Pięć plusów Górnika

Dwa mecze, sześć punktów na koncie, zero straconych bramek. Zabrzanie są na dobrej drodze do utrzymania się w ekstraklasie!


Do zakończenia nerwowego sezonu, gdzie w walce o utrzymanie się zaangażowane jest pół ligi, jeszcze tylko pięć kolejek. Na dole wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Jeszcze nie dawno na miejscu spadkowym był Górnik, teraz utknęła tam Lechia. Co spowodowało metamorfozę w Zabrzu?

1. Powrót trenera Urbana

Za grzech pierworodny kłopotów Górnika w toczących się rozgrywkach należy uznać nieoczekiwane zwolnienia Jana Urbana po zakończeniu poprzedniego sezonu. Wszystko pomimo tego, że zespół skończył na niezłym 8 miejscu. O dziwo teraz, po dwóch wygranych z rzędu dalej możliwe jest powtórzenie tego wyniku, bo do znajdującego się na tym miejscu Widzewa zabrzanie tracą tylko trzy punkty, a z łodzianami zagrają jeszcze w maju. Po powrocie trenera Urbana do Zabrza „górnicy” w 4 meczach zdobyli 7 punktów. To prawie połowa punktowego dorobku w tym roku!

2. Zmiana w defensywie

Przez większość meczów bieżących rozgrywek, tak jak było to w schyłkowym okresie pracy trenera Marcina Brosza w Górniku i w poprzednim sezonie, zabrzanie grali na trójkę środkowych defensorów. Po powrocie do Zabrza trenera Urbana to się zmieniło i teraz zespół gra w klasycznym ustawieniu czwórką z tyłu, gdzie boczni – Boris Sekulić i Erik Janża grają na wskroś ofensywnie mocno pomagając zespołowi z przodu. W ostatnich tygodniach „górnicy” mocno uszczelnili defensywę i efekty widać gołym okiem. Zero traconych goli, a z przodu bramki.

3. Kadrowe roszady

W styczniu najskuteczniejszym napastnikiem Górnika w zimowych sparingach był Piotr Krawczyk z 3 golami. Ligę zaczął od grania, ale potem – nie wiedzieć czemu – nie znajdował się nawet w meczowej kadrze i to mimo słabszej formy innych napastników. Trener Urban wyciągnął piłkarza z przysłowiowej lodówki, a ten strzela ważne gole, jak ostatnio z Koroną czy w niedzielę ze Śląskiem. Podobnie rzecz ma się z Pawłem Olkowskim.

4. Dobra forma Japończyków

Nowy – stary szkoleniowiec dobrze wpasował też do zespołu dwójkę Japończyków: Kanji Okunuki i Daisuke Yokotę. Obaj na skrzydłach napędzają ataki swojej drużyny. Wygrywają pojedynki 1 na 1, dużo czy bardzo dużo biegają, a do tego dokładają gole, jak Okunuki w starciu z wrocławianami w niedzielne popołudnie. Na koncie ma już w tym sezonie 4 trafienia.

5. Mocniejsi u siebie

Zabrzanie mieli czy mają w tym sezonie problemy z grą u siebie, na już 15 spotkań w tych rozgrywkach wygrali na Stadionie im. Ernesta Pohla zaledwie 4 razy. W ostatnim meczu za kadencji trenera Bartoscha Gaula z Wisłą Płock i teraz ze Śląskiem. To pomaga w skutecznej walce o pozostanie w lidze. Do końca rozgrywek u siebie zabrzanie zagrają jeszcze przy Roosevelta z Wartą w przyszły piątek i z Pogonią 20 maja.


CZTERY PYTANIA DO… PETRA SCHWARZA, kapitana Śląska Wrocław

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Czym Górnik zaskoczył was w niedzielę?

Petr SCHWARZ: – Niczym.

Patrząc jednak na przebieg meczu, szczególnie w drugiej połowie, to mogliście przegrać nie 0:2, a 0:5, gdyby nie dobra postawa Rafała Leszczyńskiego.

Petr SCHWARZ: – No tak, ale po przerwie ta gra z naszej strony była bardziej otwarta. Chcieliśmy grać bardziej do przodu i były dziury w obronie. Piłkarsko to nie wyglądało jednak tak źle. Niestety w tej pierwszej połowie straciliśmy dwie bramki po naszych błędach. Moja wina za tego pierwszego straconego gola, bo straciłem piłkę. Od tego się zaczęło w drugą stronę.

Macie jednak przede wszystkim problemy w ofensywie. Z czego to wynika?

Petr SCHWARZ: – Z przodu nie jesteśmy wystarczająco aktywni. Brakuje nam zawodników w polu karnym rywala, żeby wszystko sfinalizować.

Teraz przed wami kolejny mecz o życie z Radomiakiem. Jak będzie w tym spotkaniu?

Petr SCHWARZ: – Przed wszystkim musi być z naszej strony większa aktywność na połowie rywala i trzeba zdobyć bramkę. To cel który trzeba wykonać, żeby zdobyć trzy punkty.


Na zdjęciu: Piłkarze Górnika mają duże powody do radości!

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus