Najgorzej od 30 lat

Jeden punkt w czterech meczach, a w perspektywie dwa mecze wyjazdowe… Kibicom z Sosnowca trudno o optymizm na początku nowego sezonu, który dla ekipy Marcina Malinowskiego zaczął się gorzej niż fatalnie.


Trener meczu nie wygra

Tak kiepskiego początku sezonu piłkarze Zagłębia nie mieli od…30 lat! Wówczas sosnowiczanie występujący na piątym poziomie rozgrywek na pierwszą wygraną musieli czekać aż do 11 kolejki! Teraz bez wygranej są od czterech kolejek. Czwarta seria była przełomowa nawet w sezonach 2007/2008 i 2019/2020, gdy sosnowiczanie kiepsko wchodzili w sezon. Jednak po trzech meczach bez kompletu punktów w końcu inkasowali całą pulę. Tak też miało być podczas ostatniego meczu z Resovi. Jednak skończyło się na pobożnych życzeniach. Chociaż okazje były, to rywale zadali decydujący cios i zostali tym samym drugą drużyną po Skrze Częstochowa, która wywiozła trzy punkty z ArcerolMittal Park.

– Wydaje mi się, że jakkolwiek to nie zabrzmi, trzeba szukać pozytywów po tym meczu. To był chyba mimo wszystko nasz najlepszy występ w tym sezonie. Takie jest moje zdanie na gorąco. Oczywiście druga połowa z Wisłą Płock też była ciekawa – mówi trener Marcin Malinowski. Jednak to trochę jak z ocenami za wrażenie artystyczne w łyżwiarstwie figurowym. Za to punktów w futbolu się nie przyznaje, choć twierdzenie, że był to najlepszy mecz jak do tej pory, to kwestia do długiej rozmowy.

– Szukamy różnych rozwiązań i bodźców, żeby pomóc drużynie. Jednym z nich miała być zmiana ustawienia – dodawał szkoleniowiec sosnowiczan, który robi co może, aby Zagłębie zaczęło punktować, ale pamiętajmy, że w końcowym rozrachunku to piłkarze są na boisku i to oni muszą sięgnąć po punkty, po wygraną. Nie trener, który może podpowiadać, korygować ustawienie, ale sam meczu nie wygra.

Gdzie ta Akademia?

Zagłębie od początku sezonu zawodzi i niestety sprawdziło się to, o czym na początku mówiono po kątach, a więc kwestie transferowe. Do Sosnowca przyszły „nazwiska”, ale te nie grają. To że Joel Valencia czy Juan Camara mają umiejętności to jedno, ale to, że ostatnimi czasy ich forma sportowa delikatnie ujmując odbiegała od tego do czego przyzwyczaili, to zupełnie inna sprawa. Zresztą nie tylko Ekwadorczyk czy Hiszpan zawodzą. To samo tyczy się innych. Nie tylko zresztą tzw. nowych.

W ostatnim meczu w zespole debiutował młodzieżowiec Nikodem Zielonka, który dzień przed meczem podpisał kontrakt z Zagłębiem, bo okazało się, że na chwilę obecną poza Adrianem Trociem i Kamilem Bębenkiem nikt nie jest w stanie załapać się do meczowej kadry. To kolejny problem, z którym muszą się mierzyć w Sosnowcu, a przecież Akademia Zagłębia nie istnieje od wczoraj. Naprawdę nie ma w niej kilku graczy, którzy mogliby coś dać ekipie I-ligowca?


Czytaj także:


– Nikodem Zielonka trenował z nami 2 tygodnie, więc był czas, abyśmy mu się przyjrzeli i ocenili jego przydatność do zespołu. Chcieliśmy stawiać na naszych młodzieżowców, ale na dzień dzisiejszy się to nie sprawdziło. Wiedzieliśmy, że może być taka sytuacja, że będziemy jeszcze szukać młodzieżowca i tak się stało – przyznaje Malinowski, a słowa te powinny dać w Sosnowcu dużo do myślenia. Przede wszystkim tym, którzy zarządzają Akademią…

Porażka „rezerw”

Jakby tego było mało dzień po meczu w wyjściowym składzie rezerw występujących w IV lidze znalazło się dziewięciu piłkarzy pierwszego zespołu. Efekt? Porażka 0:2 z Unią Dąbrowa Górnicza. Komentarz? Zbyteczny. Najbardziej wymowny jest wynik kolejnej potyczki rezerw, która we wtorek bez wzmocnień z pierwszej drużyny wygrała na wyjeździe z KS Myszków 3:1. Może więc jednak są w odwodzie młodzi gracze, którzy zasługują na szansę w większym wymiarze czasowym. Czas pokaże. Fakt jest jednak taki, że czas ucieka, a Zagłębie traci punkty, tymczasem przez ekipą z Sosnowca dwa wyjazdy, a jak wiadomo nie od dziś gra na obcych stadionach Zagłębiu w ostatnich latach nie wychodzi. W ubiegłym sezonie tylko dwukrotnie wróciło z wyjazdu z kompletem punktów, a przedział czasowy między tymi sukcesami liczył sobie dziesięć miesięcy. W końcu jednak każda seria musi mieć swój kres, może i Zagłębie odczaruje klątwę wyjazdowych pojedynków…


Na zdjęciu: Patryk Caliński (nr 96) i jego koledzy z Zagłębia nurkują w dół…
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus.pl