Legia Warszawa – Piast Gliwice. Świętowanie odroczone

Po remisie Piasta Gliwice z liderującą Legią, szanse obronienia mistrzowskiego tytułu są już czysto matematyczne.


Przed szlagierem na Łazienkowskiej, na pięć kolejek przed końcem sezonu, legioniści wyprzedzali broniącego tytułu Piasta oraz Lecha Poznań aż o 11 punktów. Gdyby pokonali gliwiczan, a dzień później „Kolejorz” nie wygrałby we Wrocławiu ze Śląskiem, piłkarze ze stolicy zapewniliby sobie w niedzielę mistrzostwo kraju.

Okazało się jednak, że muszą dłużej poczekać z ewentualnym świętowaniem. Lider zremisował bowiem z wciąż aktualnym mistrzem kraju 1:1, co oznacza, że w tej kolejce na pewno nie zapewni sobie tytułu.

Legioniści mają w ostatnim czasie problemy kadrowe. Zwłaszcza w formacji ataku – urazy leczą Gwinejczyk Jose Kante i Francuz Vamara Sanogo (nie zagrają do końca sezonu). Na dodatek na osiem miesięcy wypadł z gry ofensywnie usposobiony boczny obrońca z Czarnogóry Marko Vesovic.

W meczu z Piastem do gry wrócił natomiast czeski napastnik Tomas Pekhart, który doznał kontuzji na rozgrzewce przed poprzednim spotkaniem – środowym z Jagiellonią w Białymstoku (0:0).

W pierwszej połowie na boisku w Warszawie działo się niewiele ciekawego, o czym świadczą statystyki. Legioniści oddali jeden celny strzał, a goście żadnego.

Ten jedyny celny strzał to efekt ładnej, indywidualnej akcji Luquinhasa, ale bramkarz Piasta Frantisek Plach poradził sobie z uderzeniem brazylijskiego piłkarza Legii.

Znacznie ciekawiej było w drugiej części. W 55. minucie drugą żółtą kartkę (w ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund), za faul w środkowej strefie boiska, zobaczył doświadczony obrońca Piasta Bartosz Rymaniak i goście musieli grać w dziesiątkę.

Niespodziewanie chwilę później objęli prowadzenie. Za faul Pawła Wszołka sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny, który w 59. minucie pewnie wykorzystał Jorge Felix. Dla Hiszpana to 15. gol w obecnym sezonie ligowym.

Od tego momentu Legia ruszyła do ataków, ale dość długo nie była w stanie sforsować pewnie grającej defensywy rywali. Bliski szczęścia był m.in. w 78. minucie Pekhart, który z bliska nie trafił w piłkę.

Sześć minut później legioniści wyrównali. Bramkarza Piasta pokonał uderzeniem głową 18-letni Maciej Rosołek. Sędzia Marciniak czekał chwilę z uznaniem tego trafienia, aby upewnić się, czy piłka minęła całym obwodem linię bramkową. Ostatecznie, po potwierdzeniu sędziów VAR, uznał gola.

Do końca wynik już się nie zmienił. Piastowi niewiele więc zabrakło do odniesienia zwycięstwa na Łazienkowskiej, ale i tak może mieć powody do drobnej satysfakcji. W trzech meczach z Legią w tym sezonie drużyna Waldemara Fornalika zdobyła aż siedem punktów. W fazie zasadniczej dwukrotnie pokonała warszawski zespół – u siebie 2:0, a na wyjeździe 2:1.

Legia Warszawa – Piast Gliwice 1:1 (0:0).

0:1 – Jorge Felix (59-karny),
1:1 – Maciej Rosołek (84-głową).

LEGIA: Radosław Majecki – Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk (62. Mateusz Cholewiak), Mateusz Wieteska, Michał Karbownik – Paweł Wszołek (76. Luis Rocha), Andre Martins (73. Maciej Rosołek), Walerian Gwilia, Domagoj Antolic, Luquinhas – Tomas Pekhart.

PIAST: Frantisek Plach – Bartosz Rymaniak, Uros Korun, Jakub Czerwiński, Mikkel Kirkeskov – Martin Konczkowski, Tom Hateley, Jorge Felix, Patryk Sokołowski (86. Tomas Huk), Sebastian Milewski – Piotr Parzyszek (56. Patryk Tuszyński).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów ok. 6 tys.

Żółta kartka – Legia Warszawa: Paweł Wszołek, Walerian Gwilia, Mateusz Wieteska. Piast Gliwice: Bartosz Rymaniak. Czerwona kartka za drugą żółtą – Piast Gliwice: Bartosz Rymaniak (55).