KPR Ruch Chorzów. Zagrają o 6 punktów

Dziś piłkarki ręczne Ruchu Chorzów staną przed szansą zdobycia pierwszych punktów w sezonie. Do hali przy Dąbrowskiego przyjedzie bowiem JKS Jarosław. To całkiem nowy zespół w elicie, co jednak wcale nie znaczy, że należy do lekceważyć. W sobotę „ofiarą” beniaminka padł PR Koszalin, a to oznacza trudną przeprawę.

– Jestem zaskoczony wygraną Jarosławia. To dowodzi, że stawka drużyn jest niezwykle wyrównana i każdy może wygrać z każdym. Musimy się nastawić na ciężki bój, bo czeka nas jedno z najważniejszych spotkań – nie ukrywał trener Ruchu, Marko Brezić, który dość dokładnie – wraz całym zespołem – przeanalizował dzisiejszego rywala.

– Analiza to teoria, a tu chodzi o to, żeby tę teorię zastosować w praktyce, czyli w trakcie meczu. Zespoły z Elbląga i Lublina również zostały przeanalizowane, a wyjechały z Chorzowa z punktami. Po tym pierwszym spotkaniu wyciągnięte zostały odpowiednie wnioski i przeciwko mistrzowi Polski dziewczyny zagrały już znacznie lepiej. Poprawiły się w wielu elementach, były agresywniejsze w defensywie i skuteczniejsze w ataku. Ten mecz – choć przegrany 10 bramkami – wlał nieco optymizmu przed kolejnymi wyzwaniami. W tym spotkaniu dziewczyny pokazały, że potrafią walczyć, ale przeciwko Jarosławiowi, w składzie którego jest kilka znanych i ogranych zawodniczek, muszą zagrać jeszcze lepiej. Po tym meczu czeka nas przerwa reprezentacyjna, więc idealnie byłoby się udać na nią w radosnych nastrojach. O meczach z drużynami na styku zwykło się mawiać, że są za 6 punktów. W naszym przypadku stawka jest znacznie wyższa – powiedział wiceprezes chorzowskiego klubu, Krzysztof Zioło.

Tą, która w sobotę najbardziej nękała mistrzynie kraju była Aleksandra Sójka. 20-letnia rozgrywająca zdobyła 7 bramek. – Ten mecz na długo utkwi mi w pamięci, bo w seniorkach tylu goli jeszcze nie rzuciłam – uśmiechnęła się Sójka, która walczyła zadziornie zarówno w defensywie, jak i ofensywie, zachowując opanowanie w rzutach karnych. – Trenujemy je na każdych zajęciach i z Lublinem wykazaliśmy się 100-procentową skutecznością – dodała zawodniczka, która w ostatnim meczu zeszła z parkietu pod koniec I połowy i już na niego nie powróciła. – Trener najwyraźniej postanowił oszczędzić moje siły na mecz z Jarosławiem i pozwolił pograć wszystkim dziewczynom. Pozostało mi jedynie zrozumieć i uszanować jego decyzję – zakończyła Sójka.

 

Na zdjęciu: Aleksandra Sójka w każdym meczu daje z siebie wszystko i najczęściej z dobrym skutkiem.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