Kontrowersja kolejki. Słaby Raczkowski

Kolejny mecz z udziałem Pawła Raczkowskiego i kolejny ligowy skandal. Arbiter z Warszawy znowu na ligowych boiskach pokazał, a raczej nie pokazał odpowiedniego poziomu.


Wiadomo było przed niedzielnym popołudniowym spotkaniem Lech z Pogonią, że to mecz podwyższonego ryzyka jeżeli chodzi o sytuację w tabeli. Oba zespoły walczą przecież o miejsce na podium ekstraklasy i grę w przyszłym sezonie w europejskich pucharach. Zawodnicy na boisku się nie oszczędzali i było na co popatrzeć. Niestety, rolę negatywnego bohater zagrał Raczkowski, „pierwszoplanowa” postać meczu przy Bułgarskiej, który zakończył się wynikiem 2:2.

Pomijając już dyktowane karne, co do których też można dyskutować, to gospodarze mieli do warszawskiego arbitra pretensje przede wszystkim o sytuację z końcówki I połowy, kiedy to obrońca „portowców” Kostas Triantafyllopoulos faulem taktycznym na środku boiska powstrzymał rozpędzonego Alfonso Sousę. To przewinienie kwalifikowało się na kartkę dla Greka, który na koncie miał już kartonik, za sprokurowanego wcześniej karnego (zagranie ręką w polu karnym). Co zrobił Raczkowski w tej sytuacji? Puścił grę, rzekomo dając prawo korzyści „Kolejorzowi” z czego jednak nic nie wynikło.

– Tutaj nie ma nawet o czym dyskutować. Ja nie wierzę, że takie sytuacje dzieją się w ekstraklasie. Skoro obrońca ma żółtą kartkę na koncie, popełnia drugi faul na kolejną kartkę, to nie rozumiem sensu dawania przywileju. Przerywa się akcję, daje się czerwoną kartkę i my zaczynamy grę. To co się stało jest niewytłumaczalne! Nagle zamieszanie kontra i rzut karny dla rywala – mówił przed kamerami Canal + reprezentant Polski i lider formacji defensywnej Lecha Bartosz Salamon.

W podobnych słowach wyraził wszystko szkoleniowiec mistrza Polski John van den Brom. – Normalnie nic nie mówię o arbitrach, ale ten dla Lecha jest najgorszy w całej Polsce. Topowe mecze wymagają topowych arbitrów, a ten był właśnie topowy. Szósty raz nam prowadził mecz i szósty raz go nie wygraliśmy. Jeśli popełniasz tyle błędów jak ten arbiter, i powtarzam – znów popełniasz, znów, to to jest nieporozumienie – komentował wszystko doświadczony szkoleniowiec „Kolejorza”.


Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus