Legia coraz bardziej portugalska

Pierwszy z wymienionych – który jest lewym obrońcą, ale może grać także na boku pomocy, w czerwcu skończy 26 lat. Konkurent lub następca Adama Hlouszka mierzy 177 centymetrów i jest sporo niższy od wspomnianego Czecha.

Za pół roku wygasa jego kontrakt z Panetolikosem, do którego trafił 2,5 sezonu temu. Z tego względu suma odstępnego nie powinna przekroczyć 150 tysięcy euro (podczas gdy specjalistyczny portal transfermakt.de wycenia wartość Portugalczyka na 600 tysięcy).

Dobrzy znajomi

Jeśli Rocha podpisze kontrakt z mistrzami Polski, przy Łazienkowskiej spotka dobrego znajomego z Vitorii Guimaraes – Cafu. Warto też dodać, że interesy zawodnika specjalizującego się w bieganiu po lewej flance reprezentuje Carlos Goncalves, czyli ten sam menedżer, który prowadzi karierę Sa Pinto.

Drugi ze sprowadzanych na Łazienkowską graczy jest starszy, w listopadzie skończy 28 lat. To skrzydłowy, przy którego charakterystykach pojawia się uwaga, że alternatywną pozycją jest środkowy napastnik. Tyle że przy wzroście 1,66 metra, może być co najwyżej oszukaną dziewiątką.

Rundę jesienną spędził na wypożyczeniu (z Benfiki Lizbona) do drugoligowego hiszpańskiego Cadiz FC, w którego barwach wystąpił w sumie, w lidze i Pucharze Króla, 10-krotnie.

Dłuższy kontrakt

Agra to obieżyświat, który w Portugalii reprezentował barwy pięciu klubów, w Hiszpanii – trzech, a zaliczył także epizod we włoskiej Sienie.

Dziennik „A Bola” zasugerował, że filigranowy skrzydłowy może kosztować mistrzów Polski pół miliona euro (transfermarkt.de jego rynkową wartość szacuje na 0,8 mln), zaś w grę wchodzi w Warszawie 3-letni kontrakt.

Prawonożny gracz może występować na obu flankach w drugiej linii, zatem może być konkurentem (lub następcą) zarówno Dominika Nagya, jak i Michała Kucharczyka. Obaj obecni skrzydłowi mistrzów Polski w przerwie zimowej łączeni byli z zagranicznymi klubami.

Bez wątpliwości

Cafu i Andre Martins jesienią wyróżniali się w zespole Legii, ale to z automatu nie oznacza, że Rocha i Agra (zna się z Martinsem z portugalskiej młodzieżówki) równie dobrze i szybko zaaklimatyzują się w warszawskich realiach.

Postawienie na tak liczną grupę rodaków Sa Pinto nie pozostawia wątpliwości, że szkoleniowiec zdołał w minionej rundzie zapracować na silną pozycję u właściciela klubu Dariusza Mioduskiego. Może – choć nie musi – oznaczać jednak także kłopoty (z podgrupami w klubowej kadrze), na które Legia już kiedyś naraziła się zatrudniając zbyt dużą kolonię Brazylijczyków.