Krzysztof Górecko: Droga do II ligi nadal jest otwarta

Stosując szkolną skalę, jaką ocenę wystawiłby pan swojej drużynie za dokonania w rundzie jesiennej?

Krzysztof GÓRECKO: – Czwórkę. Generalnie zespół wypadł dobrze i dałbym mu piątkę, gdyby nie jedno „ale”. Mianowicie przegraliśmy trzy mecze, które powinniśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść. Mam na myśli spotkania z ROW-em Rybnik, MKS-em Kluczbork i Ślęzą Wrocław. 27 punktów to nie jest jednak zły wynik. Powiem więcej – to bardziej wartościowe osiągnięcie niż 30 „oczek” w analogicznym okresie poprzedniego sezonu, bo teraz nasza III liga jest silniejsza i bardziej wyrównana.

Dlaczego wskazał pan akurat te mecze?

Krzysztof GÓRECKO: – Z ROW-em prowadziliśmy 2:0, a przegraliśmy 2:3, chociaż już do przerwy mogliśmy „zamknąć” to spotkanie. W 85 minucie meczu w Kluczborku – przy stanie 2:2 – mieliśmy znakomitą sytuację na trzeciego gola, ale bramkarz rywali zatrzymał „główkę” Dawida Jarki. Sami zaś straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Ze Ślęzą Jarka z 10 metrów trafił w słupek, a gola straciliśmy w 83 minucie – znów po kornerze – i przegraliśmy 0:1.

Liczył pan na większy dorobek punktowy?

Krzysztof GÓRECKO: – Powiem szczerze – założyłem zdobycie 31 punktów. Byłem przekonany, że teraz nie ma zespołu, który wyraźnie zdominuje resztę stawki, tak jak w poprzednim sezonie Górnik Polkowice, który na półmetku miał 43 punkty. W tej chwili lider, czyli rezerwy Śląska Wrocław, mają ich 36. Nasz dorobek to solidny fundament do walki o najwyższy cel, który nie zamyka nam drogi przed II ligą. Pierwszy mecz wiosną gramy na wyjeździe ze Śląskiem II i kto wie, czy nie będzie dla nas decydujący… Oczywiście lepiej mieć 9 punktów przewagi niż straty, ale gdyby udało nam się wygrać, przewaga lidera nad nami stopniałaby do 6 „oczek”.

Najlepszy występ w wykonaniu pańskiej drużyny w rundzie jesiennej?

Krzysztof GÓRECKO: – Zdecydowanie ten z Rekordem Bielsko-Biała, zakończony zwycięstwem 3:0. Zagraliśmy naprawdę świetnie. Nawet trenerzy rywali to podkreślali zaraz po meczu, jak i w późniejszych wywiadach prasowych i internetowych. Dominowaliśmy przez całe spotkanie, graliśmy bardzo szybko piłką i szybko odbieraliśmy ją przeciwnikom.

A był jakiś mecz, po którym był pan wściekły?

Krzysztof GÓRECKO: – Ten przegrany w Rybniku. Prowadziliśmy 2:0, gdy nasz młodzieżowiec sprezentował gospodarzom rzut karny. Dośrodkowaną ze skrzydła piłkę przyjął na klatkę piersiową, po czym chciał ją wybić „z gwizdkiem”. Napastnik gospodarzy wyskoczył mu zza pleców i dzióbnął piłkę, a nasz zawodnik po prostu go „skasował”. W ostatniej minucie pierwszej połowy powinniśmy strzelić trzeciego gola. Dwóch naszych zawodników szło na osamotnionego stopera. Mateusz Mazurek w końcowej fazie akcji powinien podać piłkę do Rafała Kulińskiego, lecz chciał „nawinąć” obrońcę ROW-u. Ten jednak odgadł jego zamiary i zabrał mu futbolówkę. Byłby to gol „do szatni” i wątpię, by po takim ciosie rywale by się podnieśli.

Co najbardziej szwankowało w grze pańskiego zespołu? Skuteczność?

Krzysztof GÓRECKO: – Również, bo w kilku przypadkach powinniśmy „zamknąć” mecz, ale skłamałbym mówiąc, że wszystko było cacy. Udoskonalamy naszą grę i mam nadzieję, że wiosną to będzie wyglądało jeszcze lepiej. Nie udał nam się finisz, bo w czterech kolejkach zdobyliśmy tylko 4 punkty. Chcąc częściowo usprawiedliwić swoich zawodników powiem, że po zmianie czasu nie mogliśmy trenować na pełnowymiarowym boisku, bo nie ma na nim sztucznego oświetlenia. Korzystaliśmy zatem z orlików, jeździliśmy do Piekar Ślaskich, ale tam mieliśmy do dyspozycji tylko połowę boiska.

Zimą ma pan bogate plany transferowe, czy będzie to tylko „kosmetyka”?

Krzysztof GÓRECKO: – Jeżeli zimą w ogóle ktoś do nas dojdzie, to będzie to maksymalnie dwóch zawodników. To jednak musi być ktoś, kto wzmocni podstawową jedenastkę. Nie potrzebujemy graczy do uzupełnienia kadry, bo mamy ją bardzo silną i wyrównaną. Pożegnał się już z nami Przemek Oziębała, który prawdopodobnie będzie pracował w akademii Rakowa Częstochowa, a ponadto ma być zatrudniony w dziale skautingu u trenera Marka Papszuna. Być może stracimy jeszcze dwóch młodzieżowców, bo zgłosili mi chęć zmiany klubu. Grali niewiele, więc rozumiem ich motywy. Z drużyny juniorów trafi do nas 17-letni obrońca Oskar Ziemianek, być może będziemy musieli jeszcze pozyskać jakiegoś młodzieżowca.

Gra którego zespołu wywarła na panu największe wrażenie?

Krzysztof GÓRECKO: – Na pewno pana zaskoczę, bo to zespół, który nie zdobył wielu punktów. Myślę o Stali Brzeg. Z nami zagrała koncertowo, chociaż końcowy wynik był mylący. Wygrała 3:2, ale prowadziła już 3:0. Ponadto podobała mi się gra Ruchu Chorzów. Wygraliśmy u siebie 2:0, ale to była jedyna porażka „Niebieskich” w ostatnich 13 kolejkach.

Przyszły II-ligowiec wyłoni się z tercetu Śląsk II, Ruch Chorzów, Polonia Bytom?

Krzysztof GÓRECKO: – Te zespoły na pewno będą ubiegały się o awans, ale mam cichą nadzieję, że my też się włączymy do tego wyścigu. Grają w nich praktycznie wyłącznie zawodowcy i to jest ich przewaga, bo wszyscy moi podopieczni pracują. Jeżeli awansu nie uzyskają Ruch lub Polonia, to – nie oszukujmy się – dla jednej z tych drużyn będzie to sezon stracony.

Na koniec poruszymy nieco drażliwy temat, czyli sędziowanie. Jest ono lepsze niż w poprzednim sezonie, czy słabsze?

Krzysztof GÓRECKO: – Wydaje mi się, że lepsze. Po zakończeniu meczu lubię zamienić kilka z sędziami, zapytać ich, dlaczego w konkretnej sytuacji podjęli taką, a nie inną decyzję. Były przypadki, że po przegranym spotkaniu gratulowałem arbitrom dobrego prowadzenia zawodów…

Na zdjęciu: Trener Krzysztof Górecko (na małym zdjęciu) może mieć satysfakcję, że jego drużyna – jako jedna z trzech – znalazła jesienią sposób na Ruch Chorzów.