Lider w cyklu dwuletnim

Raków po raz pierwszy w swojej historii został liderem ekstraklasy. Wszystko układa się po myśli trenera Marka Papszuna, który rozpoczął swój kolejny dwuletni cykl z ekipą spod Jasnej Góry – środek tabeli w pierwszym sezonie, by w kolejnym bić się o najwyższe cele.


Historia lubi się powtarzać. Gdy Raków awansował do pierwszej ligi w swoim pierwszym sezonie ekipa spod Jasnej Góry zajęła miejsce w środku tabeli, choć stylem gry stać ich było nawet na walkę o awans. Brakowało im jednak wyrachowania, odrobiny doświadczenia i… szczęścia w końcówkach spotkań. Wypisz wymaluj pierwszy sezon Rakowa po 20-letniej przerwie w ekstraklasie.

Czas na adaptację

Najwyraźniej ekipa spod Jasnej Góry oraz jej trener potrzebują czasu na odnalezienie się w nowym środowisku i innej rzeczywistości niż ta, w której jeszcze do niedawna żyli i funkcjonowali. Klub organizował wystarczające warunki i wykładał odpowiednie pieniądze na transfery, by Raków był w stanie utrzymać się w lidze, zrobić niezły wynik i obserwować innych. Szczególnie to ostatnie działanie jest ważne. Podglądanie działań innych podpowiedziało włodarzom i trenerom jak dostosować swój pomysł na drużynę by ta była w stanie w kolejnym sezonie zrobić następny krok w rozwoju. Jak do tej pory obserwacja przyniosła wymierne korzyści.

W swoim drugim sezonie na poziomie pierwszej ligi Raków dokonał odpowiednich wzmocnień, które dały im sukces w postaci awansu szczebel wyżej oraz półfinału Pucharu Polski. Cały proces został ponownie rozpoczęty w momencie promocji do ekstraklasy. Jego schemat wyglądał identycznie – transfery, obserwacja, dostosowanie taktyki. Błędy i problemy również były porównywalne do pierwszej ligi.

Idzie własną drogą

Jednak Raków cały czas rozwija swoje umiejętności i możliwości piłkarskie. Już w pierwszej lidze grali przyjemną dla oka piłkę, jednak w tym sezonie stylowo należą do jednej z najlepszych drużyn w lidze. Dokładają do tej atrakcyjności bardzo dobrą zdobyć punktową. Zasługi w tej dziedzinie dzielą między siebie po równi piłkarze oraz trener ekipy spod Jasnej Góry. Choć to oni wykonują założenia taktyczne, to jednak ktoś je musi nakreślić.

Marek Papszun stworzył w Rakowie idealnie skrojony pod klub system taktyczny i dobiera do niego zawodników według własnego pomysłu, nawet pomimo ogólnego zdziwienia, a wręcz niedowierzania. Idealnym tego przykładem jest Marcin Cebula czy David Tijanić. Ten pierwszy wydawał się niezłym skrzydłowym, który nie potrafi potwierdzić swoich umiejętności za pomocą liczby. W tym sezonie po sześciu kolejkach ma już statystyki prawie tak dobre, jak w najlepszym dla niego roku w Koronie Kielce. Tijanić z kolei został „odpalony” po testach medycznych przez Wisłę Kraków oficjalnie z powodu problemów z plecami. Od kiedy pojawił się pod Jasną Górą nikt już o kontuzję nie pyta. Raczej zadają pytania o to czym nas oczaruje. To samo można powiedzieć o Patryku Kunie czy Tomaszu Petraszku, w których na początku niewielu wierzyło.


Czytaj jeszcze: Znowu ci sami

Ale Papszun wiedział, że to oni są w stanie wynieść Raków na wyższy poziom. Trener ekipy spod Jasnej Góry idzie swoją drogą, czasami pod prąd ale zna wartość swojego zespołu. Raków z Papszunem u steru ma już za sobą mistrzostwo drugiej i pierwszej ligi. Możliwe, że nadszedł czas na kolejny tytuł, tym razem ten najcenniejszy, który byłby świetnym prezentem na stulecie klubu.


Na zdjęciu: Marek Papszun i jego zespół rozpoczęli kolejny dwuletni cykl. Poprzedni skończył się zwycięstwem w pierwszej lidze.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus