Lepiej niż w 2005!

Powiedzieć, że w meczu Wisły z Piastem były emocje, to jakby nic nie powiedzieć. Przy Reymonta było wszystko – gole, zwroty akcji, kontrowersyjne akcje. A wyszła z tego niezwykła historia, bo gliwiczanie z 0:3 „wyciągnęli” na 4:3!


Jeśli meczu Wisły z Piastem miał być typowym meczem ligowym pod dobrą kawę z ciastem, to trudno filiżanką trudno byłoby trafi do ust, bo ręce mogły się trząść kibicom obu drużyn. Jeśli wczorajszy mecz miałby być jedną ze scen filmów akcji, to idealnie pasowałaby do tego scena z mafijnych porachunków w Ameryce Południowej lub pojedynku na Dzikim Zachodzie.

Nie było co zbierać

Jerzy Dudek po pamiętnym finale Ligi Mistrzów z 2005 roku był współautorem książki pt.: „Uwierzyć w siebie. Do przerwy 0:3”. Dziś Frantiszek Plach czy ktokolwiek inny z gliwickiej ekipy może zacząć pisać nową wersję: „Po 20 minutach 0:3”. Jeśli ktoś oglądałby mecz w Krakowie tylko przez pierwsze pół godziny, a potem zobaczył jedynie końcowy rezultat, to miał prawo wierzyć, że to fake news, żart, albo po prostu pomyłka. Wisła powiem zaatakowała z takim animuszem, jakby koniecznie chciała się zemścić za porażkę sprzed ośmiu miesięcy, gdy przy Okrzei przegrała aż 0:4. „Biała gwiazda” atakowała tak zaciekle, że rewanż powinien być osiągnięty już do przerwy. Powinien, bo piłka nożna, a w szczególności Ekstraklasa jest czasem trudna do wytłumaczenia. Wisła zadała trzy szybkie ciosy, gliwiczanie wyglądali, jakby duchem byli jeszcze w Turcji. Goście mieli problemy z wymienieniem kilku poddań, czy z wyjściem z własnej połowy. 4:0 mogło być po rzucie karnym, ale sędzia Krzysztof Jakubik po konsultacji z wozem VAR, cofnął swoją decyzję. Ta kontrowersja okazała się w pewnym stopniu momentem kluczowym, zwrotnym dla wczorajszego meczu.

Rezerwowi dodali wiary

Trener Waldemar Fornalik pewnie gdyby mógł, wziąłby przerwę na żądanie. Ale szkoleniowiec zareagował zmianą już po pół godzinie gry. Na boisku pojawił się Jodłowiec za Chrapka i to był pierwszy pozytyw. Odpowiednio zareagowali też jego piłkarze. Dominik Steczyk skorzystał z bierności defensywy i strzelił gola kontaktowego. Dwie minuty później Jakub Świerczok pokazał dlaczego ma być liderem Piasta wiosną. Świetne wykończenie i 3:2 do przerwy. Nie było jednak tak, że role się odwróciły, bo Wisły wciąż była bardzo groźna. Pierwszy kwadrans po zmianie stron także należał do nich, ale Frantiszek Plach albo skutecznie reagował, albo… miał szczęście, jak przy strzelał Jean Carlosa w poprzeczkę. Czas uciekał i w końcu do głosu coraz częściej dochodzili goście. Dużo dobrego wnieśli rezerwowi. O Jodłowcu już mówiliśmy, a pora na Kristophera Vidę i Michała Żyrę. Ten pierwszy był niemiłosiernie krytykowany jesienią, ale zapracował sobie na to słabą dyspozycją. Wiosna może być dla niego dużo lepsza. Węgier wniósł dużo ożywienia. Najpierw trafił w poprzeczkę, by w doliczonym czasie gry sprawić, że kibice Piasta w domach oszaleli. Ale zanim do tego doszło, mieliśmy największą kontrowersję całego meczu.

Karny czy nie?

W 90 minucie dobre podanie z boku pola karnego otrzymał Świerczok, który chciał oddać strzał z pierwszej piłki. Zanim jednak to uczynił wpadł w niego Piotr Starzyński. Napastnik Piasta nie trafił w piłkę a w nogi rywala, ale został też powalony. Sędzia Jakubik pokazał na jedenasty metr, ale został wezwany przez VAR i postanowił zobaczyć powtórkę sytuacji na monitorze. Nawet telewizyjne powtórki nie wyjaśniły kontrowersji, arbiter oglądał i oglądał, aż w końcu podtrzymał swoją decyzję, choć wielu ekspertów nie mogło się z tym pogodzić. O kibicach Wisły już nie mówiąc. Świerczok wziął sprawy, a konkretnie piłkę w swoje ręce i wyrównał. Trener Peter Hyballa zaniemówił, a jego piłkarze też nie wiedzieli co się dzieje. Trzy punkty właśnie stopniały do jednego, a jeszcze było kilka minut grania. Piast, niczym bezlitosny egzekutor wykorzystał sytuację i to właśnie Vida w piątej minucie doliczonego czasu zdobył czwartą bramkę, wyrywając dla zespołu trenera Fornalika cenne trzy punkty. Takich emocji w Ekstraklasie dawno nie było, a kibice Piasta mogą wspominać jedynie wygraną z Jagiellonią 2:1 w sezonie mistrzowskim.


Wisła Kraków – Piast Gliwice 3:4 (3:2)

1:0 – Burliga, 5 min (głową, asysta Sadlok), 2:0 – Sadlok, 12 min (asysta Burliga), 3:0 – Brown Forbes, 20 min (bez asysty), 3:1 – Świerczok 37 min (asysta Konczkowski), 3:2 – Steczyk, 39 min (asysta Lipski), 3:3 – Świerczok, 90 min (karny), 3:4 – Vida, 90+5 min (asysta Żyro)

WISŁA: Buchalik – Burliga (90. Szot), Frydrych, Mehremić, Sadlok – Yeboah (68. Błaszczykowski), Plewka, Żukow (78. Starzyński), Savić, Jean Carlos (90. Boguski) – Brown Forbes (69. Medved). Trener Peter HYBALLA. Rezerwowi: Broda, Kone, Bećiraj, Buksa.

PIAST: Plach – Konczkowski, Huk, Czerwiński, Holubek – Steczyk, Lipski (61. Żyro), Sokołowski, Chrapek (32. Jodłowiec), Badia (61. Vida) – Świerczok (90. Milewski). Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szmatuła, Winciersz, Rymaniak, Malarczyk, Pyrka.

Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Żółte kartki: Burliga (56. faul), Żukow (77. faul), Savić (81. faul), Mehremić (90+3. faul) – Żyro (68. faul), Sokołowski (81. faul), Świerczok (90+1. niesp. zach.)

Piłkarz meczu – Jakub ŚWEIRCZOK


Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus