Komentarz „Sportu”. Sprzeczka z drutem kolczastym

Po 22. kolejce można odnieść wrażenie, że większości drużyn nie spieszy się do ekstraklasy.


Główni kandydaci do skoku o szczebel wyżej „dali plamę”, solidarnie przegrywając swoje mecze. Na pewno zadyszki dostał Górnik Łęczna, ponosząc drugą porażkę z rzędu. Na dodatek został zmasakrowany przez Radomiaka, więc nic dziwnego, że trener Kamil Kiereś wyglądał na tak wstrząśniętego jak sprzedawca ryb, któremu hurtownik zaproponował skrzynię stęchłych dorszy.

Zmiana trenera w ŁKS-ie Łódź też nie zażegnała kryzysu w zespole z Alei Unii Lubelskiej, bo trudno cztery punkty w trzech meczach uznać za satysfakcjonującą zdobycz. W rundzie wiosennej spadkowicz z ekstraklasy głównie przyciąga kłopoty, tak jak piorunochron gromy.

Nie chciałbym być w skórze najbliższych przeciwników Sandecji. Zespół z Nowego Sącza, który do pewnego momentu był – obok GKS-u 1962 Jastrzębie – głównym kandydatem do spadku, teraz zadaje nokautujące ciosy rywalom, niezależnie od tego, jak wysoko są w tabeli.

Zespół trenera Dariusza Dudka jest niepokonany od dziesięciu kolejek i zdobył w tym czasie 22 punkty. W tym roku ma „na rozkładzie” min. GKS Tychy i ŁKS. Po meczach z Sandecją jej rywalom nie jest do śmiechu, wyglądają tak, jakby wdali się w gwałtowną sprzeczkę z drutem kolczastym.


Fot. Adam Starszyński/Pressfocus