choć w przypadku ich zespołów trudno było tego dnia mówić o wielkiej finezji w grze i – tak pożądanej przez szkoleniowców – piłkarskiej jakości…