Liga Europy. Piast sprostał oczekiwaniom i gra dalej

Bez zakażonego trenera Waldemara Fornalika na ławce, ale z awansem do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. Piast wykazał się niezłomną wiarą i pokonał 3:2 austriacki TSV Hartberg. W nagrodę za tydzień zagra na wyjeździe z FC Kopenhaga.


Nawet zmienione ustawienie i gra trójką środkowych obrońców nie była taką niespodzianką, jak brak na ławce rezerwowych i na stadionie Waldemara Fornalika. W środę gliwicki klub poinformował o dwóch pozytywnych wynikach testów na obecność koronawirusa.

Żaden nie dotyczył piłkarza, ale okazało się, że pechowcem jest szkoleniowiec Piasta. Waldemar Fornalik według naszych informacji czuje się dobrze, nie ma objawów, a mecz oglądał w zaciszu swojego domu. Na ławce gospodarzy w rolę pierwszego trenera wcielił się brat Waldemara, Tomasz Fornalik.

Co ciekawe na co dzień drugi trener gliwiczan miał już okazję prowadzić drużynę w meczu europejskich pucharów. Nie było to jednak nic przyjemnego, bo w 2012 roku Ruch Chorzów zdecydowanie uległ w obu meczach czeskiej Viktorii Pilzno.

Konczi się zabawił

Nie tylko trener Tomasz Fornalik liczył, że wspomnienia z meczu będą znacznie przyjemniejsze. I początek meczu na to wskazywał. Jedna z pierwszych akcji ofensywnych Piasta zakończyła się golem. Martin Konczkowski szybko odkrył, że grający na jego stronie defensor TSV Manfred Goller ie jest zbyt dobrze dysponowany i ośmieszył Austriaka po prawej stornie samemu wykańczając akcję. 1:0 po 10 minutach – to był wymarzony scenariusz.

Piast nie musiał się spieszyć, raczej oddał inicjatywę i czekał na okazje na kolejne gole. Problem w tym, że zespół z Hartbergu, który przy Okrzei rozgrywał historyczny, bo pierwszy mecz w europejskich pucharach, nie miał zamiaru się poddawać. Austriacy przylecieli do Polski bez wielkich oczekiwań, ale bardzo chcieli się pokazać. Nic nie musieli, ale mogli. Tak też wyglądały ich ataki. Niby niezbyt groźne, niezbyt wyrafinowany czy kombinacyjne, ale niezwykle skuteczne.

Kilka razy postraszyli strzałami z dystansu, aż w końcu zza pola karnego uderzył Christian Kainz i Frantiszek Plach nie był w stanie obronić tego uderzenia. Piast mimo tego mógł prowadzić do przerwy. Mocne uderzenie Piotra Parzyszka obronił Rene Swete, a kapitalną okazję zmarnował Kristopher Vida, który otrzymał świetne podanie od hasającego Konczkowskiego, lecz minimalnie nie trafił w bramkę.

Cios za cios

Piast w drugiej połowie musiał być skuteczniejszy i groźniejszy. Z drugiej stronie historyczny gol mocno natchnął gości z Austrii, którzy przed meczem chwalili gliwiczan, uważając ich za faworytów tej potyczki. Śląski zespół lepiej zaczął drugą część meczu, chętniej atakując bramkę Rene Swete. Austriacki bramkarz musiał się wykazać po strzale zza pola karnego Patryka Sokołowskiego.

„Sokół” nie stracił wiary i przy kolejnej okazji na strzał, tym razem z kilkunastu metrów, zaskoczył precyzją bramkarza TSV i Piast ponownie prowadził. Korzystny wynik nie podziałał korzystnie na gospodarzy, którzy zupełnie niepotrzebnie się cofnęli, skupiając się na defensywie. Takie podejście musiało zostać ukarane.

Trener gości dokonał ofensywnych zmian, a TSV ciągle próbowało swoich wyćwiczonych na treningach akcji. I właśnie w taki sposób udało się gościom doprowadzić do wyrównania. Gliwiczanie mogli kręcić głowami, ale na pewno ich nie zwiesili. Sztab szkoleniowy wymienił graczy ofensywnych, wprowadzając m.in. Michała Żyrę. Był to tzw. strzał w dziesiątkę, bo to właśnie ten gracz sprawił, że po raz trzeci Piast prowadził przy Okrzei.

Czasu do końca meczu nie było wiele, ale gliwiczanie grali mądrze i ostatecznie dowieźli prowadzenie do końca. Za awans śląski klub zgarnie ponad milion złotych premii od UEFA i 24 września zagra w stolicy Danii z FC Kopenhagą z Kamilem Wilczkiem w składzie. Tym razem to nie Piast będzie faworytem, ale w piłce wszystko jest możliwe.


Piast Gliwice – TSV Hartberg 3:2 (1:1)

1:0 – Konczkowski, 10 min, 1:1 – Kainz, 33 min, 2:1 – Sokołowski, 62 min, 2:2 – Ried, 75 min, 3:2 – Żyro, 84 min (głową)

PIAST: Plach – Huk, Czerwiński, Malarczyk (89. Rymaniak) – Konczkowski, Sokołowski, Jodłowiec, Lipski, Kirkeskov – Vida (77. Steczyk) – Parzyszek (Żyro 70.). Trener Tomasz FORNALIK. Rezerwowi: Szmatuła, Tiago Alves, Holubek, Milewski.

TSV: Swete – Lienhart (73. Goelles), Rotter, Luckeneder, Gollner (67. Ertlthaler) – Tijani (89. Huber), Kainz – Ried, Rep, Kleim – Tadić. Trener Markus SCHOPP. Rezerwowi: Sallinger, Yoda, Sturm, Heil.

Sędziował – Erik Lambrechts (Belgia). Mecz bez udziału publiczności.

Żółte kartki: Parzyszek (60. faul), Jodłowiec (63. faul) – Kainz (39. faul), Rep (59. faul), Rotter (81. faul)

Piłkarz meczu – Martin KONCZKOWSKI.


Na zdjęciu: Michał Żyro, szczęśliwy strzelec zwycięskiej bramki.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus