Lider z Sosnowca

O takim początku sezonu marzono w ekipie Zagłębia od dawna!


Siedem punktów w trzech pierwszych meczach – tak dobrze w sezon piłkarze z Sosnowca weszli po raz ostatni dwanaście lat temu! Wówczas II-ligowiec na początku sezonu 2010/11 pokonał kolejno Zawiszę Bydgoszcz, Polonię Nowy Tomyśl oraz Ruch Zdzieszowice. Trenerem sosnowiczan był wówczas Marek Chojnacki.

Radość szkoleniowca

Dzięki piątkowej wygranej w Opolu ekipa Artura Skowronka usadowiła się na fotelu lidera i pozostanie na nim przynajmniej do dzisiejszego wieczora i meczu Bruk-Bet Termalica Nieciecza z GKS-em Tychy. Jeśli spadkowicz z ekstraklasy upora się z tyskim zespołem, wtedy zrówna się z Zagłębiem punktami. Warto jeszcze odnotować, że zwycięstwo 4:1 nad Odrą to najwyższa wyjazdowa wygrana sosnowiczan od 30 maja ubiegłego roku. Wówczas Zagłębie w identycznym stosunku pokonało w Niepołomicach miejscową Puszczę.

– Drużyna wyszła na mecz z Odrą bardzo mocno naładowana pozytywną energią. Od początku chcieliśmy pokazać, że przyjechaliśmy do Opola po zwycięstwo. Cieszę się, że ta energia przerodziła się w dobrą grę, a w konsekwencji w zwycięstwo. Na pewno czerwona kartka dla rywali trochę ułatwiła sprawę, ale bez względu na to byliśmy w dobrej dyspozycji i jedynie skuteczność, a w zasadzie jej brak nie pozwolił nam prowadzić wcześniej i wyżej. Z dużą pokorą przyjmujemy to zwycięstwo, ale trzeba się cieszyć, bo dawno nie było tak dobrej sytuacji w klubie. To musi motywować do ciężkiej pracy i tak się zresztą dzieje – podkreśla szkoleniowiec Zagłębia.

Artur Skowronek nie ukrywa, że cieszy się z faktu, że zespół po strzeleniu pierwszej bramki nie spoczął na laurach, ale poszedł za ciosem. – Mam szacunek do piłkarzy za tego, że „cisnęli” dalej. Odra też musiała zareagować. Wiadomo, że wolelibyśmy zejść do szatni przy zero z tyłu, ale nie mam pretensji za ten pojedynek w polu karnym, po którym sędzia podyktował jedenastkę – dodaje trener sosnowiczan.

– Fragmenty z długimi wykopami, po których padły dwie bramki, nie były planowane. Mamy szybkiego napastnika, który w tej lidze będzie szybszy od wielu obrońców i będziemy starali się to wykorzystać. Poza tym było też wiele innych dobrych fragmentów, po których mogliśmy strzelić piękne bramki – nie kryje zadowolenia szkoleniowiec lidera zaplecza ekstraklasy.

Strzelają aż miło

Sosnowiczanie jak na razie zdobyli w trzech pierwszych meczach najwięcej bramek spośród zespołów I ligi. Po dwa trafienia mają napastnicy: Szymon Sobczak oraz Marek Fabry. Ten drugi pełni na razie rolę dżokera w talii i wywiązuje się z tej roli bardzo dobrze. Dla Sobczaka dwa gole w Opolu były premierowymi trafieniami w bieżącym sezonie. Wicekról strzelców I ligi ubiegłego sezonu najpierw kapitalnie zachował się w polu karnym, gdy dzięki boiskowemu cwaniactwu wywalczył, a następnie zamienił na bramkę jedenastkę, a potem z zimną krwią wykorzystał błąd bramkarza opolan.

– Napastnik jest od strzelania bramek i z tego jest rozliczany. Fajnie zaczęliśmy mecz, od początku staraliśmy się narzucić swój rytm. Odra zaczęła się odgryzać i mogło być różnie. Tak to w piłce bywa, że jedna sytuacja potrafi odmienić losy meczu i w tym przypadku tak było. Karny, czerwona kartka, potem gol i mecz wyglądał zupełnie inaczej. Potem poszliśmy za ciosem i pokazaliśmy wartość. Nie możemy jednak długo rozpamiętywać tego meczu, bo za kilka dni czeka nas kolejny wyjazd, kolejny ligowy bój – przyznał po meczu Szymon Sobczak.


Na zdjęciu: Marek Fabry, podobnie jak Szymon Sobczak, ma już na koncie 2 trafienia.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus