Legia Warszawa. Gorzej już być nie może

Obecność Legii w strefie spadkowej to piłkarski ewenement, który wiosną powinien dobiec końca.


Innego scenariusza nikt sobie w Warszawie nie wyobraża. Nawet w najsilniejszym i najbogatszym klubie w Polsce może zapanować chaos, ale mimo wszystko nie aż tak wielki, aby doprowadzić go do spadku z ligi. Byłoby to istne kuriozum i to w skali nie tylko ogólnopolskiej, ale i europejskiej. Mimo że „wojskowi” przez 18 meczów nie potrafili wykopać się z nagromadzonego wokół nich bagna, prawdopodobieństwo sportowej degradacji wciąż jest tam nikłe.

Legia ma przecież zaległy mecz, więc na dobrą sprawę już zwycięstwo w nim może wywindować mistrzów Polski do bezpiecznej strefy. Później chociaż raz wystarczy złapać nieco lepszą serię i ligowy byt powinien bez większych kłopotów zostać zabezpieczony. Przerwa zimowa miała pomóc drużynie w oczyszczeniu umysłów i w odcięciu się od nieudanej jesieni. Jest nowy (zatrudniony pod koniec rundy) trener, nastąpiły też pewne rotacje kadrowe. Paweł Wszołek i Patryk Sokołowski to zawodnicy, którzy byliby wzmocnieniem każdego zespołu ekstraklasy, więc wniesiona przez nich jakość i świeżość mogą okazać się kluczowe.

Legia jako jedyna drużyna polskiej ekstraklasy nie udała się na obóz do Turcji, ale do Dubaju. Żeby uspokoić rozjuszonych niepowodzeniami kibiców słała ciągle dobry medialny przekaz, prezentując ciężką pracę, jaką wykonują piłkarze w Emiratach. „Zero zakupów” – brzmiało hasło na zimę, jakby właśnie ten element miał zadecydować o wiosennym zadośćuczynieniu.

Na mistrzostwo Polski Legia nie ma już żadnych szans. Europejskie puchary? Zajęcie miejsca premiującego do gry w nich będzie trudne do ugrania. Dlatego warszawiacy na pewno w pełni skoncentrują się na zdobyciu Pucharu Polski, bo jest dla nich najpewniejszą drogą do tego, aby zagrać latem w eliminacjach do Ligi Konferencji. Brak tego przywileju będzie oznaczał kolejne straty finansowe, które w ostatnich latach już i tak wyraźnie uszczupliły klubowy budżet. Oddech dała tegoroczna edycja Ligi Europy, gdzie w pierwszych dwóch meczach fazy grupowej udało się nawet odnieść zwycięstwa. Dopiero potem wszystko zaczęło się sypać.

W Legii jakości nie brakuje i każdy z trzech szkoleniowców, którzy prowadzili w tym sezonie „wojskowych”, podkreślał, że problemem nie jest aspekt sportowy, lecz mentalny. Dlatego prezes Dariusz Mioduski postanowił po raz kolejny zaufać Aleksandarowi Vukoviciowi, bo choć jest on Serbem, to Legię ma w sercu, a jego charakter znany jest z bałkańskiego, czyli bojowego nastawienia. Kogoś takiego właśnie ten zespół potrzebuje. W pełni oddanego, który weźmie piłkarzy za fraki.

Z jednej strony w zespole musi zapanować spokój, ale z drugiej nie można zapominać o dyscyplinie. Przede wszystkim zagraniczny zaciąg Legii musi pamiętać, że tutaj nie chodzi tylko i wyłącznie o sprawdzanie konta bankowego w poszukiwaniu kolejnego przelewu. Jesienią dużo było różnych konfliktów i nieporozumień. Nie chodzi już nawet o to, jak zareagowali (co jest w pełni zrozumiałe) piłkarze po ataku chuliganów, ale o wcześniejsze incydenty z udziałem kilku obcokrajowców. Oczywiście polscy zawodnicy też nie są święci, ale do nich trafić jednak łatwiej, żeby osiągnąć dobre wyniki.

Co zresztą dla Legii w tym sezonie będzie sukcesem? Na pewno zdobycie Pucharu Polski, ale i odzyskanie mocnej pozycji w ekstraklasie. Dlatego trzeba będzie ugrać tyle punktów, ile się tylko da, żeby pokazać wszystkim, że ciągle potrafi grać jak mistrz…


Na zdjęciu: W Warszawie wiele oczekują po transferze Patryka Sokołowskiego z gliwickiego Piasta.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Czy wiesz, że…

Ściągnięty z Piasta Gliwice Patryk Sokołowski to – na papierze – dla Legii ruch podwójnie udany. To nie tylko świetny pomocnik pod względem sportowym, ale również mentalnym, bo mowa przecież o wychowanku warszawskiego klubu.

Sokołowski spędził w drużynach młodzieżowych Legii 13 lat, rozpoczynając treningi w wieku 6 lat. W juniorach długo był nawet kapitanem, ale do pierwszej drużyny nie udało mu się dostać. Trafił do niej dopiero w wieku 27 lat z Radomiaka.