Ograniczona rotacja

Fatalna sytuacja kadrowa dąbrowian. W ostatnim meczu z Kingiem zagrało jedynie siedmiu zawodników. – Taki mamy skład. Gramy tym, co mamy – przyznał trener zespołu Jacek Winnicki.


W dąbrowskim klubie ostatnio było sporo zamieszania. Najpierw opuścił go Matthias Tass. Estończyk był ważną postacią zespołu. Choć zagrał jedynie w sześciu spotkaniach zdobywał w nich średnio 11, 2 pkt oraz miał 6 zbiórek i 1,3 asysty. W MKS grał jednak na zasadzie wypożyczenia i jego kontrakt został wykupiony przez hiszpańską Manresę.

Zastępcę udało się znaleźć szybko i to solidne. Zespół wzmocnił Ousmanem Drame, znanego w naszym kraju z występów w Enei Zastalu BC Zielona Góra.

28-latek ma całkiem bogate koszykarskie CV. Grał m.in. w ekstraklasie hiszpańskiej, izraelskiej i francuskiej, ale jego problemem jest zdrowie. Z powodu różnych urazów opuścił wiele spotkań.

Z zespołu odszedł też Michał Sitnik. Młody zawodnik, mistrz świata do lat 23 w koszykówce 3×3 nie do końca był zadowolony ze swojej roli w zespole. Po prostu chciał grać więcej.

Potem głośno było o kłótni Alonzo Verge z Patrykiem Wilkiem. Przed niedawnym meczem z Anwilem Włocławek obaj skoczyli sobie do gardeł. Bójkę ponoć zażegnała dopiero interwencja pozostałych zawodników. Obaj w meczu nie wystąpili. „Powodem ich nieobecności był wzajemny konflikt, który zaognił się tuż przed spotkaniem. Zawodnicy złożyli już obszerne wyjaśnienia w tej sprawie. Patryk Wilk pozostaje zawieszony, natomiast Alonzo Verge Jr. udaje się z całą drużyną na najbliższy mecz w ramach Alpe Adria Cup” – napisał klub w wydanym oświadczeniu.

Po stracie Sitnika i Wilka trener MKS-u, Jacek Winnicki, nie ma zbyt wielkiego pola manewru wśród polskich zawodników. W trybie pilnym udało się wprawdzie zakontraktować Macieja Kucharka z pierwszoligowej Sensation Kotwicy Kołobrzeg, ale to nie zmienia faktu, że sytuacja jest bardzo trudna. Oprócz niego do dyspozycji szkoleniowca są bowiem jedynie Wiktor Rajewicz, Jarosław Mokros, Kacper Radwański i Marcin Piechowicz. W obwodzie pozostaje jeszcze grupa młodych graczy, ale to melodia przyszłości. Jeden z nich 20-letni Krystian Zawadzki w bieżącym sezonie grał jedynie… 49 sekund.

W ostatnim spotkaniu z Kingiem Szczecin Winnicki skorzystał z zaledwie siedmiu graczy.

– Po prostu taką mamy rotację. Kacper Radwański jest kontuzjowany, a z Wiktora Rajewicza nie wpuściłem na parkiet w tum meczu. Z kolei Kucharek jest z nami dopiero od dwóch dni. Taki mamy skład. Gramy tym co mamy – tłumaczył Winnicki.

Mimo problemów kadrowych dąbrowianie w każdym meczu walczą twardo o zwycięstwo. Sprawili ogromną niespodziankę, wygrywając z Legią Warszawa, a z mistrzem Polski Śląskiem Wrocław przegrali dopiero po dogrywce. Sporo krwi napsuli też innej czołowej drużynie Anwilowi Włocławek. Blisko sukcesu byli też z Kingiem Szczecin.

– Mecz był bardzo wyrównany. Byliśmy 30 minut na prowadzeniu, a King tylko sześć. Sport jest jednak taki, że wygrywa ten kto prowadzi na koniec – stwierdził smutno szkoleniowiec MKS.

– Szkoda tego meczu. Popełniliśmy zbyt dużo błędów i goście nas skrupulatnie karali. Musimy też bardziej trzymać się planu i w końcówkach grać bardziej zespołowo – dodał Jarosław Mokros, podkoszowy dąbrowskiej drużyny.

MKS już dzisiaj zagra kolejne spotkanie. Podejmuje Suzuki Arkę Gdynia (początek godz. 18.00). Będzie to już piąty mecz z serii dziewięciu na własnym parkiecie. W Dąbrowie Górniczej bardzo liczą do przełamanie. Arka bowiem zdecydowanie jest w zasięgu graczy z Zagłębia Dąbrowskiego. W tabeli jest wyżej od MKS-u (12 miejsce), bo na 10 pozycji, ale ma tylko o jedną wygraną więcej. Do tego przegrała cztery ostatnie mecze.


Na zdjęciu: Dąbrowianie nie odpuszczają nawet silniejszym zespołom, ale na razie zwycięstw im to nie przynosi.
Fot. Piotr Kieplin/pressfocus