Kryzys Jagi jeszcze nie zażegnany

 

W szczerej wypowiedzi podczas przedmeczowej konferencji Maciej Makuszewski apelował do kibiców Jagiellonii, aby w trakcie spotkania z Lechem ci ani przez chwilę nie pozwolili piłkarzom zwątpić w ich umiejętności.

Skrzydłowy mówił o tym, co przeżywają zawodnicy „Jagi” w momencie, gdy na boisku idzie im źle, o utracie pewności siebie – co w tym roku dzieje się prawie cały czas. Fani „Dumy Podlasia” także wyrazili swoją opinię i na samym początku meczu wywiesili transparent: „Brak jest walki, charakteru – mamy dość tego burdelu”.

„Jaga” bardziej polska

Od pierwszych minut widać było, że białostoczanie są zmotywowani, może nawet aż za bardzo. Szybko żółte kartki zobaczyli Zoran Arsenić i Taras Romańczuk, którzy dali ponieść się emocjom podczas ostrych interwencji.

Sędziemu Krzysztofowi Jakubikowi kilkukrotnie oberwało się od jagiellońskich trybun, tym bardziej że piłkarze Lecha żadnych kartek nie oglądali – i wydaje się, że były to decyzje słuszne. Gospodarze mieli lekką przewagę, kilka razy w ciekawy sposób wymienili parę podań, ale oprócz chęci za dużo konkretów w ich grze nie było. Po stronie gości zresztą było jeszcze gorzej.

Trener Iwajło Petew mocno zarotował wyjściową jedenastką, kompletnie zmienił obsadę skrzydeł i postawił na (aż) pięciu Polaków, co w poprzednich meczach zdarzało się rzadko. Wymiernych efektów to jednak nie przynosiło i dopiero w 25 minucie Arsenić oddał w miarę obiecujący strzał głową, który był jednak zdecydowanie za słaby. Pierwsze poważne zagrożenie to uderzenie z dystansu Ariela Borysiuka z 40 minuty, które sprawiło bramkarzowi Lecha sporo kłopotów.

Trzęsienie ziemi

Kibice z Białegostoku w końcu doczekali się pierwszego gola w 2020 roku. W 41 minucie z rożnego dośrodkowywał Martin Pospiszil, główkował Jakov Puljić, a z bliskiej odległości piłkę do siatki wpakował Bogdan Tiru, który uprzedził defensorów. Lech dopiero w samej końcówce stworzył jakieś zagrożenie, gdy Tymoteusz Puchacz trafił w poprzeczkę, co mogło być lekko groteskowe z racji tego, że w poprzedniej kolejce (w starciu z Lechią) „Kolejorz” oddał aż 40 uderzeń – na Podlasiu przed przerwą ledwie dwa. Warto dodać, że w 31 minucie z powodu kontuzji kolana boisko opuścił kapitan przyjezdnych, Thomas Rogne.

Druga połowa rozpoczęła się jednak od poznańskiego trzęsienia ziemi – z happy endem dla „Jagi”. W ciągu trzech minut Lech zdobył gola i wywalczył rzut karny: z tym że Kamil Jóźwiak był na spalonym, a Puchacz wywrócił się, nie będąc faulowanym przez Arsenicia.

Na szczęście gospodarzy VAR zareagował poprawnie i wciąż było 1:0. Poznaniacy byli jednak nieco aktywniejsi niż w pierwszej połowie i już w 56 minucie błędy białostockich obrońców mógł wykorzystać Chrystian Gytkjaer, lecz w zamieszaniu Duńczyk trafił wprost w golkipera. Jagiellonia odpowiedziała szybko, ale wbiegający w pole karne Romańczuk trafił w słupek. Mecz nabierał rumieńców.

Nieskuteczny Gytkjaer

Po godzinie gry na boisku w szeregach Lecha zameldował się Jakub Moder i już po dwóch minutach huknął z dystansu, dając drużynie wyrównanie – Damian Węglarz bez wątpienia powinien zachować się w bramce lepiej. „Kolejorz” zyskał przewagę, dwie doskonałe sytuacje miał Gytkjaer, ale napastnik był bardzo nieskuteczny. Lech się obudził, Jagiellonia grała wyraźnie słabiej, ale kolejnej bramki już nie straciła.

 

 

Jagiellonia Białystok – Lech Poznań 1:1 (1:0)

1:0 – Tiru, 41 min (bez asysty), 1:1 – Moder, 62 min (asysta Ramirez)

JAGIELLONIA: Węglarz – Kadlec, Runje, Tiru, Arsenić – Romańczuk, Borysiuk – Mystkowski (68. Wdowik), Pospiszil, Makuszewski (67. Camara) – Puljić (75. Imaz). Trener Iwajło PETEW. Rezerwowi: Gostomski, Szymonowicz, Wójcicki, Przikryl, Wdowik, Struski, Toporkiewicz.

LECH: van der Hart – Kamiński, Szatka, Rogne (31. Crnomarković), Kostewycz – Muhar (60. Moder), Tiba – Jóźwiak, Ramirez, Puchacz (77. Marchwiński) – Gytkjaer. Trener Dariusz ŻURAW. Rezerwowi: Szymański, Żamaletdinow, Letniowski, Butka.

Sędziował – Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 6886. Żółte kartki: Arsenić (11. faul), Romańczuk (13. faul), Borysiuk (70. faul) – Puchacz (34. faul), Tiba (87, niebezpieczne zagranie), Moder (90+2).
Piłkarz meczu – Bogdan TIRU