Kwalifikacje LM. Skromna zaliczka Lecha

Mistrz Polski na swoim stadionie pokonał mistrza Azerbejdżanu, ale jeszcze nie zapewnił sobie przepustki do następnej rundy LM.


Aktualny mistrz Polski z Karabachem Agdam mierzył się po raz pierwszy w historii, jednak w przeszłości kilkukrotnie trafiał w europejskich pucharach na azerskie drużyny. W przeszłości „Kolejorz” grał z Interem Baku, Chazarem Lankoran i Karwanem Jewlach i we wszystkich tych dwumeczach był górą. Statystyki więc przemawiały zdecydowanie na korzyść lechitów, lecz statystyki nie grają na boisku, tylko żywi ludzie.

Od pierwszego gwizdka hiszpańskiego arbitra lepsze wrażenia sprawiali goście, to drużyna z Azerbejdżanu miała przewagę optyczną i dyktowała tempo gry. Lechici natomiast praktycznie przez całą pierwszą połowę ograniczali się do kontrataków. Może nie z najciekawszym, ale najbardziej zabawnym momentem w tej fazie spotkania mieliśmy do czynienia w 22 minucie, gdy sędzia Jose Luis Munuera Montero zarządził przerwę, by służby porządkowe usunęły z płyty boiska… sójkę. Ptak spacerował i nie miał najmniejszej ochoty, by odlecieć z placu gry. tego powodu na chwilę Poznaniacy próbowali przenieść wystraszone zwierzę poza linię boczną boiska, lecz ich starania okazały się daremne. Koniec końców sójkę za boisko wyniósł w dłoniach napastnik Lecha, Szwed Mikael Ishak.

Gdy wydawało się, że oba zespołu zejdą do szatni na przerwę pogodzone z bezbramkowym remisem, w 41 minucie lechici zadali rywalom nokautujący cios. Portugalczyk Joao Amaral nie najlepiej skleił piłkę w polu karnym przeciwnika, ale przytomnie zagrał ją na prawą flankę do swojego rodaka, Joela Vieiry Pereiry. Ten zagrał wzdłuż pola karnego do Ishaka, a ten w polu bramkowym tylko dostawił nogę i mistrzowie Polski objęli prowadzenie!

W 48 minucie sędzia upomniał dwóch zawodników (po jednym z każdej z drużyn) żółtą kartką, a powinien ukarać również Almeidę. Hiszpański arbiter był pobłażliwy dla gracza Karabachu, bo to oznaczałoby, że goście zostaliby na boisku w dziesiątkę. W 67 minucie mistrzowie Polski zmarnowali okazję na zdobycie drugiego gola. Szahrudin Magomedalijew

odbił piłkę po strzale Filipa Szymczaka, a Michał Skóraś zamiast dobijać uderzenie kolegi zdecydował się na podanie do… przeciwnika i szansę diabli wzięli.

Niewiele brakowało, by w 73 minucie goście doprowadzili do wyrównania. Po strzale Abdellaha Zoubira Artur Rudko przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Na stadionie przy ulicy Bułgarskiej skromne zwycięstwo Lecha nad Karabachem obejrzało 25 tysięcy 188 kibiców. W tym gronie było 2832 kobiet, 2224 dzieci do 13 lat oraz 6064 uczestników programu LECHICI.


Lech Poznań – Karabach Agdam 1:0 (1:0)

1:0 – Ishak, 41 min (asysta Pereira).

Sędziował Jose Luis Munuera Montero (Hiszpania]. Widzów 25188.

LECH: Rudko – Pereira, Szatka, Milić, Rebocho – Murawski (83. Czerwiński), Karlstroem – Velde (62. Ba Loua), Amaral (62. Szymczak), Skóraś – Ishak (80. Kwekweskiri). Trener John van den BROM.

KARABACH: Magomedalijew – Veszović, Miedwiediew, Medina, Jafargulijew (82. Bajramow) – Garajew, Richard Almeida (62. Janković) – Andrade (62. Ozobić) – Kady (82. Owusu), Zoubir – Wadji (62. Szejdajew). Trener Gurban GURBANOW.

Żółte kartki: Karlstroem (48. niesportowe zachowanie), Szymczak (87. faul) Richard Almeida (36. faul), Andrade (48. niesportowe zachowanie).


Na zdjęciu: Jak na kapitana drużyny przystało, Mikael Ishak zapewnił swojej drużynie skromną zaliczkę przed meczem rewanżowym.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus