Ligowiec. Aspiryna na cholerę

Konia z rzędem temu, kto przewidział wygraną Warty Poznań na Łazienkowskiej.


W redakcyjnym typerze trenerzy Janusz Białek i Albin Wira nie mieli żadnych wątpliwości, że zwycięsko z tej konfrontacji wyjdzie obrońca mistrzowskiego tytułu, podobnie nasz grafik komputerowy Andrzej Pisarek. Przemawiały za takim rozstrzygnięciem niemal wszystkie przesłanki: przed tygodniem Legia pewnie pokonała w Lubinie Zagłębie, poza tym Warta po raz ostatni pokonała „wojskowych” w stolicy przed… ponad 85 laty (!), konkretnie w sierpniu 1936 roku!

Teraz legioniści mieli roznieść ekipę trenera Dawida Szulczka, a wychodzi na to, że mogą roznieść co najwyżej ulotki, żeby zebrać trochę grosza. Ostatnie zwycięstwo oczywiście nie gwarantuje poznaniakom utrzymania w ekstraklasie, ale jest promykiem nadziei, że nie będzie to mission impossible.

Wrażenie musiała zrobić kanonada Lecha Poznań w potyczce ze „Słonikami” z Niecieczy. Wcześniej w ten sam sposób, czyli „z buta” zespół trenera Macieja Skorży potraktował na własnym boisku Wisłę Kraków, a tylko troszeczkę łagodniej Śląska Wrocław, czy Wisłę Płock. Piłkarze Bruk-Betu chyba od pierwszej minuty spotkania nie mieli złudzeń, że mają takie same szanse na zdobycz punktową jak jednonogi na zwycięstwo w konkursie stepowania.

Wierzę, że PKO Ekstraklasa zyskała na jakości dzięki Wahanowi Biczachczjanowi, kupionemu przez Pogoń Szczecin. To najdroższy transfer przeprowadzony w historii „Dumy Pomorza” (900 tysięcy euro), ale wydaje się, że są to dobrze zainwestowane pieniądze. Wprawdzie niespełna 23-letni Ormianin na razie jest tylko rezerwowym, ale 34 minuty spędzone na boisku w meczach z Piastem i Zagłębiem w zupełności wystarczyły, by pokazać, jaką dysponuje siłą rażenia.

Wracam do Legii, bo 14 porażek w jednym sezonie to nowy rekord stołecznego klubu. Może wyśrubować go do niebotycznych rozmiarów, bo do zakończenia sezonu zostało jej jeszcze 14 meczów. Po ostatnim meczu trener Aleksandar Vuković wszystkim sympatykom zespołu z Łazienkowskiej otworzył oczy, mówiąc: „Jeżeli ktoś sądził, że jest inaczej, to teraz już wie, że walczymy po prostu o utrzymanie”.

Osobne zagadnienie to zachowanie Artura Boruca. Kapitan Legii nie tylko naruszył nietykalność cielesną Dawida Szymonowicza, ale po zejściu z boiska odepchnął jeszcze operatora kamery. Widać były reprezentant Polski zapomniał, że nie ciska się cegłą w okno sklepu jubilerskiego, gdy obok stoi policjant. W tym przypadku na oku wszystko ma VAR.

Przed meczem ze Stalą Mielec prezes „Białej gwiazdy” Dawid Błaszczykowski zapewnił, że trener Adrian Gula nie dostał żadnego ultimatum może spać spokojnie, tzn. pracować nad poprawą gry zespołu. Czar prysł po porażce, już dwunastej w tym sezonie, w dodatku poniesionej na własnym boisku.

Słowak został zdymisjonowany, ale moim zdaniem stanowczo za późno, wszak w siedmiu ostatnich potyczkach piłkarze Wisły pięć razy musieli przełknąć gorycz porażki, a tylko raz cieszyli się z wygranej. Bilans Guli był porażający, od dawna było widać jak na dłoni, że jego starania wydobycia drużyny z kryzysu są tak skuteczne, jak zażywanie aspiryny w zwalczaniu cholery.


Na zdjęciu: Piłkarzom Wisły Kraków ostatnimi czasy nie jest do śmiechu.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus