Ligowiec. Nather podsumowuje marny teatrzyk

Skłonni do przesady Amerykanie uważają, że porażka jest gorsza niż śmierć, bo z piętnem porażki musisz żyć, ale Portugalczyk przebija ich zdecydowanie. Jest facetem z „temperamentem”, cały czas gestykuluje, podskakuje przy ławce rezerwowych, dyskutuje z sędziami. Ale jego marny teatr, a w zasadzie teatrzyk, nie robi już na nikim wrażenia, bo to że ktoś głośno wrzeszczy nie oznacza, że ma rację.

W cudzym oku jest w stanie dostrzec źdźbło, a w swoim nie widzi belki. Nie potrafi przyznać się do błędów, a popełnia ich bez liku, często z gatunku kardynalnych, czy strategicznych. Jak chociażby wystawienie w meczu z „portowcami” Domagoja Antolicia. Chorwacki pomocnik był najsłabszym ogniwem Legii w piątkowym meczu w Szczecinie. 28-letni piłkarz w trakcie 59 minut, jakie przebywał na boisku, nie wykonał ani jednego sprintu! Był tylko bladym tłem dla grających w drugiej linii zawodników Pogoni. Antolić poruszał się na boisku niczym mucha w smole, co potwierdza bezlitosna statystyka. Pomocnikowi Legii zmierzono mianowicie mniejszą maksymalną prędkość niż bramkarzowi Radosławowi Majeckiemu!

Ricardo Sa Pinto próbuje bronić się i swojej drużyny, chociaż robi to nieudolnie. Oto próbka: – Nie zagraliśmy tak jak oczekiwaliśmy. W I połowie słabo, ale Pogoń nie zasłużyła na wygranie tej części meczu. Jej obrońcy posyłali długie piłki, a pomocnicy wygrywali wiele pojedynków w środkowej strefie boiska. Byliśmy przygotowani na taki scenariusz. O wyniku zdecydował w dużej mierze jeden stały fragment gry z początku spotkania. Nie zasłużyliśmy na tę porażkę, remis byłby wynikiem bardziej sprawiedliwym.

Remis w Szczecinie nie byłby wynikiem sprawiedliwym, co musi przyznać każdy bezstronny obserwator tego pojedynku. Trener Sa Pinto na razie zachowuje się tak, jakby jego drużynie punkty należały się ustawowo. Cokolwiek nie zdarzy się na boisku przy niekorzystnym wyniku dla jego zespołu, wietrzy spisek, zmowę itp. Tę melodię znamy z innej „areny”, ale nie będę przytaczał nazwisk.

Źle się dzieje w państwie duńskim… O, pardon, to nie ta sztuka, chociaż Teatr Dramatyczny w Legnicy funkcjonuje. To w nim stawiał pierwsze kroki w zawodzie aktor Tomasz Kot. Miedź też stawia pierwsze kroki w piłkarskiej ekstraklasie, ale na razie słabo jej to wychodzi. Z biegiem czasu miało być coraz lepiej, tymczasem jest coraz gorzej. „Miedzianka” nie wygrała żadnego z ośmiu ostatnich meczów, zdobywając w nich zaledwie 3 punkty, tracąc w nich 22 bramki!

Prawdziwą katorgą dla sympatyków ekipy trenera Dominika Nowaka są występy w Legnicy. Porażki 1:4 z Legią, 0:5 ze Śląskiem Wrocław, 0:4 z Arką Gdynia nie wymagają komentarza. Gdyby wzrok kibiców (i nie tylko ich) mógł okaleczać, pewnie kilku zawodników Miedzi jeździłoby na wózkach inwalidzkich. Wniosek? Coś z tym fantem trzeba zrobić.

 

Na zdjęciu: Legia Warszawa została skarcona w Szczecinie przez Pogoń.