Krótka piłka. Frustracja skumulowana

Pretekstem do poważnego rozdźwięku między dwiema najważniejszymi postaciami piłkarskiej kadry stało się ustawienie 1-4-3-1-2, w którym nasi piłkarze praktycznie bez walki oddali miejsce w Dywizji A Ligi Narodów. Publiczne spory oczywiście nie służą drużynie narodowej, ale biorąc pod uwagę upór trenera w ćwiczeniu tej strategii – naprawdę godny lepszej sprawy – naprawdę trudno dziwić się frustracji, której Lewy dał upust.

Prawda jest taka – obiektywna i dość smutna – że polski futbol nie ma takiego potencjału, aby reprezentacja próbowała zdominować rywali pokroju Portugalii czy Włoch. Abstrahując nawet od umiejętności piłkarzy, taka gra nie leżała w naszej mentalności nawet w latach 80-tych poprzedniego stulecia, które były dla nas tłuste.

Zatem oczekiwanie, że tercet w składzie Damian Szymański, Jacek Góralski, Karol Linetty wygra walkę o środek pola z takimi tuzami jak Jorginho i Marco Veratti było wyłącznie oczekiwaniem nas cud. A skoro ten się nie zdarzył, choć goście z Italii i tak zadowolili się najniższym wymiarem kary, napastnik, który w którymś kolejnym meczu nie doczekał się wypracowanej przez zespół sytuacji miał prawo powiedzieć, i to nawet publicznie: – Dość, ten garnitur nie jest skrojony na naszą miarę.

OK., pewnie znacznie lepiej zostałoby to odebrane – zwłaszcza przez selekcjonera – gdyby Lewandowski swoimi odczuciami podzielił się z Brzęczkiem w zaciszu gabinetu. Z drugiej jednak strony – kapitan powiedział tylko o tym, co i tak dostrzegli już wcześniej wszyscy kibice. A przecież z góry wiadomo, że największa krytyka po niepowodzeniach drużyny narodowej spada zawsze na tego, wobec którego oczekiwania są największe – czyli Roberta.

Tymczasem RL9 ma prawo do kumulacji frustracji. Nie dość bowiem, że biało-czerwoni przegrali mundial z kretesem, a teraz dali się wyrzucić z najwyższej dywizji LN bez większego sprzeciwu, to jeszcze forma, jaką wypracował latem wraz z kolegami z Bayernu pod okiem trenera Niko Kovaca jest daleka od satysfakcjonującej. Zapewne więc Lewy przyjeżdżał na zgrupowanie do Katowic z nadzieją, że wyreguluje sobie celownik i poprawi humor, tymczasem wyjechał jeszcze mocniej zdołowany niż przed przylotem z Monachium.

Eksperymenty przed mundialem i w jego trakcie z ustawieniem z trzema stoperami były autorstwa Adama Nawałki. To jednak nie zmienia faktu, że kadrowicze mają teraz prawo być skołowani ciągłymi zmianami taktycznymi. Mechanizm sprawnie funkcjonujący w poprzednich latach – do zakończenia eliminacji MŚ 2018 – został na dystansie tego roku kompletnie rozregulowany. I obecnie na poprawną grę stać biało-czerwonych tylko wówczas, kiedy wracają do wyuczonych wcześniej schematów – ze skrzydłowymi w składzie. Pierwsza połowa w Bolonii, końcowe 30 minut z Portugalią, czy druga połowa z Włochami w Chorzowie też co prawda wielkiego szału nie przyniosły, ale przynajmniej nasi zawodnicy wiedzieli co mają grać. I nie biegali wyłącznie za piłką.

Dlatego, nawet jeśli to najprostsze rozwiązanie i po pewnym czasie najłatwiejsze do rozczytania przez przeciwników, nie ma sensu wtłaczać polskich piłkarzy w schematy, których nie są w stanie zrealizować. Zdaje się, że tylko o to – głośno – upomniał się Lewandowski…