Lechia Dzierżoniów. Szczęście było blisko

Lechia Dzierżoniów przegrała awans do III ligi z Karkonoszami Jelenia Góra rzutami karnymi.


W sezonie 2018/2019 Lechia Dzierżoniów rozpaczliwie walczyła o utrzymanie w grupie III trzeciej ligi. Kiedy sytuacja była już „podbramkowa”, z drużyną rozstał się trener Zbigniew Soczewski. Na kilka dni jego obowiązki przejął Grzegorz Borowy, a potem – 8 kwietnia 2019 roku – klub zatrudnił szkoleniowca z Opola, Łukasza Kabaszyna. Misja ratunkowa zakończyła się fiaskiem, a dla kibiców Lechii marna to była pociecha, że towarzyszami niedoli ich drużyny były Stilon Gorzów Wielkopolski, Ruch Radzionków, Agroplon Głuszyna i Warta Gorzów Wielkopolski.

„Degradacja” z prezesa na trenera

Zatrudniając trenera Kabaszyna, zdawaliśmy sobie sprawę, że sytuacja w tabeli jest bardzo trudna – wyjaśnia ówczesny prezes Lechii, a obecnie… trener tej drużyny, Paweł Sibik.

– W 12 meczach zdobyliśmy 13 punktów, ale to nie wystarczyło, by się utrzymać. Nie zwolniliśmy jednak trenera, Łukasz Kabaszyn otrzymał zadanie budowy drużyny, z myślą o awansie do III ligi.

Łukasz Kabaszyn nie wytrwał długo na posterunku, chociaż w pierwszym meczu nowego sezonu Lecha pokonała na wyjeździe 1:0 Pogoń Pieszyce. W następnej kolejce przegrała jednak u siebie 1:3 z Piastem Żerniki, potem na wyjeździe z Piastem Nowa Ruda (1:3) i… mleko się rozlało. Zaledwie po trzech meczach Łukasz Kabaszyn został zdymisjonowany.

– Byliśmy niezadowoleni nie tylko z wyników, ale również z gry zespołu – mówi Paweł Sibik.

– Ponadto brakowało porozumienia na linii trener – szatnia, stąd decyzja o zmianie. Zarząd klubu jednogłośnie opowiedział się za tym, bym to ja przejął stery drużyny. Zgodziłem się, ale pod warunkiem, że oddam fotel prezesa w inne ręce. W debiucie wygrałem 1:0 na wyjeździe z Bielawianką, a potem wygraliśmy jeszcze dwa mecze z rzędu (z Orłem Prusice i GKS-em Mirków/Długołęka). Potem już nie było tak różowo, graliśmy w kratkę i po 16. kolejach zajmowaliśmy 9. miejsce z dorobkiem 23 punktów. Potem przyszła pandemia i rozgrywek nie dokończono.

„Orzeł” wylądował

Zimą „przewietrzyliśmy” szatnię, odeszło sześciu najbardziej doświadczonych zawodników. Grzegorz Borowy przeniósł się do Polonii/Stali Świdnica, Piotr Pietrzkiewicz i Paweł Słonecki zakotwiczyli w Bielawiance. W ich miejsce w kadrze znaleźli się nasi wychowankowie, co na dłuższą metę okazało się strzałem w dziesiątkę. To nie był okres stracony, mimo że początkowo w ogóle nie mogliśmy trenować. Potem były treningi w grupach 5-osobowych, więc przebywałem na boisku 3-4 godziny dziennie. Udało mi się ściągnąć do drużyny doświadczonego Marcina Orłowskiego, który ostatnio grał w Puszczy Niepołomice. Mieszka w Pieszycach i szukał zajęcia blisko miejsca zamieszkania. Sprawdził się znakomicie, strzelił ponad 20 bramek i jest moim asystentem. Dołączył do nas również Mateusz Zatwarnicki z Miedzi Legnica, a tak w ogóle przed rozpoczęciem sezonu przyszło do nas siedmiu nowych zawodników.



