Liga Mistrzów. Trochę, jak symbol

19 miesięcy temu Liverpool podejmował Atletico w starciu, które nazwane zostało „meczem zero”. Teraz obie ekipy mierzą się w Madrycie.


Sadio Mane, 29-letni napastnik Liverpoolu, przeszedł w miniony weekend do historii. Senegalczyk strzelił swoją setną bramkę w Premier League i został 31 piłkarzem, który dokonał takiej sztuki. Trzecim z Afryki. Przed nim w kontynentalnej klasyfikacji znajdują się jedynie Didier Drogba, który nie gra już profesjonalnie w piłkę nożną, a także – co ciekawe – klubowy kolega, Mohamed Salah. Iworyjczyk i Egipcjanin mają na swoim koncie po 104 trafienia. Oczywiście jest kwestią czasu, kiedy Salah – który w ostatnim meczu z Watfordem zrównał się z Drogbą – obejmie prowadzenie w afrykańskiej klasyfikacji najlepszych strzelców, ale mieć będzie, na to przynajmniej wszystko wskazuje, poważnego konkurenta w swoim własnym zespole. To jeszcze nie wszystko, bo do snajperskiej formy wraca kolejny z graczy „The Reds”, czyli Roberto Firmino.

Brazylijczykowi do setki strzelonych goli w Premier League sporo jeszcze brakuje. Ma ich na swoim koncie 70, ale we wspomnianym starciu z Watfordem na listę strzelców wpisał się trzykrotnie. Generalnie „The Reds” strzelają w tym sezonie aż miło. Są najskuteczniejszym zespołem w Premier League – w 8 meczach zdobyli 22 gole – a także najskuteczniejszą, obok Bayernu Monachium, drużyną Ligi Mistrzów po dwóch kolejkach rywalizacji. Łącznie, dodając do tego spotkanie w Pucharze Ligi Angielskiej, Liverpool strzelił w 11 meczach tego sezonu 33 gole, co daje łatwą do obliczenia średnią 3 bramek na spotkanie. Salah strzelił 10, a Mane i Firmino po 6 goli. Łącznie na listę strzelców wpisało się 10 graczy zespołu trenera Juergena Kloppa i to właśnie w takiej dyspozycji niemiecki szkoleniowiec zabrał swoją drużynę na mecz Ligi Mistrzów do Madrytu. W poprzednim wyjazdowym spotkaniu w LM, „The Reds” nie mieli dla rywala litości. Wbili pięć bramek FC Porto, choć dziś każdy zdaje sobie sprawę z tego, że w stolicy Hiszpanii będzie trudniej.

Ale ma drużyna z Anfield Stadium coś „Atleti” do udowodnienia. W liverpoolczykach wciąż siedzi to, co wydarzyło się na wiosnę 2020 roku. Gdy świat wisiał na krawędzi pandemii koronawirusa, Liverpool – broniący wówczas trofeum – mierzył się z Atletico w 1/8 finału Ligi Mistrzów. W Madrycie było 1:0 dla gospodarzy, a w meczu u siebie „Czerwoni” mieli wszystko w swoich rękach, by awansować dalej. Prowadzili – na początku dogrywki – 2:0, ale mecz przegrali 2:3 i odpadli z rywalizacji. Później rozegrane na Anfield Stadium spotkanie otrzymało status „meczu zero”, bo więcej spotkań na wiosnę sezonu 2019/20 w Lidze Mistrzów nie rozegrano. Mało tego. Był to ostatni mecz Ligi Mistrzów tamtego sezonu, który rozegrano z udziałem kibiców mnóstwo było później dyskusji o tym, że wpuszczono kibiców na stadion. Bo wielu fanów, zarówno angielskich, jak i hiszpańskich, następnie zachorowało.

Jak będzie teraz? Kibice zostaną wpuszczeni na trybuny, a angielscy fani otrzymali nieco ponad 3000 biletów na spotkanie. W Hiszpanii obowiązują przepisy, że kibice na trybunach muszą przebywać w maskach. Co ciekawe w specjalnie wydanych wytycznych dla kibiców podróżujących do Hiszpanii napisano, że poza stosowaniem się do przepisów sanitarnych trzeba zapomnieć o… piciu alkoholu w metrze i na ulicach, bo jest to karane grzywną lub nawet aresztem.

Starcie Atletico z Liverpoolem, rozgrywane nieco ponad 19 miesięcy po „meczu zero”, to pewnego rodzaju symbol. Również pod względem piłkarskim, bo „The Reds” stracili wówczas szansę na obronę trofeum Ligi Mistrzów. Choć pewnie z drugiej strony pokonać wtedy – w kończonym latem turniejem w Lizbonie sezonie – Bayern Monachium byłoby drużynie trenera Kloppa bardzo trudno.

3. kolejka LM
Wtorek, 19 października, godz. 21.00

Atletico Madryt – Liverpool FC
Sędzia
– Daniel Siebert (Niemcy)

FC Porto – AC Milan
Sędzia
– Felix Brych (Niemcy).

1. Liverpool 2 6 8:3
2. Atletico 2 4 2:1
3. Porto 2 1 1:5
4. Milan 2 0 3:5


Na zdjęciu: Tak było 19 miesięcy temu. Przy pełnych trybunach Anfield Stadium, Liverpool nie sprostał Atletico Madryt.

Fot. Pressofocus