Sezon 2020/2021 nie rozpoczął się dla nas zbyt pomyślnie, bo w inauguracyjnym meczu przegraliśmy na wyjeździe z Bielawianką aż 1:4! Ale potem wygraliśmy 17 meczów z rzędu, ustanawiając klubowy rekord. Na półmetku wygodnie usadowiliśmy się na fotelu lidera, chociaż zajęliśmy go dopiero po wyjazdowym zwycięstwie 3:2 z AKS-em Strzegom (26 września ubiegłego roku – przyp. BN). Na półmetku mieliśmy 8 punktów przewagi nad Bielawianką i 11 pkt nad Strzegomiem. Wiosną „uszczupliłem” kadrę, pięciu zawodników zostało wypożyczonych do innych klubów, więc miałem do dyspozycji dziewiętnastkę.

Lechia Dzierżoniów zakończyła rywalizację na pierwszym miejscu, zdobywając w 33. meczach 87 punktów. Odniosła 29 zwycięstw, 4 razy schodziła z boiska pokonana, ani razu nie podzieliła się punktami z przeciwnikiem. To jednak była tylko połowa drogi do III ligi, podopiecznych Pawła Sibika czekały mecze barażowe z Karkonoszami Jelenia Góra.

Fuszerka w karnych

Niestety, nie ułożyły się one po myśli szkoleniowca Lechii i jej piłkarzy. W obu meczach padł remis 2:2, do wyłonienia przyszłego III-ligowca potrzebne były rzuty karne. Piłkarze Karkonoszy wygrali je 4:3 i mogli otwierać szampany.

Trener Lechii Paweł Sibik nie rozdziera szat z powodu niepowodzenia w walce o awans do III ligi.
Fot. Maciej Przygoda/PressFocus

Tak naprawdę sprawę awansu pogrzebaliśmy w meczu u siebie – przekonuje Paweł Sibik.

– Prowadziliśmy 1:0 po golu Mikołaja Łazarowicza i zmarnowaliśmy kilka bardzo dogodnych okazji do podwyższenia prowadzenia. Potem w ciągu 7 minut straciliśmy dwie bramki i zrobiło się „ciepło”. Przed końcem spotkania Patryk Chrapek wyrównał z rzutu karnego i jechaliśmy do Jeleniej Góry z dużymi nadziejami. W rewanżu powielił się ten sam scenariusz, tym razem straciliśmy dwa gole w ciągu 6 minut! Wytrzymaliśmy kondycyjnie trudy tego spotkania, w końcówce przeciwnik dosłownie padł na kolana, zdobyliśmy wyrównującego gola i jestem przekonany, że gdyby była dogrywka, przechylilibyśmy szalę zwycięstwa na swoją stronę. Sędzia początkowo ją zarządził i dopiero spiker zawodów uświadomił mu, że są od razu rzuty karne. Prowadziliśmy w nich 1:0, Mateusz Zatwarnicki miał szansę podwyższyć na 2:0, ale posłał piłkę obok bramki, chociaż bramkarz Karkonoszy leżał już w przeciwnym rogu. Potem jeszcze nie wykorzystał „jedenastki” Mateusz Miazga i rywale mieli okazję zakończyć serię. Nasz bramkarz Dominik Spaleniak obronił jednak strzał rywala i wtedy pomyślałem sobie, że tego konkursu karnych nie możemy przegrać. Myliłem się, Jakub Knyrek zgłosił się na ochotnika i… spudłował. A piłkarz Karkonoszy trafił i plany awansu do III ligi musieliśmy odłożyć na następny rok.

Ponowią atak

Czy Paweł Sibik brak awansu do III ligi postrzega jako dotkliwą porażkę? – Nie, absolutnie – zapewnia solennie szkoleniowiec Lechii.

Lechia Dzierżoniów
Najnowszym nabytkiem drużyny z Dzierżoniowa jest doświadczony Kamil Juraszek.
Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus

– Wspólnie z zawodnikami wykonaliśmy mnóstwo fajnej roboty, graliśmy dobrze, w decydujących momentach, czyli w meczach barażowych, zabrakło nam szczęścia i chyba umiejętności. Plan następny sezon nie zmienia się, chcemy wrócić do III ligi. Szukamy wzmocnień, na razie pozyskaliśmy Kamila Juraszka, który ostatnio grał w Chrobrym Głogów, a wcześniej w ŁKS-ie Łódź.


Na zdjęciu: Piłkarzom Lechii Dzierżoniów w decydującej potyczce z Karkonoszami Jelenia Góra zabrakło szczęścia i… precyzji.

Fot. facebook.com/MZKSLechiaDzierzoniow